Antylopy niskiej próby psują portfele

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-12-07 22:00

Sprawdzanie zawartości kruszcu w monetach bulionowych jest ważne, ale jeśli zamierzamy robić to zębami, lepiej nie inwestować wcale.

Żeby popularna południowoafrykańska moneta bulionowa miała wartość, nie wystarczy kilka oznaczeń i przedstawiona na rewersie antylopa — podrabiane krugerrandy, które są tylko pokryte złotem, potrafią mieć takie same wymiary jak te oryginalne, a wyglądem zdarza im się nawet nie odbiegać od wzorca.

ZNAJDŹ RÓŻNICĘ:
ZNAJDŹ RÓŻNICĘ:
Z największą dokładnością podrabiane są zwykle monety, na które jest największy popyt — jak w przypadku krugerrandy z RPA, który w oryginale bity jest tylko z niewielką domieszką miedzi do złota.
Bloomberg

Niektóre z falsyfikatów są co prawda rozpoznawalne od razu, bo dokładność samego odwzorowania zależy i od użytego stopu metalu, i od techniki produkcji, a związku z tym też od doświadczenia fałszerzy. Jeśli nie jesteśmy więc pewni rzetelności pośrednika, który sprzedał nam monetę, w niektórych przypadkach weryfikację autentyczności będzie musiał przeprowadzić fachowiec, a w niektórych poradzimy sobie sami, o ile zapoznamy się z kilkoma trikami.

Ile złota w złocie

Zdobycie porabianej monety na jakiejś internetowej aukcji nie jest dużym wyzwaniem, szczególnie jeśli koncentrujemy się na najbardziej popularnej gromadzie przedstawianych zwierząt, czyli na antylopie z RPA, na orle z USA czy chociażby na srebrnych i złotych pandach, które łagodnie prezentują się na monetach bitych w Szanghaju. Zgodnie z zasadą, właściwie każdy emitent bulionowych monet nie trzyma w tajemnicy tego, jakie powinny być ich podstawowe parametry — takie jak masa, średnica, grubość i próbastopu metalu.

Najbardziej niedbale wykonane falsyfikaty odznaczać się będą wyraźnymi różnicami, ale w przypadku wzorów, na które na świecie jest największy popyt, podrabianie również odbywa się na większą skalę i w dobrze wyposażonej mennicy, a nie w przydomowym warsztacie. Chociaż na tym tle bezpieczniejszą inwestycją wydają się posiadające numer seryjny sztabki, również ich zabezpieczenia nie muszą do końca zapewniać oryginalności, bo fałszerze są w stanie podrobić i same sztabki, i ich oznaczone opakowania, a nawet specjalne hologramy, których tajemnicze linie mają się zbiegać i rozbiegać, zmieniając przy tym kolory.

Domowe sposoby

Działanie, od którego powinniśmy zacząć, powinno więc polegać na uważnym porównaniu szczegółów monety, którą mamy, ze wzorem zamieszczonym przez emitenta w internecie, przy czym dobrze też nie zapomnieć o wyglądzie opakowania. Żeby wykluczyć wykonanie obiektu ze srebra czy złota, można się też posłużyć silniejszym magnesem, ale trzeba wtedy pamiętać, że jeśli magnes nie przyciąga monety, nie musi to potwierdzać jej oryginalności.

Jeśli monety nie są w żaden sposób opakowane, co nie zdarza się zawsze, można je zważyć i zmierzyć menniczą linijką, a także posłuchać, czy przy uderzeniu o twardszą powierzchnię wydają dźwięczny pogłos metalu, czy na przykład stłumiony dźwięk fałszywki z wolframowym rdzeniem. W tym celu nie trzeba mieć jednak absolutnego słuchu, bo problem zwykle rozwiązują specjalne aplikacje na smartfony, które zaliczyć można jeszcze do akcesoriów powszechnie dostępnych.

Trochę inaczej będzie w przypadku badania za pomocą spektrometru rentgenowskiego, ultradźwięków czy wagi magnetycznej, które specjaliści wymieniają jako metody bardziej skuteczne i nieniszczące monety. Teoretycznie, bez przyrządów dostępnych ekspertom można też policzyć gęstość, posługując się prawem Archimedesa — ale jeśli sama formuła ciała stałego zanurzonego w cieczy przywodzi nam na myśl szkolny dyskomfort związany z fizyką, lepiej zupełnie nie ryzykować i zaopatrywać się w monety wyłącznie u sprawdzonych pośredników, a nie na chińskich, niesprawdzonych portalach.

Kolekcjonerom, których od prostopadłościennej bryły zawsze bardziej interesowały życiowe historie, zostaje też metoda z opowieści o pięknej Cygance Esmeraldzie, która autentyczność zapłaty weryfikowała, sprawdzając monety zębami — w czasach Quasimodo obowiązywały jednak inne standardy, zarówno w kwestii fałszowania monet, jak i dbałości o pełny uśmiech.