Przekazanie projektu budżetu do Sejmu i uspokajające wypowiedzi ministra finansów nie pomogły złotemu. We wtorek kurs euro sięgnął prawie 4,65 zł.
Inwestorzy coraz mniejszym zaufaniem darzą polski rząd. Dowodem był dalszy spadek kursu złotego, który we wtorek pobił ustanowiony w poniedziałek rekordowy poziom 4,6 zł.
Około godziny 13.00 za europejską walutę trzeba było zapłacić niemal 4,65 zł. To kolejne historyczne maksimum. Padło ono kilkadziesiąt minut po tym, gdy premier Leszek Miller oficjalnie przekazał Markowi Borowskiemu, marszałkowi Sejmu, projekt budżetu na 2004 r.
Bankowcy i dealerzy walutowi są niezwykle zgodni: polskiej walucie najbardziej zaszkodził brak determinacji rządu w zapobieganiu kryzysowi finansów publicznych, a zwłaszcza odłożenie reform strukturalnych dopiero na 2005 r.
„Rząd zasygnalizował znaczne poluzowanie polityki fiskalnej w 2004 r., a rynek nie uwierzył jego zapewnieniom, że wywiąże się z obietnic zacieśnienia jej w wyborczym roku 2005” — napisali w raporcie analitycy londyńskiego banku HSBC.
— Rynek bardzo nerwowo zareagował na to, że rząd ciągle nie przedstawił planu redukcji wydatków w następnych latach — dodaje Marek Nienałtowski z WGI.
Wiadomo już, że partie opozycyjne nie poprą projektu budżetu, a Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej stwierdził wręcz, że głosowanie na tak oznaczałoby „wygłupienie się”.
Jerzy Hausner, wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę, uznał, że rynki uwzględniają przede wszystkim ryzyko polityczne związane z mniejszościowym rządem, „który musi zabiegać o poparcie małych grup”. Jego zdaniem, jednak reakcja rynku jest przesadna.
— To, co nas ogarnia w Polsce, to jakaś psychoza, że jesteśmy na krawędzi katastrofy i że ludzie nie potrafią nic zrobić, a przecież wchodzimy do UE i rośnie PKB. Ta psychoza przenosi się na rynki — stwierdził Jerzy Hausner
Wicepremier przekonywał, że fundamenty polskiej gospodarki są niezmiennie zdrowe, a przyczyn osłabienia złotego należy szukać przede wszystkim w globalnych tendencjach panujących na światowych rynkach.
— Powodem silnego osłabienia złotego jest niestabilność rynków finansowych, a nie projekt budżetu na 2004 rok. Trzeba zwrócić uwagę, że rynki finansowe są niestabilne, co przenosi się na rynki wschodzące — dodaje Andrzej Raczko, minister finansów.
Ostatnie wzrosty złotego wobec euro częściowo były rzeczywiście spowodowane umocnieniem się europejskiej waluty w stosunku do dolara. We wtorek za euro trzeba było zapłacić niemal 1,17 USD.