Jutro rada spółki wymieni zarząd. Nowy prezes będzie miał trudne zadanie — oddzielić Stocznię Gdańską i uspokoić Komisję Europejską.
6 lutego walne Stoczni Gdynia zmieniło radę nadzorczą. Jej członkowie jutro chcą zmienić zarząd firmy. Nieoficjalnie mówi się o nowym prezesie. Czy posadę straci Jerzy Lewandowski? Możliwe. Wymienia się trzech kandydatów. Są to: Tadeusz Zwierzyński, dyrektor techniczny Stoczni Szczecińskiej Nowej (wcześniej pracownik Stoczni Gdynia), Jerzy Wróbel, wiceprezes gdyńskiej stoczni, i Arkadiusz Aszyk, szef biura jej zarządu. Kto zwycięży, trudno przewidzieć. Nie wiadomo bowiem, kogo poprze resort skarbu. Może przedstawi innych kandydatów.
Unia i inwestor
Tymczasem wielu pracowników popiera Arkadiusza Aszyka, ponieważ ma on doświadczenie we współpracy z Komisją Europejską (KE). Nie chce on jednak komentować sprawy. Warto jednak podkreślić, że jest jednym z reprezentantów stoczni w rozmowach z KE, która bada, czy zgodnie z prawem otrzymała pomoc publiczną. 22 lutego przedstawiciele rządu i stoczni wybierają się do Brukseli, by rozmawiać o udzielonej pomocy i jej restrukturyzacji. Wyjaśnienie tych wątpliwości będzie więc jednym z najważniejszych zadań nowego prezesa. Od tego, czy uda się uspokoić KE, zależy też wejście do stoczni inwestora.
— KE pewnie wyznaczy kierunki działań. To może otworzyć drogę do podjęcia przez walne uchwały o dokapitalizowaniu spółki przez inwestora — mówi jeden z naszych rozmówców.
Kapitał i rozwód
Obecny zarząd stoczni zaproponował podwyższenie kapitału o 110 mln zł, ale przedstawiciele rządu myślą o 250 mln zł, by spółka wreszcie mogła pochwalić się dodatnimi kapitałami. Tymczasem Roman Gałęzewski, szef Solidarności w należącej do Gdyni Stoczni Gdańskiej, twierdzi, że resort skarbu przychyla się do koncepcji tymczasowego przejęcia gdańskiej firmy w zamian za 80 mln zł, którymi już dokapitalizował Stocznię Gdynia. To jednak również będzie wymagało konsultacji z KE. Doprowadzenie do rozwodu obu stoczni będzie z pewnością kolejnym ważnym zadaniem nowego zarządu.