Pod koniec stycznia euro ma kosztować 4,10 zł, a więc o o około 30 gr mniej niż obecnie. Za franka zapłacimy 3,41 zł, a co oznacza spadek o blisko 20 gr. Dolar ma kosztować 3,15 zł, a więc tyle co obecnie.
- Złoty już doświadcza regeneracji, bo podstawowe czynniki, które wcześniej osłabiały złotego, teraz zaczynają go wzmacniać - tłumaczy Anders Swendsen, ekonomista Nordei na Polskę.
Po pierwsze, ogólne nastroje na rynkach finansowych poprawiają się i będą się poprawiać. Po drugie, październikowe wybory parlamentarne nie przyniosły niespodzianki. Po trzecie, prowadzone na początku października interwencje walutowe NBP i BGK były skuteczne.
- Ponadto, sądzimy, że na koniec roku rząd będzie chciał obniżyć kurs EUR/PLN do poziomu 4,00. To byłby bezpieczny poziom z punktu widzenia progu ostrożnościowego 55 proc. długu publicznego do PKB - zaznacza Anders Swendsen.
Nordea prognozuje, że wzrost gospodarczy w Polsce w 2012 r. wyniesie 3,4 proc.