Anatomia wojny w Novateku

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2024-01-22 20:00

Bezkrólewie, brak wypłat pensji, tajemniczy proces w Moskwie, a do tego zainteresowanie ze strony CBA i fiskusa – tak żyje objęta sankcjami spółka Novatek Green Energy, która nie robi prawie nic, ale w bankach ma setki milionów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Polska nałożyła sankcje na Novatek
  • jak spółce się u nas wiodło
  • na jakim etapie jest proces sprzedaży jej aktywów
  • dlaczego w firmie zapanowało bezkrólewie
  • o czym menedżerowie nie mówili tymczasowemu zarządcy przymusowemu
  • dlaczego menedżerowie zarzucają mu „przerażające” koszty
  • co o sprawie sądzi CBA
  • ile polska spółka Novateku ma na koncie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Novatek płonie” – tak w miniony weekend agencje informacyjne opisywały pożar terminala największego rosyjskiego producenta gazu skroplonego. Według doniesień pożar jest skutkiem celnego ataku ukraińskich dronów.

Novatek jest celem Ukraińców, ponieważ jest kontrolowany przez dwóch oligarchów: Leonida Michelsona i Giennadija Timczenkę (ostatnie dane agencji Interfax), którzy są blisko Kremla. Z tego samego powodu w kwietniu 2022 r. Polska nałożyła na Novatek sankcje. Objęły rosyjską spółkę matkę oraz Novatek Green Energy (NGE), czyli działającą w Polsce córkę. Polska spółka została jednocześnie objęta tymczasowym zarządem przymusowym, a zarządca dostał zadanie sprzedaży jej aktywów.

Blisko dwa lata po nałożeniu sankcji sytuacja w NGE też przypomina pożar. Decyzją sądu zarządca został zawieszony, w efekcie spółka przestała wypłacać pensje i nie reguluje zobowiązań. To efekt otwartego konfliktu między spółką Geleo, którą zawiązało 64 pracowników NGE, a tymczasowym zarządcą przymusowym, wspieranym przez liczne organy państwa, m.in. przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Centralne Biuro Antykorupcyjne i Małopolski Urząd Celno-Skarbowy w Krakowie.

W wielu punktach sprawa przypomina spór o spółkę Boerner Insulation, też objętą sankcjami. Rockwool uważa, że ją kupił, a resort rozwoju - że nie. W sprawie Novateku natomiast pracownicze Geleo twierdzi, że jest właścicielem NGE, a zarządca się z tym nie zgadza.

W sądzie punkt zdobyło na razie Geleo, uzyskując zawieszenie zarządcy. Walka jednak trwa. Co jest stawką? Po odbyciu licznych rozmów i lekturze dokumentów przedstawiamy anatomię sporu.

Handel był i umarł

Novatek, z główną siedzibą w Krakowie, działał w Polsce od 2010 r. i zajmował się sprzedażą gazu płynnego (LPG) oraz skroplonego gazu ziemnego (LNG) - u nas i w innych krajach europejskich. W uproszczeniu: kupował gaz od rosyjskiego właściciela i sprzedawał dalej. Pozycję na rynku NGE miał znaczącą, a w 2021 r., czyli przed pełnoskalowym atakiem Rosji na Ukrainę i nałożeniem sankcji, osiągnął 1,8 mld zł przychodów i 55 mln zł zysku operacyjnego.

O biznesie NGE można mówić w czasie przeszłym. Po wpisie na listę sankcyjną URE zamroził firmie koncesję na handel gazem, który był jej podstawową działalnością. Były menedżer firmy, który pracował w niej od początku, tłumaczy, że sieci gazowe w małych gminach i terminale przeładunkowe można nazwać jedynie dodatkiem do głównego biznesu.

Odszkodowanie dla Ukrainy?

Polskie sankcje objęły NGE w kwietniu 2022 r. Na początku października 2022 r. rząd powołał zaś tymczasowego zarządcę przymusowego, którym został Karol Szymański, partner zarządzający w warszawskiej kancelarii RKKW, wyspecjalizowanej w sporach korporacyjnych. Jego kolega z kancelarii, Radosław Kwaśnicki, jako tymczasowy zarządca przymusowy pilotuje sprawy rosyjskich udziałów, też objętych sankcjami, w EuRoPol Gazie i Grupie Azoty.

Zgodnie z przepisami misją Karola Szymańskiego jest przeprowadzenie sprzedaży aktywów NGE, a uzyskana kwota jako odszkodowanie zostanie zamrożona na nieoprocentowanym koncie bankowym. Dalsza wizja polskiego rządu zakłada przeznaczenie jej na odbudowę Ukrainy.

Dlatego na początku kwietnia 2023 r. Karol Szymański ogłosił przetarg na aktywa NGE. Bezprecedensowy proces, przy którym pracuje firma doradcza EY, trwa do dziś.

Przelew prosto do Serbii

13 kwietnia 2023 r. powstała spółka Geleo. Jej największymi akcjonariuszami byli Dariusz Bratoń, wówczas prezes Novateku, oraz Anna Matuszewska, prokurentka spółki. Dziś ponad połowę udziałów ma samodzielnie Anna Matuszewska - odkupiła akcje od kolegi, który „wybrał inną ścieżkę kariery zawodowej” (z mejla od Anny Matuszewskiej).

W liście otwartym pracowników do ministra rozwoju z 15 stycznia 2024 r., w którym prosili go o spotkanie i rozmowę, Geleo napisało o sobie tak: „Podjęliśmy decyzję, że aby ocalić nasze miejsca pracy, musimy wziąć sprawę w swoje ręce i spróbować przystąpić do tego <<przetargu>> jako pracownicy Novatek – szczególnie że ustawa sankcyjna dawała nam w tym względzie szczególne uprawnienia, tj. prawo pierwszeństwa” .

Proces sprzedaży aktywów trwał, owiany tajemnicą, tymczasem jesień przyniosła zwrot akcji. Oto 4 października 2023 r. Geleo kupiła za 1 EUR (przelane na konto w banku w Belgradzie - jak wynika z dokumentu, który widzieliśmy) 100 proc. udziałów w NGE od jej dotychczasowego właściciela, szwajcarskiej spółki Novatek Gas&Power GmbH.

„Dzięki temu nie istnieją już żadne powiązania osobowe czy też kapitałowe z podmiotami rosyjskimi, co uzasadniałoby dalsze utrzymywanie sankcji nałożonych na Novatek Green Energy” – napisało Geleo w komunikacie prasowym anonsującym transakcję.

Do sprzedaży doszło albo i nie

Wojna, która tliła się w spółce już wcześniej, wybuchła wtedy na pełną skalę. Karol Szymański relacjonuje: 5 października Dariusz Bratoń złożył w KRS wniosek o ujawnienie Geleo jako jedynego wspólnika NGE, zarządca wniosek wycofał, sąd postępowanie umorzył, zarządca Bratonia zawiesił, a Annie Matuszewskiej odwołał prokurę.

- Sprzedaż udziałów NGE na rzecz Geleo jest nieważna. Taka transakcja, w świetle umowy spółki NGE i Kodeksu spółek handlowych, wymaga zgody zgromadzenia wspólników, a kompetencje tego organu we wszystkich sprawach – zgodnie z ustawą sankcyjną – przeszły na zarządcę. Tymczasem nigdy nie udzieliłem takiej zgody, nikt o nią do mnie nawet nie wystąpił, zaś po uzyskaniu wiedzy o rzekomej transakcji wprost jej się sprzeciwiłem. W rezultacie umowa zawarta przez Geleo w porozumieniu z Rosjanami jest nieważna – tłumaczy Karol Szymański.

Dodatkowo widzi tu naruszenie ustawy sankcyjnej, ponieważ tzw. środkom ograniczającym podlega zarówno NGE, jak i Novatek w Rosji.

- Zatem wszystkie aktywa kontrolowane bezpośrednio i pośrednio przez PAO Novatek, w tym udziały w NGE, są zamrożone. Członkowie zarządu Geleo mieli tego pełną świadomość, a mimo to zdecydowali się na transakcję – uważa Karol Szymański.

Geleo ma jednak odmienna opinię.

„Udziały [w NGE – red.] nie były objęte zarządem przymusowym i zostały sprzedane przez spółkę szwajcarską, która nie została wpisana ani na Polską, ani na unijną listę sankcyjną oraz prowadzi normalnie działalność handlową” – tak odpowiada na nasze pytanie Anna Matuszewska.

CBA nadal chce sankcji

Natychmiast po transakcji zarząd NGE rozesłał wnioski o wykreślenie firmy z listy sankcyjnej. Pisma dostały dwa resorty: spraw wewnętrznych i rozwoju. Oba sprawę umorzyły. Jednocześnie, jak wynika z dokumentów, z którymi mogliśmy się zapoznać, resort rozwoju poprosił o opinię CBA. W piśmie datowanym na 20 października 2023 r. CBA odpowiedziało, że „podtrzymuje stanowisko w sprawie objęcia sankcjami” NGE. Zwróciło też uwagę, że „transakcja zbycia udziałów była ukierunkowana na obejście sankcji – do transakcji nie doszłoby bowiem, gdyby nie fakt umieszczenia spółki na liście sankcyjnej”.

Resort rozwoju napisał też do Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Krakowie. 28 listopada 2023 r. urząd odpowiedział, że planuje „w najbliższym czasie wszczęcie i przeprowadzenie postępowania wobec Geleo celem nałożenia kary pieniężnej” na podstawie przepisów ustawy sankcyjnej. Napisał też, że w sprawie tej niepotrzebna jest kontrola, nie ma też potrzeby zbierania obszernego materiału dowodowego.

Zawieszenie i zażalenie

Geleo nie próżnowało - poszło do sądu. Poprosiło o tzw. zabezpieczenie sądowe. I tak 20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Krakowie zawiesił Karola Szymańskiego w sprawowaniu funkcji tymczasowego zarządcy przymusowego w NGE.

„Sąd odstąpił od uzasadnienia, podzielając argumentację Geleo” – informuje Beata Górszczyk, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Krakowie.

Jak podaje, zażalenie od zarządcy wpłynęło 29 grudnia 2023 r., a 10 stycznia 2024 zostało przedstawione Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie.

Administracja państwowa też nie próżnuje. Do sądu, z argumentami popierającymi zarządcę, napisał Krzysztof Hetman, nowy minister rozwoju, co świadczy o ponadpolitycznej zgodzie w sprawie NGE. Sąd dostał też podobno pismo CBA.

- Konsekwencje postanowienia o zawieszeniu są dla spółki poważne, jeśli nie krytyczne. NGE nadal znajduje się na liście sankcyjnej oraz objęta jest zarządem przymusowym. W efekcie prowadzenie przedsiębiorstwa oraz podejmowanie decyzji znajduje się w wyłącznej kompetencji zarządcy. Tymczasem sąd powszechny zawiesił zarządcę. Skutek jest taki, że NGE została sparaliżowana. W wymiarze praktycznym oznacza to, że pracownicy nie dostali pensji za grudzień, nie dostali premii świątecznej, bieżące koszty NGE nie są opłacane, podatki też nie. Jak długo ochrona będzie doglądać terminali NGE bez zapłaty wynagrodzenia? – zastanawia się Karol Szymański.

Unikanie i ukrywanie tematów

Zawieszony zarządca nie kryje, że do menedżmentu kontrolującego Geleo nie ma zaufania.

- Z biegiem czasu zacząłem odkrywać, że kluczowy menedżment NGE unikał rozmów na niektóre tematy, zaś kilka spraw istotnych dla majątku spółki chciał przede mną ukryć. Uważam też, że podejmował działania wątpliwe formalnoprawnie i niekorzystne dla NGE - mówi Karol Szymański.

Po pierwsze, zarządca odkrył, że w lipcu 2022 r., czyli już po wpisaniu NGE na tzw. polską listę sankcyjną oraz zamrożeniu aktywów, Dariusz Bratoń, jako prezes, podpisał z niemiecką spółką związaną biznesowo z NGE „porozumienie wykonawcze”, zakładające przeniesienie na nią prawa własności czterech instalacji do regazyfikacji LNG, 16 instalacji stacji LNG i 17 autocystern LNG. Wartość transakcji ustalono na ok. 8,9 mln EUR netto.

- Kiedy zacząłem to analizować, odkryłem, że pomimo upływu wielu miesięcy NGE nie zażądała zapłaty za faktycznie zbyte aktywa. Żądanie zostało wysłane dopiero na skutek moich działań jako zarządcy. Cena, ani nawet jej część, do dziś nie została zapłacona – mówi Karol Szymański.

Po drugie, w sprawozdaniu NGE za 2022 r. można przeczytać, że został utworzony odpis na należności w wysokości ok. 300 mln zł. Chodzi tu głównie o trzech kontrahentów, którzy nie zapłacili za odebrany gaz. To dwa podmioty ze Szwajcarii i jeden z Niemiec – ten sam, który jest stroną „porozumienia wykonawczego”. W lipcu 2023 r. zarządca wysłał im wezwania do zapłaty. Kontrahenci odpisali, że nigdy nie dostali faktur. Ponadto – jak opowiada Karol Szymański - stwierdzili, że nie mogą zapłacić, ponieważ należności zostały zajęte przez… rosyjski PAO Novatek. Stało się tak na mocy orzeczeń z Brandenburga i Lugano - w ramach zabezpieczenia roszczenia, którego zażądali Rosjanie w związku z wyrokiem sądu arbitrażowego w Moskwie.

„Fikcyjne postępowanie” w Moskwie

- W ten sposób dowiedziałem się o istnieniu wyroku arbitrażowego z Moskwy, który – w mojej ocenie – został ukartowany w celu obejścia sankcji. Arbitraż ruszył w drugiej połowie 2022 r. i miał toczyć się, kiedy byłem już zarządcą NGE. Nic jednak o nim nie wiedziałem - mówi Karol Szymański.

Wyrok przed arbitrażem w Moskwie miał zapaść 16 lutego 2023 r. Nakazano w nim NGE zapłacić PAO Novatek ok. 271,5 mln zł z tytułu dostaw gazu oraz pokryć koszty procesu.

- Moim zdaniem orzeczenie to wygenerowano w tajemnicy, aby PAO Novatek mogła dochodzić zapłaty bezpośrednio od zagranicznych dłużników NGE – uważa Karol Szymański.

Z treści wyroku, z którym PB się zapoznał, wynika, że w trakcie arbitrażu NGE reprezentowała rosyjska prawniczka. Karol Szymański podkreśla jednak, że w spółce nie ma udzielonego jej pełnomocnictwa. Nie ma żadnych dokumentów dotyczących postępowania. Nie ma też śladów po płatności za jej usługi. Z treści wyroku wynika też, że w trakcie postępowania nie podjęła działań w interesie NGE, w tym nie wyznaczyła nawet arbitra.

- Było to całkowicie fikcyjne postępowanie – mówi Karol Szymański.

Tymczasem postępowania w Niemczech i Szwajcarii trwają.

- Obecnie nie mogę w nich aktywnie występować ze względu na decyzję sądu w Krakowie, który zawiesił mnie w roli zarządcy. Być może taki był również cel Geleo, którego głównym założycielem był przecież Dariusz Bratoń… - zastanawia się Karol Szymański.

Arbitraż dla ochrony?

O wymienione przez Karola Szymańskiego sprawy finansowo-księgowe zapytaliśmy Pawła Kubickiego, głównego księgowego Novateku i znaczącego udziałowca Geleo.

W kwestii sprzedaży aktywów niemieckiej spółce zauważa, że „dla bezpieczeństwa biznesu NGE i BarMalGas miały podpisane umowy, na bazie których, w razie np. nałożenia sankcji, jedna strona miała prawo przejąć aktywa drugiej strony”. Warunek w postaci sankcji po prostu się ziścił.

- Z naszej strony było to tylko fakturowanie – uważa Paweł Kubicki.

Arbitraż w Moskwie miał zaś służyć zabezpieczeniu spółki przed upadłością.

- NGE jest przecież winne rosyjskiemu właścicielowi ok. 700 mln zł. Mogli sprzedać tę wierzytelność np. podmiotowi z Chin czy krajów arabskich. Europejskie sankcje nie miałyby dla tych podmiotów znaczenia – uważa Paweł Kubicki.

Menedżer potwierdza też, że pracownicy NGE nie otrzymali wynagrodzenia za grudzień ani premii świątecznych, a płatności nie są realizowane.

- Pamiętajmy jednak, że spółka ma zasoby finansowe, musi jedynie uzyskać do nich dostęp. Zwróciliśmy się już do szefa Krajowej Administracji Skarbowej o umożliwienie nam zrealizowania wypłat i płacenie zobowiązań – mówi Paweł Kubicki.

Doradcy (za) dużo kosztują

Ze słów Pawła Kubickiego wynika, że nieufność zarządcy wobec menedżmentu jest odwzajemniona. Głównie dlatego, że – zdaniem Geleo – zarządca nie chciał rozmawiać o sprzedaży firmy pracownikom (Karol Szymański zaprzecza i podkreśla, że kontakt w tej sprawie był stały).

- Zarządca zapowiadał też, że dojdzie do częściowej wyprzedaży aktywów, część pracowników straci pracę, a przepisy Kodeksu pracy nie będą tu miały zastosowania – mówi Paweł Kubicki.

Ponadto w liście otwartym pracownicy zarzucają zarządcy „przerażająco wysokie koszty działania”. Szacują, że od kwietnia 2023 r. wyniosły 14 mln zł i były to głównie faktury dla EY.

Góra gotówki kusi

Tymczasem ekipa Geleo uważa, że skoro ma kontakty i kompetencje, to może zbudować nowe łańcuchy dostaw gazu, albo się przebranżowić i handlować innymi produktami.

- Szacuję, że stać nas na wypłacanie pensji przez 3-4 lata do czasu wznowienia działalności operacyjnej – mówi Paweł Kubicki.

Skąd taka poduszka finansowa?

- Mocno uogólniając, sytuację finansową NGE można przedstawić tak: 200 mln zł na kontach bankowych, 25 mln zł należności od urzędu skarbowego, 300 mln zł należności zagranicznych, a do tego 700 mln zł długów, co powoduje, że spółka bilansowo ma ujemną wartość w kwocie około 200 mln. Nieruchomości i inne aktywa mają wartość tylko wtedy, gdy się ich używa, co obecnie dzieje się marginalnie – wylicza Paweł Kubicki.

Inny nasz rozmówca, chcący zachować anonimowość, dodaje, że na 700 mln zł długów wobec rosyjskiego Novateku w warunkach wojny i sankcji można spokojnie próbować przymknąć oko.

- NGE jest zatem spółką z kupą gotówki na koncie. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – konkluduje nasz rozmówca.