ZŁOTY POZOSTANIE W CIENIU POLITYKI

Wojciech Dembiński
opublikowano: 2000-07-04 00:00

ZŁOTY POZOSTANIE W CIENIU POLITYKI

Wpływy z prywatyzacji i polityka będą wyznaczały trend dla złotego w II półroczu

CELNY STRZAŁ: Według analityków walutowych, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na pełne uwolnienie kursu złotego w bardzo dogodnym momencie. fot. Grzegorz Kawecki

Jak zgodnie uważają obserwatorzy rynku walutowego, w drugim półroczu takiego wpływu na kurs złotego jak wydarzenia na scenie politycznej, nie będą miały ani dane makroekonomiczne, ani stopy procentowe.

Najważniejszym wydarzeniem na rynku walutowym w minionym półroczu było niewątpliwie uwolnienie kursu polskiej waluty, dzięki któremu złotym można handlować bez żadnych ograniczeń. 11 kwietnia rząd w porozumieniu z Radą Polityki Pieniężnej zdecydował o pełnym uwolnieniu wartości złotego. Zlikwidowano mechanizm pełzającej, miesięcznej dewaluacji złotego, centralny parytet wymiany oraz ograniczenie odchylenia ceny transakcji od parytetu ustalonego przez bank centralny.

Wolny złoty

Ekonomiści i analitycy walutowi są zgodni, że uwolnienie złotego wprowadziło na rynek nową jakość, dzięki której Polska jest inaczej postrzegana za granicą.

— W oczach zachodnich inwestorów jesteśmy już normalnym rynkiem — podkreśla Jacek Wiśniewski, szef działu analiz AmerBanku.

Wbrew obawom niektórych obserwatorów, dealerzy walutowi bardzo szybko odnaleźli się w nowej sytuacji. Zniesienie centralnego parytetu, który wcześniej pełnił rolę punktu orientacyjnego, pokazującego jak strony transakcji zaszły daleko od „domu“, nie okazało się bardzo uciążliwe. Obecnie dealerom i inwestorom nikt nie podpowiada, po jakich cenach kupować lub sprzedawać waluty, a główne czynniki brane pod uwagę przy wycenie to informacje z pola gospodarki i polityki. Należy również zaznaczyć, że sprawdziły się opinie części specjalistów, że po uwolnieniu złotego gracze walutowi będą pilnować się sami i wahania kursów nie będą większe niż w okresie przed zniesieniem parytetu.

Deficytowe załamanie

Drugim wydarzeniem, które w pierwszej połowie tego roku odcisnęło wyraźne piętno w kursach walut, była publikacja na początku maja deficytu obrotów bieżących za marzec, który okazał się znacznie większy od oczekiwanego. Dane były na tyle złe, że w komentarzach zaczął pojawiać się zwrot „kryzys walutowy“. W krytycznym momencie osłabienia złotego, kurs dolara doszedł do poziomu 4,74 zł. Inwestorzy szybko jednak zorientowali się, że reakcja na zbyt duży deficyt była przesadzona i siła nabywcza złotego szybko wzrosła. Jednak na horyzoncie pojawiły się kolejne czarne chmury w postaci przesilenia w koalicji rządowej. Uczestnicy rynku walutowego z uwagą śledzili następne odsłony w trwającym trzy tygodnie kryzysie koalicyjnym, zakończonym wyjściem ministrów Unii Wolności z rządu i powstaniem rządu mniejszościowego. W tym czasie obroty na rynku międzybankowym wyraźnie spadły, ponieważ dealerzy postanowili zaczekać do zupełnego wyklarowania się sytuacji, a w szczególności do wyjaśnienia kwestii, kto po Leszku Balcerowiczu przejmie tekę ministra finansów oraz jaki budżet zaproponuje nowy rząd mniejszościowy.

Polityka uderza w kurs

Według analityków, w drugim półroczu notowania na rynku walutowym będą determinowane głównie wydarzeniami ze sceny politycznej. Co jakiś czas ma powracać kwestia zmian personalnych w rządzie albo wręcz całego rządu. Niezależnie od tego, czy wydarzenia będą ważne dla forexu (aktualnie np. sprawa odwołania ministra skarbu państwa Emila Wąsacza), czy też okażą się bez znaczenia dla notowań złotego, sytuacja polityczna będzie uważnie monitorowana przez uczestników rynku walutowego.

Prywatyzacyjne wpływy

Rolę wsparcia dla złotego spełniały zawsze wpływy uzyskane przez rząd z prywatyzacji przedsiębiorstw, bowiem niezależnie od tego, czy transakcje zawierano w złotych czy w dolarach, pieniądze te przepływały przez forex.

W tym półroczu dealerzy walutowi wiążą duże nadzieje ze sprzedażą pakietu akcji Telekomunikacji Polskiej, za którą Skarb Państwa ma otrzymać 4 mld zł. Nie wiadomo jednak, czy pieniądze te w ogóle pojawią się na foreksie, ponieważ rząd kilka miesięcy temu zdecydował się na założenie specjalnego konta walutowego w NBP, aby nie wpływać sztucznie na notowania walut. Po ofercie TP SA dealerzy mogą jeszcze liczyć na ofertę PZU SA. Potem transakcjami o większej wartości będą jedynie prywatyzacje elektrociepłowni i w pewnym momencie może się okazać, że dolary czy euro, które na foreksie pojawią się w związku z procesem prywatyzacji firm, nie będą oddziaływać na wartość złotego.

Według analityków, sygnały płynące z polskiej gospodarki będą nieznacznie ocieplać atmosferę na rynku walutowym, pod warunkiem, że nie będą zaskakujące.

— Może oczywiście zdarzyć się coś zupełnie nieoczekiwanego, jak np. gwałtowny wzrost cen ropy naftowej na świecie, który spowoduje pogorszenie salda rachunku obrotów bieżących oraz jednoczesny wzrost inflacji, ale takie rzeczy są nie do przewidzenia — uważa Jacek Wiśniewski.

Katarzyna Zajdel, ekonomistka Citibank Polska, jest zdania, że obecnie więcej czynników przemawia za spadkiem wartości złotego niż za wzrostem.

— Możemy spodziewać się nieznacznej poprawy wyniku na rachunku bieżącym, ale zależy to m. in. od kursu złotego oraz od poprawy koniunktury gospodarczej na rynkach wschodnich, ponieważ nie wydaje mi się możliwe zwiększenie eksportu do krajów Unii Europejskiej — twierdzi Katarzyna Zajdel.

Kluczowym czynnikiem dla notowań złotego będzie jednak to, co stanie się z procesem prywatyzacji w naszym kraju. Od prywatyzacji zależy bowiem, czy na rynku walutowym pojawią się inwestorzy zagraniczni.