Złoty psuje krewministrowi finansów

Jacek Kowalczyk, MWIE
opublikowano: 2011-09-23 00:00

Grosze dzielą dług od przebicia progu 55 proc. PKB

Złoty konsekwentnie słabnie — wczoraj stracił kolejne 11 gr do euro i 14 gr do dolara. Cena unijnej waluty wzrosła do 4,53 zł (najwyższego poziomu od ponad dwóch lat), a amerykańskiej — do 3,36 zł (najwięcej od ponad roku). Tracący na wartości złoty to coraz większe zagrożenie dla polskich finansów publicznych. Drożejące dewizy podnoszą bowiem poziom długu publicznego. Około 26 proc. jego wartości denominowane jest w walutach obcych (70 proc. to euro, 15 proc. dolar i 15 proc. inne dewizy). Na koniec czerwca poziom długu w relacji do PKB wynosił 53,7 proc. Od tego czasu euro podrożało jednak o około 50 gr. Zadłużenie poszło więc od tego czasu wyraźnie w górę i niebezpiecznie zbliżyło się do poziomu 55 proc. PKB, czyli progu ostrożnościowego. Jego przekroczenie (liczy się każdego roku 31 grudnia o północy) zmusiłoby rząd do drastycznych oszczędności budżetowych w najbliższych latach, prawdopodobnie z koniecznością zrównoważenia budżetu (zerowania deficytu) włącznie. Jacek Rostowski, minister finansów, przekonuje, że nie ma powodów do niepokoju. — Z powodu osłabienia złotego zamierzamy nieco podnieść prognozę długu publicznego na koniec roku, ale to nie będzie istotny wzrost — mówił w środę Jacek Rostowski. Jego zdaniem, dług publiczny na koniec roku będzie nieco wyższy niż zapisane w wieloletnim planie finansowym 53,2 proc., ale nie przekroczy 55 proc. Część inwestorów i analityków coraz bardziej niepokoi się jednak o państwowe finanse. Według Raiffeisen Capital Management (RCM), dług publiczny Polski przekroczy 55 proc. PKB, gdy cena euro wzrośnie do 4,60 zł. Brakujące 7 gr to przy obecnych wahaniach walutowych odległość do pokonania w jedną godzinę. — Gdyby kurs EUR/PLN przekroczył 4,60, Ministerstwo Finansów i bank centralny musieliby interweniować — ocenia w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Martin Marinov, zarządzający rynku obligacji w RCM. O tym, że już teraz balansujemy na granicy 55 proc., przekonani są także dilerzy obligacji i walut BRE Banku. — Z naszych obliczeń wynika, że próg pęknie, jeśli na koniec roku cena euro będzie wynosić 4,66 zł — mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. Część ekonomistów ma jednak bardziej optymistyczne prognozy. Z analizy przeprowadzonej przez BZ WBK wynika, że minister finansów ma jeszcze około 40 gr buforu – próg pęknie dopiero przy 4,90 zł za euro. — Krajowy, czyli złotowy, dług wzrośnie w drugim półroczu tylko o 1,7 mld zł. Na rynku zagranicznym planowana jest tylko niewielka emisja obligacji. A poziom długu zależeć będzie głównie od kursu złotego. Poziom 4,50 zł za euro oznacza wzrost długu wobec czerwca o 31 mld zł, a każde 10 gr w górę to 5,2 mld zł dodatkowego zadłużenia — tłumaczy Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. Jeśli złoty wkrótce nie zacznie odrabiać strat (a wydaje się to mało realne), końcówka roku będzie gorąca. — Rząd będzie intensywnie umacniał złotego sprzedając euro na rynku. Sądzę, że w końcu uda mu się zmieścić pod progiem 55 proc. — mówi Ernest Pytlarczyk.