A w ośrodkach ruch się nie zmienia

Mirosław Konkel
opublikowano: 2009-01-30 00:00

Mimo spowolnienia gospodarczego firmy nadal będą korzystały z ośrodków szkoleniowych.

Właściciele nie boją się odpływu klientów

Mimo spowolnienia gospodarczego firmy nadal będą korzystały z ośrodków szkoleniowych.

Luksusowy kompleks Warszawianka w Jachrance nad Zalewem Zegrzyńskim. Ulubione miejsce szkoleń firm ze środkowej Polski. W ofercie kilkanaście klimatyzowanych sal konferencyjnych, korty tenisowe, boiska i przystań wodna. Albo zabytkowy młyn wodny w Klekotkach na Mazurach: 35 pokoi, siedem apartamentów, gabinety spa, kąpiele ziołowe, masaże. Podobne obiekty, zapewniające komfort i ucieczkę od korporacyjnej codzienności, można znaleźć w każdym zakątku kraju. Czasem są to nowoczesne kilkugwiazdkowe hotele, innym razem — pałace lub dworki. A nawet ośrodki rządowe.

— Standard tych miejsc z roku na rok rośnie, bo wymagania uczestników rosną — cieszy się Piotr Parys, specjalista ds. rozwoju w Harvard Business Review Polska.

Atrakcyjniejsze stają się też — jego zdaniem — programy wyjazdów szkoleniowych. W szczególności zaś ich część rekreacyjna i artystyczna.

Szkolenie z fajerwerkami

Łączenie kursów, warsztatów i wykładów z pokazami sztuk walki, występami strongmanów, paintballem czy karaoke — to już codzienność.

— Ma to głęboki sens, bo zespół integruje się nie tylko w trakcie wspólnej pracy i nauki, lecz także dzięki zabawie — argumentuje Krzysztof Kwiecień, dyrektor personalny Deloitte na Polskę i kraje bałtyckie.

Czy jednak nie trzeba będzie zrezygnować z choćby części takich uciech? Piotr Wilczek, prezes Stowarzyszenia Konferencje i Kongresy w Polsce, to wyklucza. Jego zdaniem szefowie ośrodków raczej staną na głowie, by maksymalnie urozmaicić klientom pobyt.

— Im większa konkurencja na rynku, tym bogatsze programy firmowych wyjazdów. Przy jednoczesnym obniżaniu ceny usług — tłumaczy prezes.

Tąpnięcia nie będzie

Na razie nie widać, żeby firmy rezygnowały ze szkoleń wyjazdowych. Prezes Wilczek ma nadzieję, że do tego w ogóle nie dojdzie. Jak wyjaśnia, gdy kryzys zagląda w oczy, trzeba się nawet częściej szkolić i spotykać.

— Konferencje, kongresy, sympozja to nie tylko fora wymiany wiedzy i doświadczeń, ale przede wszystkim okazje do zawierania kontaktów biznesowych — dowodzi Piotr Wilczek.

Optymistą jest również Piotr Parys, który twierdzi, że odpływ klientów od ośrodków szkoleniowych powstrzyma Unia Europejska. A dokładnie jej fundusze na podnoszenie kapitału zawodowego i intelektualnego, w ramach Programu operacyjnego kapitału ludzki.

Więcej sceptycyzmu wykazuje Krzysztof Kwiecień. Jest zdania, że wobec kryzysu firmy zweryfikują budżety spotkań wyjazdowych. Choć przewiduje, że redukcje wydatków na ten cel nie będą drastyczne.

A może zaoszczędzić, prowadząc zajęcia na miejscu?

— To już nie to samo. Najlepsze szkolenia odbywają się poza siedzibą firmy. Aby rozgryźć problemy zawodowe, trzeba spojrzeć na nie z dystansu — przekonuje Piotr Parys.