Złomrex szykuje się na parkiet

Maria Trepińska
opublikowano: 2004-10-21 00:00

Korzystając z koniunktury Złomrex, handlujący m.in. złomem stalowym, wybiera się na giełdę. To jedna z dynamiczniej rozwijających się firm w branży.

Historia Złomrexu — firmy z niewielkiego Poraja koło Częstochowy — to ciekawy przykład przemian w branży hutniczej. Po 14 latach działalności jej założyciel i właściciel Przemysław Sztuczkowski zapowiada wprowadzenie spółki na giełdę oraz pozyskanie tą drogą kilkuset milionów złotych na jej dalszy rozwój.

Pora decyzji

W listopadzie już będzie jasne, czy Złomrex trafi na warszawski parkiet jeszcze w 2004 r., czy dopiero w 2005 r. Powód? Kolejka oczekujących jest dość długa. Niemniej jednak Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomrexu, jest optymistą, a prospekt spółki już znajduje się w KPWiG.

— Jeśli 9 listopada KPWiG zaakceptuje nasz wniosek, to jest szansa, że jeszcze w roku 2004 Złomrex będzie notowany na GPW —mówi Przemysław Sztuczkowski.

Z zapowiedzi prezesa wynika, że Złomrex przygotowuje megaemisję, ale jej ostateczna wielkość nie została jeszcze ujawniona. Do obrotu giełdowego może trafić około 30 proc. akcji spółki. Około 150 mln zł zamierza ona przeznaczyć na dalsze akwizycje w branży. Na celowniku Złomrexu jest m.in. Huta Andrzej (HA). Złomrex podpisał wstępną umowę na nabycie majątku HA z syndykiem HA, ale prawo pierwokupu ma Towarzystwo Finansowe Silesia, spółka skarbu państwa, która powinna zajmować się wspieraniem restrukturyzacji hutnictwa. Nie jest jasne, czy z niego skorzysta.

Tymczasem Złomrex śpieszy się z wejściem na GPW, ponieważ zamierza skorzystać z koniunktury na wyroby hutnicze. Zdaniem analityków giełdowych, firma z Poraja ma spore szanse na ulokowanie emisji na GPW. Przykłady Stalprofilu, Stalproduktu, spółek handlujących m.in. stalą, pokazują, że ich notowania ciągle rosną, a ich walory są w sferze zainteresowania różnych inwestorów.

— Teraz widać, że hutnictwo to nie jest branża schyłkowa. Inwestorzy zagraniczni walczą o przejęcie kontroli np. w Hucie Częstochowa. Wszyscy pamiętamy, jak ostra rywalizacja była też przy prywatyzacji koncernu Polskie Huty Stali — dodaje szef Złomrexu.

Koleje losu

Co ciekawe, kiedy w latach 90. mała prywatna firma rozwijała się sukcesywnie, w tym samym czasie państwowe zakłady hutnicze borykały się z coraz większymi problemami finansowymi. Przykład: Huta Andrzej. Nawet prywatyzacja, czyli przejęcie przez Centrostal Bydgoszcz, jej nie uratowało, wręcz przeciwnie — doprowadziło do upadłości. Teraz reanimacją zakładu chce się zająć Złomrex.

W 2003 r. Złomrex nabył od Stalexportu spółkę Ferrostal Łabędy, która powstała z połączenia Ferrostalu i Elstalu. Giełdowa firma wybudowała nowoczesną stalownię, ale zbyt wysokie koszty inwestycji spowodowały, że borykała się ona z problemami finansowymi.

Zakład ma moc produkcyjną 360 tys. ton rocznie.

— Zwiększamy produkcję do 400 tys. ton rocznie. Zamierzamy także zmodernizować zakład — podkreśla Przemysław Sztuczkowski.

O firmie

Z danych Złomrexu wynika, że obroty jej rosły średnio rocznie o 100 proc. Brzmi to zdumiewająco. Obecnie firma ma 18-proc. udział w rynku handlu złomem oraz 7 proc. udziału w rynku konstrukcji stalowych.

Złomrex ma 20 oddziałów w całym kraju. W grupie kapitałowej pracuje około 1 tys. osób. Planowane obroty na 2004 r. to 350 mln USD (1,2 mld zł). Te wszystkie deklaracje i informacje szybko zweryfikuje rynek. Wejście na giełdę spowoduje też i to, że firma będzie bardziej przejrzysta. Wtedy też być może się okaże, gdzie tkwi tajemnica sukcesów Przemysława Sztuczkowskiego, a gdzie porażek niektórych szefów hutniczych spółek skarbu państwa, którzy zamiast rozwijać biznes, jak prezes Złomrexu, doprowadzili w wielu przypadkach do zwijania się państwowych zakładów, ich bankructwa. Lista hut, które upadły w Polsce w ostatnich latach, jest zbyt długa. A zbyt krótka tych spółek stalowych, które wybierają się na GPW i planują dalszy rozwój oraz nowe miejsca pracy.