Na wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości (MS), autora projektu nowelizacji ustawy antylichwiarskiej przyjętej 18 czerwca przez rząd, Rada Ministrów dokonała w nim zmiany. Dotyczy obniżenia limitu kosztów pozaodsetkowych. 20-procentowe koszty niezależne od okresu kredytowania plus 25-procentowe, uzależnione od okresu kredytowania, zastąpiono taką samą stawką dla obu składników – 10-procentową.

„Celem przyjętej przez rząd reasumpcji jest zwiększenie ochrony konsumentów przed nakładaniem na nich przez instytucje udzielające kredytów i pożyczek nieuzasadnionych kosztów” – informuje MS w komunikacie opublikowanym we wtorek po południu na stronie resortu.
Obecnie obowiązujące koszty pozaodsetkowe (m.in. prowizja za udzielenie pożyczki), określone w ustawie o kredycie konsumenckim, wynoszą 55 proc. (25 proc. plus 30 proc.).
„Proponowane rozwiązania nie powinny budzić sprzeciwu podmiotów udzielających kredytów i pożyczek (w trybie ustawy o kredycie konsumenckim), ponieważ podmiot udzielający pożyczki lub kredytu konsumentowi powinien uzyskiwać wynagrodzenie z oprocentowania, nie zaś z dodatkowych opłat, marż czy prowizji, które nie powinny przewyższać rzeczywistych kosztów ponoszonych przez udzielającego pożyczki lub kredytu” — napisano w komunikacie opublikowanym na stronie MS.
- Zaproponowane limity są oderwane od rzeczywistości ekonomicznej. Tak radykalne obniżanie limitu nie tylko niszczy biznes, ale przede wszystkim zmniejszy poziom ochrony konsumentów, co jest sprzeczne z założeniami twórców - powiedział "Pulsowi Biznesu" Jarosław Ryba, prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych.
Dodaje, że dla rynku konsekwencje będą potężne.
- Jeżeli Sejm przyjmie ustawę w takiej formie, będzie to nie tylko koniec całej branży instytucji pożyczkowych, ale też trzęsienie ziemi dla całego sektora finansowego, w tym sektora bankowego. Zaproponowane limity doprowadzą do zamknięcia legalnie działających firm, likwidacji tysięcy miejsc pracy, odcięcia klientów od legalnego i bezpiecznego kredytu, wzrostu szarej strefy i obniżenia dochodów do budżetu państwa - dodaje Jarosław Ryba.