Były szef amerykańskiego banku centralnego powtórzył magiczne słowo „recesja”
Złoty stabilizuje się, ale odbicie na giełdzie osłabiły nieco dane z USA i kolejne ostrzeżenie Alana Greenspana.
Początek wczorajszego dnia przyniósł wyczekiwaną poprawę nastrojów inwestorów na świecie. Po kilku dniach spadków wywołanych m.in. wypowiedzią Alana Greenspana, byłego szefa Rezerwy Federalnej, na temat możliwej recesji w USA, oraz niejednoznacznymi danymi zza oceanu, światowe indeksy poszły w górę. Na plusie dzień zaczął też indeks największych spółek notowanych na warszawskim parkiecie. Poprawa nastrojów na świecie osłabiła silnego ostatnio jena.
— Po kilku dniach wyprzedaży na giełdach doszło do odreagowania, złoty minimalnie umacniał się względem EUR i USD, a na rynku obligacji pojawił się promyk nadziei — mówi Marcin Bilbin, analityk Pekao.
Po 14.00 Alan Greenspan znów zabrał głos w sprawie recesji. Jego zdaniem, prawdopodobieństwo, że dopadnie ona amerykańską gospodarkę jeszcze w 2007 r., jest równe jednej trzeciej. Krótko po tej wypowiedzi w świat poszły niekorzystne dane o kosztach pracy w USA, które wzrosły w IV kwartale o 6,6 proc., podczas gdy rynek spodziewał się ponaddwukrotnie mniejszego wzrostu (3,2 proc.). To osłabiło warszawską giełdę. Później indeksy odrobiły część strat, ale nie zdołały pokonać najwyższych poziomów dnia.
— Nie przeceniajmy tej wypowiedzi. Recesja w USA jest prawdopodobna, ale nie w tym roku. Nawet jeśli gospodarka za oceanem zdecydowanie zwolni, nie oznacza to jeszcze, że na GPW zobaczymy spadki. Trudno będzie powtórzyć ubiegły rok, ale notowania spółek, które poprawiają wyniki, powinny nadal rosnąć — uważa Remigiusz Sopel, analityk IDM.
Rafał Salwa, analityk niezależny, podkreśla, że Alan Greenspan to już były szef Fed.
— Ben Bernanke, jego następca, ma zdecydowanie mniej pesymistyczne zdanie o kondycji amerykańskiej gospodarki. Polska jest bardziej związana z gospodarkami Europy. Nasz największy partner gospodarczy ma szansę osiągnąć w tym roku 2 proc. wzrostu gospodarczego. Zwolnienie za oceanem nie będzie miało więc większego wpływu na warszawski rynek — uważa Rafał Salwa.
Jednak według Marcina Bilbina, postrzeganie perspektyw dla globalnej gospodarki pogorszyło się w ostatnich kilku tygodniach.
— Widać to także w rentownościach amerykańskich obligacji: dla dwuletnich spadła ona z 4,9 do 4,58 proc. To znacząca zmiana, która świadczy o spodziewanych obniżkach stóp procentowych w USA — uważa Marcin Bilbin.
Mogą do nich przybliżać gorsze niż prognozy rynkowe dane o zamówieniach w amerykańskim przemyśle. W styczniu spadły one o 5,6 proc. wobec 2,6-procentowego wzrostu w grudniu. Analitycy spodziewali się spadku o 4,3 proc.