Lubuski producent złączek do układów hamulcowych, firma MB Pneumatyka już kilka lat temu wyszła za granicę i teraz eksport stanowi 70-80 proc. jej łącznej sprzedaży.
Czarny Ląd i antypody...
- W 2021 r. podpisaliśmy pierwszy kontrakt na dostawy do Afryki. Mamy tam już swojego przedstawiciela w postaci lokalnej firmy, który kooperuje z różnymi producentami – mówi Małgorzata Bieniaszewska, właścicielka i prezes MB Pneumatyki.

Jej firma już wysłała na Czarny Ląd pierwszy, na razie niewielki transport złączek.
- Długo pracowaliśmy nad kolejną ważną umową i w końcu udało się nam ją podpisać. Chodzi o kontrakt do Australii i Nowej Zelandii – mówi Małgorzata Bieniaszewska.
To dla jej firmy bardzo ciekawe rynki.
- Potencjał tej umowy pozwala nam podwoić sprzedaż, choć oczywiście nie stanie się to w ciągu roku czy dwóch – wyjaśnia prezes.
Nowy australijski partner MB Pneumatyki to gracz, który ma bogate doświadczenie w dystrybucji komponentów motoryzacyjnych i aż 300 oddziałów, w tym m.in. w USA.
Pierwsze złączki mają trafić do Australii na początku 2022 r.
...oraz były Związek Radziecki
Kolejną bardzo ważną umowa dotyczy Rosji.
- Nad tym projektem też pracowaliśmy kilka lat. To swoista przeciwwaga dla kontraktu na dostawy do Australii, bo naszym partnerem staje się również bardzo silna lokalna z branży pneumatyki motoryzacyjnej, obecna nie tylko w samej Rosji, ale także na rynkach kilku postradzieckich państw – mówi właścicielka MB Pneumatyki.
Firma już wcześniej miała klientów na rosyjskim rynku, ale skala obrotów nie była aż taka, jaką może osiągnąć dzięki nowej umowie.
Realizacja tych kontraktów oznaczać może, że w ciągu dwóch, trzech najbliższych lat sprzedaż krajowa firmy skurczy się do kilku procent całości.
- Potencjał polskiego rynku został już przez nas w bardzo dużym stopniu wykorzystany. Z większością krajowych producentów, z którymi chcielibyśmy współpracować już nawiązaliśmy kontakt, bądź jesteśmy w trakcie, z kilkoma pozostałymi nie jest nam po drodze z różnych powodów – mówi menedżerka.
Moce produkcyjne w górę
Firma musi teraz podwoić, a nawet potroić moce produkcyjne. W kontrakcie ma zagwarantowany na to okres dwóch-trzech lat. Obecnie w zakładzie działa kilkadziesiąt maszyn produkcyjnych.
- Potrzebować będziemy kolejnych kilkunastu, bo zakładam, że ich wydajność będzie wyższa, niż tych, które mamy obecnie. Koszt jednej waha się od 0,5 mln zł do 1 mln zł. Łącznie może to być kilkanaście milionów złotych – wylicza prezes.
W razie potrzeby MB Pneumatyka ma też otwartą drogę do stworzenia z australijskim partnerem joint venture.
- Na początku 2022 r. zaczynamy rozbudowę naszego zakładu. Chcemy dostawić halę o powierzchni 500 m kw. i oddać ją do użytku w połowie roku. To oznacza, że powierzchnia produkcyjna wzrośnie prawie o 50 proc. – mówi Małgorzata Bieniaszewska.
Tegoroczne przychody firmy MB Pneumatyka przekroczą dotychczasowy rekord, jakie osiągnęła ona w 2017 r. Będą zatem wyższe niż 21 mln zł.
Na przekór pandemii
Właścicielka przyznaje, że ostatnie miesiące były dla MB Pneumatyka wyjątkowo udane.
- Początek 2020 r. był dramatyczny. Mocno odczuliśmy covid, zamówienia radykalnie spadły - w maju, czerwcu i lipcu nawet o połowę. W połowie roku nie udało się nam pokrywać kosztów działalności. Potem jednak sytuacja się poprawiła, zapotrzebowanie na nasze produkty ruszyło z kopyta. Z analogiczną sytuacją mieliśmy do czynienie ponad dekadę wcześniej, gdy doszło do odbicia po kryzysie finansowym lat 2008-09. Z tą jednak różnicą, że wtedy odbicie było spokojne, a teraz zapanowało prawdziwe szaleństwo, zwłaszcza od lutego tego roku – wyjaśnia Małgorzata Bieniaszewska.
Uważa, że gdyby zdolności produkcyjne jej firmy były dwa razy wyższe, pewnie też znaleźliby się odbiorcy.
- Problem w tym, że zamówienia na maszyny do produkcji były realizowane w znacznie wolniejszym tempie niż zakładaliśmy. O ile standardowo w minionych latach na dostarczenie maszyny czekało się dwa, najwyżej trzy miesiące, to teraz było to aż pół roku – wyjaśnia menedżerka.