Rzut oka na kilkuletni wykres kursu złotego i powiało grozą. Według
analizy technicznej, po przełamaniu poziomu 4,5 zł za euro (obecnie trwa
walka o jego utrzymanie) złoty może stracić na wartości kolejnych kilka
procent. Następny przystanek to dopiero szczyt kryzysu sprzed dwóch lat,
z lutego 2009 roku. Wówczas za euro trzeba było płacić nad Wisłą nawet
4,92 zł. A co dalej? Po przekroczeniu tej bariery nie ma już limitów,
czyli „sky is the limit”.
Wszystko jest możliwe
Eksperci zaznaczają, że przy obecnej niepewności na rynkach dalszy
wzrost notowań EUR/PLN jest możliwy. Niektórzy uspokajają jednak i nie
spodziewają się aż tak wysokich cen za euro jak 4,92 zł. — Analiza
techniczna niestety jest dość subiektywna, więc osobiście nie stawiałbym
aż tak kategorycznej tezy — mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao.
— Takiego ruchu przy obecnym poziomie zmienności niestety nie da się
wykluczyć. Jednak otoczenie makroekonomiczne jest w znacznie lepszej
sytuacji niż na przełomie lat 2008-09. Szczyt notowań EUR/PLN w obecnym
cyklu uplasuje się niżej — komentuje Radosław Cholewiński, zarządzający
w Trigon DM.
Najpierw 4,5 zł za euro
Kluczowe dla dalszego kierunku EUR/PLN będzie przełamanie newralgicznej
bariery 4,50 zł za euro.
— Z technicznego punktu widzenia euro złoty znajduje się blisko szczytu
z 22 i 23 września. Wtedy doszło do interwencji NBP o wartości przeszło
1 mld EUR, która gwałtownie zbiła kurs aż o 15 groszy. W dalszym ciągu
jako kluczową barierę należy rozpatrywać 4,50 zł, która jest niezwykle
newralgiczna zarówno dla opinii publicznej, jak i decydentów z banku
centralnego — napisał w komentarzu Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ Banku.
Jeśli ta granica zostanie przekroczona, to kolejny przystanek jest 5
proc. wyżej. Według Przemysława Smolińskiego, analityka technicznego PKO
BP, kurs euro może sięgnąć 4,78 zł. — Para EUR/PLN powoli zbliża się do
oporów w postaci ostatniego lokalnego maksimum z drugiej połowy września
i górnego ograniczenia długoterminowego kanału wzrostowego w strefie
4,5600- -4,5800 PLN. Jego przełamanie będzie skutkować dalszym wzrostem.
W takim przypadku minimalny zasięg ruchu należałoby wyznaczyć już między
4,6000 a 4,6255 PLN, ale prawdopodobnie zwyżki sięgnęłyby wyżej,
4,6800-4,6880 PLN lub 4,7660-4,7810 PLN — analizuje Przemysław Smoliński.
Strach ma wielkie oczy
NBP zapewnił, że będzie monitorował kurs złotego i jest gotowy
zapobiegać niekorzystnym tendencjom na rynku walutowym. Jednak bank
centralny, BGK i Ministerstwo Finansów, nie mają nieograniczonych rezerw
walutowych. Po przekroczeniu granicy 4,50 zł za euro kurs złotego może
więc się dalej osłabiać. Według Marcina Mrowca, notowania EUR/PLN nie
wzrosną powyżej 4,60 zł za euro.
— Wyrównanie przez EUR/PLN wartości, którą osiągnięto już dwa razy jest
jak najbardziej możliwe. Pytanie — na ile jest prawdopodobne. Odpowiedź
zależy głównie od zachowania rynków międzynarodowych. Sądzę, że skończy
się na strachu, poziom 4,55-4,60 nie będzie zaś przebity. Euro tracące
do dolara i innych walut nie będzie miało siły na tak drastyczne
umocnienie względem złotego — prognozuje Marcin Mrowiec.
Niechęć do ryzyka
Z drugiej strony złoty jest pod presją wielu negatywnych czynników.
Waluta traci przez pogorszenie nastrojów na rynku, związane z kryzysem
zadłużenia w strefie euro. Oprócz tego inwestorzy wrzucają złotego do
jednego koszyka z innymi walutami z rynków wschodzących. Dlatego kurs
polskiej waluty spada, kiedy osłabia się np. forint. Do tego rynek w
reakcji na każde złe wiadomości odwraca się od gospodarek wschodzących,
uważanych za ryzykowne, i kupuje bezpieczne dolary. Jednocześnie
wielokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której euro traciło
wobec dolara, a złoty dalej osłabiał się względem euro.
— Dalsze osłabienie złotego do euro jest możliwe. Uprawdopodabnia je pat
w strefie euro, redukcja zaangażowania inwestorów portfelowych w
regionie i nadchodzące spowolnienie gospodarcze, a złoty to waluta
cykliczna — zauważa Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
Droższe kredyty
Słabszy złoty wpływa na konsumentów, banki i całą gospodarkę. Wysoki
kurs euro i franka rodzi problemy dla kredytobiorców i sektora
finansowego. Kredyty stają się coraz droższe, a banki mają problemy z
odzyskaniem pieniędzy. — Słaby złoty jest również niekorzystny dla
banków ze względu na konieczność sfinansowania rosnących aktywów
kredytowych w walutach obcych — ryzyko powtórki „wojny depozytowej” jest
wysokie — tłumaczy Radosław Cholewiński.
— Słabszy złoty to również spadek siły nabywczej za sprawą wyższych cen
paliw i innych artykułów importowanych. Prawdopodobne słabsze wyniki
banków i skromniejsze wydatki konsumentów mogą z kolei przełożyć się na
niższe dochody budżetowe z podatków. Istotnym ryzykiem jest również
relacja długu do PKB, w części uzależniona od poziomu kursu walutowego —
dodaje Radosław Cholewiński.
Szanse i zagrożenia
Coraz gorsze notowania złotego wpłyną na ceny importowanych towarów, co
z kolei przełoży się na inflację. Nie wszyscy jednak się martwią. Na
niższy kurs polskiej waluty liczą eksporterzy, którzy będą mogli taniej
sprzedawać za granicę. Handel międzynarodowy ma z kolei wpływ na
działalność i przedsiębiorstw, i sytuację Polaków.
— Konsumenci są pracownikami przedsiębiorstw działających w Polsce. Dla
eksporterów niższy kurs złotego oznacza możliwość realizowania wyższych
marż na towarach sprzedawanych za granicę. Generalnie przedsiębiorstwom
słaby złoty pomaga — i w ten sposób pomaga także ich pracownikom. Jeśli
firmy mają zyski i zamówienia, to nie zwalniają pracowników. Ten
mechanizm zadziałał już dla nas w roku 2009 — pociesza Marcin Mrowiec.
OKIEM TECHNIKA
Euro po 5 zł możliwe w ciągu kilku miesięcy
SŁAWOMIR DĘBOWSKI
analityk Markets.com
Długoterminowa sytuacja na wykresie EUR/PLN jest niekorzystna dla
złotego. We wrześniu osiągnięte zostało tegoroczne maksimum na poziomie
4,53 PLN. Od dwóch miesięcy trwa korekta. Może się ona zakończyć za
kilka tygodni. W krótkiej perspektywie mamy dużą presję na osłabienie
złotego (wzrost kursu euro). Może dojść do ataku na wrześniowe maksimum.
Ze środowego szczytu (4,5 PLN) brakowało tylko 3 groszy. Próba trwałego
przełamania szczytu z września nie powinna się teraz udać. W rezultacie
kurs euro mógłby zniżkować do wsparcia w rejonie 4,35-4,40 PLN. Sprzyjać
temu powinna obrona wsparcia w rejonie 1120 pkt na wykresie indeksu S&P
500 (w grudniu możliwe jest odbicie pod rajd św. Mikołaja) i
październikowego dna na eurodolarze (1,3144 USD). Niestety w dłuższej
perspektywie (kilka miesięcy) eurodolar skazany jest na dalsze spadki i
trwałe przełamanie dna z października (1,3144 USD), co doprowadzi do
silnych spadków w rejon minimów z 2008 i 2009 roku. To powinno się
przełożyć na duże osłabienie złotego. Na wykresie EUR/PLN dojdzie wtedy
do trwałego przebicia szczytu z września (4,5335 PLN). W rezultacie
otworzy się droga do zwyżek na szczyt z 2009 roku na poziomie 4,92 PLN,
możliwy jest wzrost do psychologicznej granicy 5 PLN. Na pocieszenie w
dłuższej perspektywie można spodziewać się przesilenia i przez okres
kolejnych kilku miesięcy złoty rozpocznie odrabianie strat.