Funkcjonalności inwestycyjne są obecnie niedostępne. Prosimy spróbować później. Przepraszamy za niedogodności — komunikat tej treści widzieli ostatnio klienci biura maklerskiego Alior Banku. Awarie się zdarzają, ale z naszych ustaleń wynika, że system Aliora sprawiał problemy 17, 18, 19, 23, 27 i 30 marca 2020 r. W czasie dużej nerwowości na giełdach klienci Aliora mieli więc problem z dostępem do notowań i składaniem zleceń przez internet. Trudności zaczynały się już przed sesją i potrafiły trwać nawet do godz. 11, choć niektórzy sugerują, że nawet dłużej.
„(…) to karygodne, żeby przez tydzień w 50 proc. czasu giełdowego nie można było korzystać z dostępu do rachunku brokerskiego i handlować. I to w kluczowych jego momentach. Wtedy kiedy np. ostry ruch w górę i już chce się przygotowywać zlecenie sprzedaży realizując zysk, to trach: funkcjonalności systemu są obecnieniedostępne... Po czym kółko mija po podbitce i po ok. godzinie na chwilę znów można wejść. I tak non stop!” — napisał na forum Bankier.pl, użytkownik o pseudonimie FF (pisownia oryginalna).
— W marcu odnotowaliśmy wzmożone zainteresowanie naszym biurem maklerskim. Klienci założyli pięciokrotnie więcej rachunków maklerskich niż w styczniu tego roku. Może to wpływać na obciążenie serwerów i dostęp do systemu. Podjęliśmy już działania, by unormować pracę systemu. Wykonujemy prace optymalizacyjnei aktualizacje systemu bankowości. Kupiliśmy też dodatkowe serwery — informuje Marcin Herman, rzecznik prasowy Alior Banku.
Zapewnia przy tym, że bez zakłóceń działa aplikacja na smartfony Alior Giełda. Z naszych informacji wynika jednak, że przynajmniej 30 marca były z nią podobne problemy jak z dostępem za pośrednictwem komputera. Zalogować się dało, można było nawet obserwować notowania, nie można było jednak złożyć zlecenia.
— Klienci mogą też korzystać z infolinii — jeśli dzieje się to w trakcie przerwy w dostępie do systemu, pobierana wtedy prowizja za zlecenie wynosi tyle samo co w przypadku transakcji zawieranych przez internet — twierdzi Marcin Herman.
Z naszych informacji wynika jednak, że brak dostępu internetowego sprawił, że infolinia była bardzo przeciążona i na połączenie długo się czekało. Marcin Herman uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy bank nie obawia się roszczeń klientów, którzy nie mogli zrealizować transakcji według swoich założeń.