Amerykański sen polskiej żywności

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2014-12-16 00:00

Najpierw wieprzowina, twaróg i masło, potem wołowina i jabłka. Już nie tylko Polonia sięga po nasze produkty. 2015 ma być rokiem polskiej żywności w USA

Jeśli nie Rosja, to może USA. Eksport polskiej wieprzowiny do USA w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku urósł ponad 270 proc. — z prawie 15 mln do ponad 55 mln USD. Nasi producenci wykorzystują niekorzystną sytuację za oceanem i w ten sposób częściowo rekompensują skutki wschodniej blokady. W 2013 r. do Rosji, Kazachstanu i na Białoruś sprzedaliśmy wieprzowinę za 800 mln zł.

MYŚL GLOBALNIE, PRODUKUJ LOKALNIE:
MYŚL GLOBALNIE, PRODUKUJ LOKALNIE:
Rynek amerykański jest ciekawy, ale koszty transportu wysokie, zwłaszcza że twaróg trzeba transportować samolotem. Tomasz Głasek, dyrektor handlowy Piątnicy, tłumaczy, że bez inwestycji na miejscu trudno będzie naszej branży mleczarskiej osiągnąć za oceanem większą skalę sprzedaży.
Marek Wiśniewski

— Udało nam się zająć trochę miejsca na rynku, bo USA i Kanada borykają się z poważną wirusową chorobą prosiąt. Pogłowie mocno spadło, wystąpiły niedobory mięsa, ceny wzrosły. Otworzyła się szansa dla naszych eksporterów, którzy w normalnych warunkach, ze względu na ostrzejsze europejskie normy, nie są cenowo konkurencyjni — mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso. Dobry czas dla polskiej wieprzowiny w USA może jeszcze potrwać i należy go jak najlepiej wykorzystać.

— Wszystko zależy od tego, jak szybko Amerykanie poradzą sobie z kłopotami. Oczywiście wciąż możemy sprzedawać, gdy odbudują produkcję, bo potencjał kraju jest olbrzymi. Wtedy będzie to jednak znacznie trudniejsze — dodaje szef Polskiego Mięsa.

Szczęśliwa „14”

Wydział Promocji Handlu i Inwestycji (WPHiI) w Nowym Jorku podaje, że w pierwszej połowie 2014 r. Polska była trzecim eksporterem wieprzowiny na rynek USA. Przy czym wyniki liderów znacznie odbiegająod naszych — na czele stawki są Kanada (505 mln USD) i Dania (78 mln USD).

— Dynamiczny wzrost eksportu polskiej wieprzowiny do USA wskazuje na dobry odbiór tego mięsa przez konsumentów amerykańskich oraz potencjał tkwiący w polskiej ofercie eksportowej. Wyzwaniem pozostaje zdobycie przez kolejne zakłady certyfikatów wydawanych przez FSIS [czyli Food Safety & Inspection Service — red.], bez których eksport na rynek USA nie jest możliwy — mówi Sabina Klimek, kierownik WPHiI.

Obecnie certyfikat ten ma 14 polskich zakładów. Niedługo pojawi się również możliwość eksportu wołowiny. USA zamknęły się na to mięso z Europy z powodu choroby szalonych krów (BSE). Teraz rynek znów zaczyna się otwierać.

— Naszym zdaniem, to właśnie ten towar miałby największe szanse na sukces na rynku USA spośród towarów niedopuszczonych do tego rynku, a objętych embargiem przez Federację Rosyjską. Jeżeli polscy producenci wołowiny wyrażą zainteresowanie eksportem tego mięsa do USA, strona polska może formalnie wystąpić o uruchomienie procedury otwarcia rynku — mówi Sabina Klimek. USA importują wołowinę głównie z Australii (1,4 mld USD po trzech kwartałach 2014 r.), Kanady (880 mln USD), Nowej Zelandii (800 mln USD) oraz Meksyku (630 mln USD).

Tylko na miejscu

Na ciepłe przyjęcie mogą liczyć polskie przetwory mleczarskie.

— Nowym zjawiskiem w USA jest rosnące zainteresowanie twarogiem. Polscy producenci już powinni starać się o zdobycie amerykańskiego rynku, zanim tę niszę eksportową zagospodarują producenci z innych krajów, takich jak Turcja czy Bułgaria — tłumaczy Sabina Klimek.

Najwięcej sera i twarogu USA importują z Włoch (za ponad 300 mln USD), Francji, Szwajcarii, Holandii, Danii i Norwegii. W sumie są to 62 kraje, które wysyłają tu 142 tys. ton towarów za 1,1 mld USD. Polska dołożyła do tej puli zaledwie 7 mln USD. Zdaniem Tomasza Głaska, dyrektora handlowego Piątnicy, w przypadku twarogu, a więc produktu o krótkiej trwałości, konieczny jest drogi transport lotniczy.

— Oczywiście eksportujemy do USA, ale jesteśmy dostępni głównie w tzw. sklepach etnicznych. Żeby osiągnąć większą skalę, trzeba produkować na miejscu — uważa Tomasz Głasek.

Lekcję logistyki odrobili już przedstawiciele innych branż. Na budowę fabryki w USA zdecydowały się Korona, producent świec, oraz spółka z grupy Comforty, produkująca materace i dostarczająca je amerykańskiej IKEA.

Przykład z Irlandii

Kolejnym ciekawym produktem jest masło. W zeszłym roku USA sprowadziły go za 800 tys. USD, głównie z Irlandii. — Polskie masło różni się od amerykańskiego zarówno smakiem, jak i konsystencją, co jest jego mocną stroną. Zdaniem szefów kuchni, cukierników, piekarzy, polskie dużo lepiej sprawdza się w przygotowywaniu wielu potraw. Przykład Irlandii pokazuje, że dobra promocja produktu oraz odpowiednie budowanie marki może być kluczem do sukcesu polskiego masła na tym rynku — tłumaczy Sabina Klimek.

Według Andrzeja Grabowskiego, współwłaściciela Polmleku, choć to rynek z dobrymi marżami, poza kosztami transportu dochodzi jeszcze konieczność ostrej walki z konkurencją. Praktycznie każdy duży producent, również z Polski, chce być w USA. — My też chcemy i walczymy o coraz większą sprzedaż, ale nie są to duże wolumeny — przyznaje Andrzej Grabowski.

Nisza poszukiwana

Coraz bliższe dopłynięcia za ocean są też polskie jabłka i gruszki. Do otwarcia rynku powinno dojść już w przyszłym roku. Cieszy to polskich sadowników, którzy szukają zbytu po wprowadzeniu rosyjskiego embarga. Nie spodziewają się jednak większych sukcesów.

— Sporo mówiło się o malejącym potencjale produkcji jabłek w USA, ale w tym roku pobili prawdopodobnie rekord z produkcją na poziomie 5 mln ton, co wciąż daje im drugie miejsce na świecie po Chinach. Będziemy więc w stanie tam ulokować niewielką część produkcji. Być może udałoby się nam znaleźć niszę i dostarczać odmiany, których Amerykanie nie mają. Nie wiemy jednak, jak będą wyglądały marże i na ile zostaną zjedzone przez cło oraz koszty

Wieprzowy boom

transportu — mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. Obecnie do USA w formie świeżej wjeżdża głównie papryka.

— Będziemy starać się otwierać rynek na kolejne owoce i warzywa. Potrzebujemy jednak informacji od przedsiębiorców, co chcą sprzedawać — zaznacza Sabina Klimek. Jej zdaniem, po polskie produkty sięga już nie tylko Polonia.

— Polska zaczęła się w USA bardzo dobrze kojarzyć. Mamy dobre publicity w amerykańskich mediach, coraz więcej firm jest zainteresowanych inwestowaniem w Polsce, co wiąże się z ogólnym większym zainteresowaniem naszym krajem — mówi kierownik WPHiI.

Jej zdaniem, 2015 r. będzie rokiem polskiej żywności w USA. — Będzie wiele inicjatyw z tym związanych, takich jak udział w targach, szkolenia, seminaria, spotkania. Cały czas łączymy też przedsiębiorców z Polski z importerami z USA — informuje Sabina Klimek.

Nowojorskie WPHiI pracuje też nad powołaniem polsko-amerykańskiego centrum ds. żywności. Rozpoczęło też organizację szkoleń przez internet — o tym, jak krok po kroku wejść na amerykański rynek, jakie są procedury, z jakimi problemami można się spotkać. Kolejne będą już w przyszłym roku.