Działalność państwowej Agencji Rezerw Materiałowych (ARM) koncentruje się teraz na zakupie i rozprowadzaniu sprzętu medycznego, głównie środków ochrony osobistej. Na początku pandemii zdecydowana większość zamówień pochodziła z zagranicy, głównie z Azji.

Teraz Polska
— Kontraktujemy teraz głównie produkty polskie. Zakładamy, że ich udział w zamówieniach będzie się zwiększać z miesiąca na miesiąc. Były takie artykuły, które od początku staraliśmy się kupować tylko w Polsce, choćby przyłbice. Natomiast np. kombinezony polskich producentów stanowiły tylko małą część tego, co zamawialiśmy. Od września chcemy być samowystarczalni — mówi Michał Kuczmierowski, prezes ARM.
Informuje, że obecnie większość nabywanych przez agencję maseczek medycznych pochodzi z Polski. Maseczki z filtrami FFP2 i FFP3 ARM kupuje wciąż w różnych krajach, jednak ma już zagwarantowane u polskich kontrahentów takie moce produkcyjne, by za dwa, trzy miesiące 100 proc. dostaw pochodziło z kraju. Prezes przyznaje, że są i takie produkty, które trudno będzie kupować tylko na rodzimym rynku.
— Rękawice lateksowe czy nitrylowe oraz ewentualnie gogle wciąż będziemy zmuszeni kupować za granicą — twierdzi Michał Kuczmierowski.
Jego zdaniem obecnie, po znacznym wzroście cen na świecie, oferta cenowa polskich wytwórców jest konkurencyjna wobec oferty z Chin, Tajwanu, Turcji czy krajów europejskich. Ponadto w przypadku krajowych dostawców odpada część ryzyka, np. związana z transportem.
— Wciąż analizujemy sytuację na światowych rynkach, ale negocjacje prowadzimy już przede wszystkim z krajowymi producentami — mówi prezes ARM.
Obecnie agencja koncentruje się na poszukiwaniu polskich producentów, którzy chcieliby zostać jej kontrahentami.
— Czekamy na oferty współpracy. Skontaktujemy się z wybranymi producentami, wyjaśnimy dokładnie, czego potrzebujemy, jakie są niezbędne certyfikaty i atesty, a w razie potrzeby dodatkowego finansowania skontaktujemy producenta z Agencją Rozwoju Przemysłu — deklaruje prezes.
Zaznacza, że ARM prowadzi już takie rozmowy z kilkudziesięcioma polskimi przedsiębiorstwami. Są wśród nich wytwórcy sprzętu i producenci materiałów, w przypadku których niezbędne jest zbudowanie łańcucha firm, bo agencja nabywa tylko gotowe produkty.
— Możemy pomóc w budowie takiego łańcucha, np. podpisując umowy wielostronne z kilkoma firmami. Jesteśmy zainteresowani większymi kontraktami, ale chcemy też dywersyfikować źródła dostaw, więc podpisujemytakże umowy z mniejszymi producentami — mówi Michał Kuczmierowski.
Podkreśla, że ARM płaci rynkowe ceny, a interesują ją długoterminowe dostawy, dlatego może być atrakcyjnym partnerem handlowym.
— Wśród firm, z którymi finalizujemy rozmowy, jest Sanwil, producent materiałów powlekanych, z których można szyć kombinezony ochronne. W tym przypadku chcemy stworzyć łańcuch producentów — wyjaśnia prezes.
Setki milionów
W związku z koniecznością zakupów medycznych ARM otrzymała w tym roku dotacje budżetowe w łącznej wysokości 800 mln zł (w trzech transzach: 250 mln zł, 100 mln zł i 450 mln zł). Pieniądze zostały już wydane na zakupy, sprzęt jest już w Polsce lub w drodze.
— Składamy właśnie kolejny wniosek o dotację do Ministerstwa Klimatu, nadzorującego ARM. Mam nadzieję, że zostanie rozpatrzony w ciągu najbliższych kilku dni — mówi Michał Kuczmierowski.
Chodzi o kwotę zbliżoną do ostatniej transzy, czyli rzędu 450 mln zł.
— Składamy również, w porozumieniu z resortem zdrowia, dwa wnioski o dofinansowanie do Komisji Europejskiej. Pierwszy dotyc zy finansowania zakupu sprzętu medycznego i opiewa na 100 mln zł, drugi kosztów transportu, ostatecznej kwoty jeszcze nie określiliśmy — wyjaśnia prezes, zaznaczając, że byłyby to pierwsze pieniądze, jakie ARM otrzyma z Unii Europejskiej na walkę z pandemią.
Nowa rola
Kupione materiały agencja na bieżąco przekazuje do szpitali, domów opieki społecznej i innych placówek wymagających wsparcia. Po okresie pandemii konieczne będzie odtworzenie rezerw, na co — zdaniem prezesa — potrzebna będzie kolejna dotacja, jeszcze w tym roku.
— Zależy nam, aby częścią rezerwy były zdolności produkcyjne polskich firm, które można by szybko uruchomić w sytuacji zwiększonego zapotrzebowania. Dotychczas taki plan mobilizacji gospodarki dotyczył głównie produkcji na potrzeby wojska na czas wojny i był nadzorowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Chcemy zwiększyć jego zakres związany z produkcją medyczną, ten obszar byłby nadzorowanyprzez resort zdrowia. Pracujemy nad koncepcją w uzgodnieniu z MON i KPRM — mówi Michał Kuczmierowski.
Rola ARM zmieni się również w związku z wprowadzeniem Strategii Bezpieczeństwa Narodowego.
Maseczki pod lupą
Tuż przed epidemią ARM sprzedała po 10-14 zł kilkadziesiąt tysięcy masek ochronnych. Teraz sprawę ma zbadać NIK. ARM wyjaśnia, że decyzję podjęto w związku z koniecznością przeprowadzenia na przełomie 2019/20 r. okresowego przeglądu u producenta we Francji (poprzedni był 7 lat wcześniej), bez czego maseczki nie mogły być bezpiecznie użytkowane. Koszt przeglądu oszacowano na ponad 3 mln zł, czas realizacji — nawet na kilkanaście miesięcy (ważność produktu i tak upłynęłaby na przełomie lat 2020/21). Dlatego ARM zarekomendowała ministrowi sprzedaż starych masek, a zaopatrzyła się w nowocześniejsze. Zdaniem prezesa Michała Kuczmierowskiego, obiekcje może budzić jedynie „niefortunny moment sprzedaży”. Do ARM trafiło też 90 tys. maseczek kupionych w marcu przez resort zdrowia — nie tylko drogich (mechanizm zawyżenia ich ceny opisaliśmy w „PB”), ale też bez niezbędnych atestów. Agencja wyjaśnia, że „zostały zakwalifikowane jako standardowe maseczki ochronne trójwarstwowe”. 60 tys. przekazała służbie zdrowia (nie monitorowała, dokąd trafiają poszczególne partie), a pozostałe 30 tys. na wniosek resortu wycofała z użytkowania.
OKIEM BIZNESU
Szansa dla producentów
ANDRZEJ MĄDRALA, wiceprezydent Pracodawców RP
Nasza organizacja w pełni popiera działania ARM, mające na celu jak najszybsze uniezależnienie Polski od zagranicznych dostawców materiałów ochrony osobistej. Dzięki temu możemy lepiej kontrolować jakość (trudniej reklamować testy z Tajwanu czy maseczki z Chin). Będzie też rosło zapotrzebowanie na takie materiały. Ważne, by producenci mogli szybko dostarczyć je do polskich szpitali. Ministerstwo Zdrowia powoli odmraża system ochrony zdrowia, planuje zamykać szpitale jednoimienne, pozwalając im pracować tak jak wcześniej. Zapewne wkrótce zacznie działać ambulatoryjna opieka specjalistyczna, co przy dzisiejszym stanie epidemicznym będzie skutkować lawinowym wzrostem zapotrzebowania na podstawowe materiały ochrony osobistej. Ważne jest, aby agencja nie skupowała wszystkiego, ale generowała potencjał produkcyjny polskich firm, umożliwiając zakupy szpitalom. Chcielibyśmy też, żeby wspierała wszystkie szpitale — obecnie preferuje publiczne.