Żywiec zbiera siły przed sezonem

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 1999-04-26 00:00

Żywiec zbiera siły przed sezonem

Marzec był niezwykle udanym miesiącem dla Żywca. Spółka w tym okresie osiągnęła nie tylko bardzo dobre wyniki finansowe, ale również powiększyła udział w rynku piwa do blisko 40 proc.

Aż o 245 proc. wzrósł marcowy zysk netto browaru w stosunku do analogicznego okresu 1998 roku. Wyniósł ponad 11,3 mln zł. Także lepsze — prawie o 58 proc. — były przychody ze sprzedaży. Podobnie udany okazał się dla spółki cały I kwartał tego roku, w którym osiągnęła ona wzrost zysku i przychodów odpowiednio o 223 proc. i 33 proc.

W marcu rentowność ze sprzedaży netto Żywca wyniosła ponad 22 proc. O tym, jak dobry był to wyniki, można przekonać się porównując go z osiągnięciami innych browarów notowanych na giełdzie. Rentowność Okocimia w tym okresie to zaledwie 2,6 proc., a dwa kolejne: Brok i Strzelec zanotowały dość znaczne straty.

Kilka przyczyn zdecydowało o tak dobrych wynikach Żywca w marcu 1999 r. i po trzech pierwszych miesiącach tego roku.

— Jako jedyny browar w kraju posiadamy na tyle szeroko rozwiniętą sieć dystrybucji, że pozwala ona na zwiększanie wielkości sprzedaży. Ponadto ostatnie dwa tygodnie marca były wręcz doskonałe, jeśli chodzi o sprzedaż piwa i to niemal w każdym z naszych browarów. Powodem tego była oczywiście korzystna pogoda, sprzyjająca spożyciu piwa — wyjaśnia Andrzej Długosz, dyrektor do spraw korporacyjnych Grupy Żywiec.

Spółka po fuzji z Brewpolem kontroluje obecnie prawie 40 proc. krajowego rynku piwa, a sam Żywiec ponad 14 proc. W czerwcu dzięki prowadzonym inwestycjom możliwości produkcyjne żywieckiego browaru wzrosną jeszcze bardziej i osiągną poziom 4,5 mln hl (1,2 mln hektolitrów więcej). Natomiast cała grupa będzie w stanie wyprodukować blisko 10 mln hektolitrów złotego płynu. Nowe inwestycje pochłoną łącznie około 155 mln zł.

Jednak dopiero w lipcu przekonamy się, na ile są silne krajowe browary i czy potrafią skutecznie walczyć z zagranicznymi producentami.

— Od lipca na rynku pojawią się niemieccy konkurenci. Wtedy bowiem zacznie obowiązywać niższe cło i opłata graniczna na piwo. Zatem możemy spodziewać się napływu do kraju taniego piwa z importu — mówi Andrzej Długosz.