Przy okazji wizyty prezydenta USA znowu było głośno o gazie łupkowym. Niewątpliwie dobra jest wiadomość, że amerykańskie koncerny chcą inwestować w polskie łupki. Od polityków i urzędników zależy jednak, czy tę szansę wykorzystamy. W wielu krajach, na przykład w Norwegii, istnieje specjalny podatek płacony przez zagraniczne koncerny paliwowe. Dzięki temu państwo zyskuje niezłe źródło dochodów.
Zagranicznych inwestorów należy do Polski zachęcać, a nie zniechęcać — tym bardziej, że nie dysponujemy łupkowymi technologiami. Ale nie powinniśmy bezwarunkowo godzić się na wszelkie ich warunki. Wydobycie gazu z łupków niesie wysokie ryzyko ekologiczne. W grę wchodzą nie tylko chemikalia oraz zużywanie dużych ilości wody, ale także wysokie prawdopodobieństwo wycieków metanu, który z perspektywy efektu cieplarnianego jest dużo groźniejszy niż dwutlenek węgla.
Nie należy także dopuszczać do sytuacji, w której narodowy koncern PGNiG znajdzie się w sytuacji gorszej od konkurentów amerykańskich. Spółka, o ile ma skutecznie poszukiwać i wydobywać gaz łupkowy, musi mieć perspektywę stabilności finansowej na długie lata. Tymczasem może temu zagrozić archaiczny system taryfowy. Urząd Regulacji Energetyki ma pełną swobodę w akceptowaniu taryf gazowych — i zdarza się, że niechętnie akceptuje nawet podwyżki wynikające wprost ze wzrostu cen dostarczanego do Polski surowca.
Andrzej Arendarski
prezes Krajowej Izby Gospodarczej,
wiceprezes Eurochambres