Pod koniec listopada 2024 r. po polskich drogach jeździło niewiele ponad 134,4 tys. aut z napędem elektrycznym. Flota w pełni elektrycznych aut osobowych liczyła ponad 70,3 tys., a park hybryd plug-in składał się z niespełna 61 tys. pojazdów. Flotę pojazdów z napędem alternatywnym uzupełniało na koniec listopada: ponad 1,4 tys. zeroemisyjnych autobusów, ponad 7,8 tys. elektrycznych ciężarówek i dostawczaków, ponad 25,5 tys. jednośladów na prąd oraz ponad 914,7 tys. klasycznych hybryd.
Na koniec listopada w Polsce funkcjonowało też 8831 ogólnodostępnych punków ładowania dla samochodów elektrycznych, a 30 proc. z nich stanowiły stacje DC (powyżej 50 kW).
Mimo cały czas obserwowanego wzrostu liczby rejestracji osobowych elektryków branża niepokoi się o przyszłość. Zawieszenie (w sierpniu 2024 r.) dopłat w tzw. ścieżce leasingowej programu Mój elektryk odbija się na statystykach ostatnich miesięcy.
– Spowodowało wyraźne zmniejszenie liczby pojazdów elektrycznych rejestrowanych w ostatnich miesiącach. Jak wynika z danych, spadek rejestracji nowych samochodów w listopadzie wyniósł 37 proc. w porównaniu z sytuacją sprzed roku. Sporo obiecywaliśmy sobie po nowym programie zwanym Mój elektryk 2.0, w którym jest do wykorzystania 1,6 mld zł pochodzących z KPO. Niestety, biorąc pod uwagę fakt, że mogą z niego skorzystać tylko osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze, oraz krótki czas obowiązywania programu - wszystko wskazuje, że mimo jego potencjału dofinansowania ok. 50 tys. pojazdów w praktyce skorzysta z niego znacznie mniej nabywców. Ciągle jednak mamy nadzieję, że postulaty branży zostaną uwzględnione i program obejmie także firmy – mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Niestety, wiele wskazuje na to, że na koniec 2024 r. po raz pierwszy odnotujemy spadek sprzedaży aut elektrycznych rok do roku.
- Rynek miałby szansę nabrać znacznego rozpędu, gdyby Mój elektryk był – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami NFOŚiGW – kontynuowany. Niestety, program zostanie wygaszony zaraz na początku przyszłego roku. To tym bardziej niekorzystne, że w styczniu zaczną obowiązywać nowe cele redukcji emisji CO2 wyznaczone przez unijne rozporządzenie 2019/631. W związku z tym koncerny motoryzacyjne będą musiały sprzedawać więcej elektryków. Brak efektywnego programu subsydiów w Polsce ograniczy ewentualne pozytywne skutki rynkowe tych regulacji. Ze względu na liczne wady nowy program Mój elektryk 2.0 nie dysponuje potencjałem wystarczającym, by wpłynąć na zdecydowany wzrost rejestracji samochodów elektrycznych – uważa Jan Wiśniewski, dyrektor centrum badań i analiz Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności.