Historia firmy Lukullus to przykład sukcesu opartego na tradycji i nowoczesności. Jak udaje się wam łączyć rzemieślnicze podejście z wymaganiami dzisiejszego rynku?
Historia naszej firmy zaczęła się w 1945 r., kiedy mój ojciec po powrocie z wojny założył niewielki zakład rzemieślniczy w Nowym Dworze Mazowieckim. To były trudne czasy, ale jakość i ciężka praca stały się podstawą jego sukcesu. Od młodości towarzyszyłem mu w pracy, obserwując, jak wielką wagę przykłada do szczegółów i tradycyjnych metod.
Dziś, mimo rozwoju technologii, staramy się zachować ducha tamtych czasów. Produkcja na dużą skalę wymaga automatyzacji, ale w kluczowych momentach nadal polegamy na pracy ręcznej. To pozwala nam dbać o jakość i detal – coś, co odróżnia nasze wyroby od produktów masowych. Połączenie tradycyjnych metod i nowoczesnych rozwiązań to fundament naszej działalności.
Jakie wartości przyświecają Lukullusowi jako firmie rodzinnej i w jaki sposób wpływają na podejście do zarządzania?
Wartości rodzinne są dla nas fundamentem. Tworzę firmę wspólnie z żoną i dziećmi, co nadaje naszej działalności wyjątkowy charakter. To rodzinne podejście staramy się przekładać także na relacje z pracownikami.
Nasza załoga liczy prawie 200 osób, w tym zatrudniamy zarówno młodych absolwentów SGGW, którzy wnoszą nowoczesne rozwiązania technologiczne, jak i doświadczonych specjalistów znających fach od podszewki. Zależy nam na tym, by każdy czuł się częścią tej organizacji. Dbamy o pracowników i wspieramy ich w różnych sytuacjach życiowych – to buduje lojalność i poczucie wspólnoty. Wielu z nich jest z nami od dekad, co jest dla mnie ogromnym powodem do dumy.
Przywiązujecie dużą wagę do jakości i naturalności produktów. Z jakimi wyzwaniami wiąże się utrzymanie tych standardów na dużą skalę produkcji?
Jakość zaczyna się już na etapie wyboru surowców. Współpracujemy wyłącznie z certyfikowanymi dostawcami, którzy zapewniają najlepsze mięso. Następnie, podczas produkcji, wciąż wiele etapów wykonujemy ręcznie, zwłaszcza tych, które decydują o smaku i strukturze wędlin. Nasze wędzarnie wykorzystują tradycyjne drewno, co nadaje produktom autentyczny aromat. To proces wymagający czasu i precyzji, ale nie idziemy na kompromisy – właśnie dzięki temu nasze produkty wyróżniają się na rynku.
Gusta i oczekiwania klientów stale się zmieniają – coraz częściej poszukują oni produktów zdrowszych i bardziej ekologicznych. Jak Lukullus odpowiada na te trendy?
Dziś konsumenci oczekują prostoty i naturalności. Dlatego stawiamy na krótkie, przejrzyste etykiety. W większości naszych wędlin ograniczamy dodatki do minimum – sól peklująca to jedyny składnik poza mięsem. Jednym z przykładów naszej filozofii jest szynka z kotła. To produkt przygotowywany według tradycyjnej receptury, która przetrwała trzy pokolenia. Gotujemy ją w sposób, który pozwala zachować naturalny smak i soczystość mięsa. Jest to nasz sztandarowy produkt doceniany przez klientów, którzy twierdzą, że to najlepsza wędlina, jakiej próbowali.
W ostatnich latach firma intensywnie się rozwija, kolejny raz zostaliście Gazelą Biznesu. Jakie inwestycje były dla was najważniejsze?
Przełomowym krokiem było wprowadzenie segmentu wędlin krojonych. W 2019 r. zainwestowaliśmy w linie do plasterkowania, co pozwoliło nam poszerzyć ofertę o produkty w mniejszych, wygodnych opakowaniach. Dzięki temu lepiej odpowiadamy na potrzeby konsumentów, którzy coraz częściej wybierają produkty porcjowane.
Planujemy także dalszą rozbudowę zakładu. Powstaje nowa hala, która pomieści dodatkowe linie produkcyjne. Wprowadzamy również rozwiązania ekologiczne, takie jak kogeneracja, która pozwoli nam zmniejszyć zużycie energii i emisję CO₂. To nie tylko oszczędności, lecz również krok w stronę zrównoważonej produkcji.
Rynek wędliniarski jest pełen wyzwań, zarówno jeśli chodzi o konkurencję, jak i rosnące koszty produkcji. Jak firma przygotowuje się do tych trudności w perspektywie najbliższych lat?
Koszty produkcji są wyzwaniem dla całej branży, dlatego stawiamy na automatyzację. Nowoczesne linie do plasterkowania zmniejszają zapotrzebowanie na pracę manualną –
pracę człowieka zastępują roboty – z ośmiu osób na stanowisku pozostają trzy. To znacząco zwiększa efektywność i pozwala nam lepiej konkurować. Równocześnie inwestujemy w eksport. Polska jest dla nas kluczowym rynkiem, ale widzimy duży potencjał w Europie. Zwiększenie mocy produkcyjnych umożliwi nam wejście do zagranicznych sieci handlowych, co stanowi ważny element naszej strategii na najbliższe lata.
Jaka jest pana recepta na budowanie silnej marki?
Ludzie i jakość. To dwa filary, na których opiera się nasza firma. Dobry zespół to gwarancja sprawnej produkcji, a jakość to coś, co przyciąga i zatrzymuje klientów. Te zasady towarzyszą nam od 1945 r. i pozostaną niezmienne.