W Sejmie trwają dyskusje nad projektami zmian w ustawie antyalkoholowej. Mniejsze placówki handlowe mogą wreszcie doczekać się obniżki opłat za pozwolenia na sprzedaż alkoholu, więcej natomiast płacić będą supermarkety oraz hurtownicy.
W Sejmie znajdują się dwa projekty zmian w ustawie antyalkoholowej. Rządowy projekt jest częścią pakietu „Przede wszystkim przedsiębiorczość”. Drugi projekt przygotowała grupa posłów Platformy Obywatelskiej. Oba zakładają zmianę sposobu ustalania wysokości opłat za wydawanie pozwoleń na sprzedaż alkoholu. Obecnie opłaty ponoszone przez małe sklepy są tylko nieznacznie niższe od tych uiszczanych przez supermarkety. Posłowie PO twierdzą, że jest to niesprawiedliwe. Dlatego chcą obniżenia opłat ponoszonych przez małe i średnie placówki. Pomysł ten popierają przedstawiciele mniejszego handlu.
— Zmiana zasad wyliczania opłat za pozwolenia jest konieczna, gdyż pozostawienie ich w obecnym kształcie może doprowadzić do upadku wiele małych i średnich firm — mówi Michał Dąbrowski, wiceprezes Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług.
Oba projekty zakładają wprowadzenie zasady, że wysokość opłaty ustalana będzie procentowo od ogólnej rocznej sprzedaży napojów alkoholowych. Zmiany te uderzą w placówki realizujące duże obroty alkoholem, czyli super- i hipermarkety.
W porównaniu z poselskim, projekt rządowy bardziej obciąży wielki handel, natomiast niewiele zmieni w sytuacji małych placówek. Natomiast projekt poselski wyraźnie zmierza w kierunku obniżenia opłat ponoszonych przez drobny handel, natomiast w mniejszym stopniu uderza w interesy supermarketów.
Mniejsi się cieszą
Od 1997 r. wysokość opłat ustalana jest przy zastosowaniu systemu progresywnego.
— Małe i średnie firmy płacą relatywnie wyższe opłaty niż sklepy wielkopowierzchniowe sprzedające nieporównywalnie większe ilości alkoholu — mówi Michał Dąbrowski.
Dodaje, że projekt rządowy nie spełnia oczekiwań branży, gdyż de facto nie poprawi sytuacji mniejszych sklepów.
— Popieramy propozycje posłów. Zgodnie z nimi wysokość opłaty uzależniona byłaby od obrotu. Projekt przewiduje opłatę liniową wysokości 0,6 proc. rocznej wartości sprzedaży netto w każdej z grup napojów alkoholowych. Opłata liniowa w równym stopniu obciążałaby wszystkie placówki — argumentuje Michał Dąbrowski.
Duzi straszą
Istnieje obawa, że sieci handlowe będą próbować przerzucić wyższe koszty pozwoleń (nawet o kilkaset procent — projekt rządowy) na dostawców alkoholu.
— Supermarkety mogą wykorzystywać każdy argument, aby wynegocjować lepsze warunki handlu z dystrybutorami. Może tak się zdarzyć i w tym przypadku — mówi Wojciech Strzałkowski, prezes MTC, liczącego się dystrybutora alkoholu.
Podobnego zdania jest Jerzy Kuratow, prezes dużego dystrybutora Alkohole First Group.
— Taka ewentualność nie jest wykluczona. Jednak nie sądzę, aby sieci handlowe żądały z tego powodu upustów od dostawców — mówi Jerzy Kuratow.
Emocje uspokaja Andrzej Maria Faliński, sekretarz generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, której członkami są duże sieci.
— Sieci dysponują znacznym kapitałem i same poradzą sobie z uiszczaniem wyższej opłaty. Nie sądzę, aby wzrost opłat wykorzystywany był jako argument sieci w negocjacjach z dystrybutorami — uważa Andrzej Maria Faliński.
Dostawcy mają obawy
Projekt rządowy zakłada też spore zwiększenie opłat za pozwolenia dla hurtowników. Dystrybutorzy są temu przeciwni i apelują o pozostawienie obecnego pułapu opłat.
— Nałożenie na hurtowników wyższych opłat może spowodować, że niektórzy z nich mogą utracić płynność finansową — mówi Wojciech Strzałkowski.
— Nie należy zmieniać zasad wyliczania opłat w stosunku do hurtowników alkoholu. Wprowadzenie opłaty wysokości 0,4 proc. rocznego obrotu tylko utrudni ściągnięcie tych pieniędzy. Niektórzy dystrybutorzy mogą zaniżać wartość sprzedanych alkoholi — mówi Jerzy Kuratow.