Autokompromitacja gdańskiej prokuratury

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2012-04-13 00:00

Samochód testowy jest, zdaniem śledczych tropiących tzw. aferę sopocką, wart tyle samo, ile nowy

„Wójtom, burmistrzom, prezydentom i innym urzędnikom państwowym oraz samorządowym wstęp wzbroniony” — dla bezpieczeństwa taki właśnie napis powinien zawiesić na drzwiach właściciel każdego salonu samochodowego, a właściwie każdego sklepu. Oto morał z tzw. afery sopockiej i działań Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku w tej sprawie. Właśnie ona będzie tematem niedzielnego programu „Państwo w państwie”, przygotowanego przez Telewizję Polsat we współpracy z „Pulsem Biznesu”.

Aferę sopocką zapoczątkował przedsiębiorca Sławomir Julke, przekazując mediom nagrania, z których wynikało, że Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia administracyjne żądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. W konsekwencji prokuratura zaczęła prześwietlać różne aspekty działania sopockiego magistratu i prywatne życie prezydenta. Do sądu trafił akt oskarżenia obejmujący osiem zarzutów. Postawiono je nie tylko prezydentowi, ale również zwykłym urzędnikom i lokalnym przedsiębiorcom, m.in. Włodzimierzowi Groblewskiemu, dilerowi Volkswagena. Zresztą większość zarzutów dotyczyła właśnie kwestii motoryzacyjnych — prywatnych zakupów volkswagenów transporterów przez prezydenta Sopotu oraz zamówień dla magistratu.

— Jestem żeglarzem i narciarzem, mam pięcioosobową rodzinę. W tej sytuacji osobowa wersja transportera jest mi po prostu potrzebna — wyjaśnia przyczyny zakupu prywatnych aut Jacek Karnowski.

Volkswagen w roli głównej

Według prokuratury, Włodzimierz Groblewski miał udzielać Jackowi Karnowskiemu „korzyści majątkowej”, sprzedając volkswageny transportery i nieodpłatnie je serwisując. W lutym 2012 r. Sąd Rejonowy w Sopocie po raz drugi odmówił rozpoczęcia procesu na podstawie przesłanego aktu oskarżenia. W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu postępowania sędzia Maria Bradtke stwierdziła, że brak „jakichkolwiek podstaw oskarżenia o korupcję ze strony Włodzimierza Groblewskiego”. I nie tylko dlatego, że prokuratura nie wykazała żadnego związku między transakcjami prezydenta z dilerem a decyzjami podejmowanymi w magistracie. Równie ważne było to, że z ekonomicznego punktu widzenia transakcje nie były niczym nadzwyczajnym, o czym wiedziała sama prokuratura.W uzasadnieniu decyzji sądu czytamy: „W toku postępowania przygotowawczego prokurator ustalił, iż wykonane usługi serwisowe dotyczące zakupionych przez Jacka Karnowskiego od firmy »Groblewski« Włodzimierz Groblewski samochodów osobowych marki Volkswagen T4 były odpłatne, zaś cena zakupu tychże samochodów nie była obniżona, ale była ceną rynkową”.

— Dziwię się, że po tylu latach funkcjonowania wolnego rynku prokuratura nie rozumie, że wartość księgowa i rynkowa to nie to samo — komentuje Jacek Karnowski. Rzecz bowiem w tym, że jeden z dwóch kupionych przez niego transporterów był autem testowym. Biegły stwierdził, że pojazdy demonstracyjne tracą na wartości, ponieważ długo zalegają u dilera i trudno znaleźć na nie nabywcę. Dlatego też udzielanie przez sprzedawcę dodatkowej gwarancji na takie auto, przedłużającej okres gwarancji producenta, jest normalną praktyką. Według biegłego, cena samochodu nie tylko nie była zaniżona, ale wręcz został on sprzedany o 5 tys. drożej, niż wynosiła jego wartość rynkowa.

Sąd nie podzielił też opinii prokuratury w sprawie zakupów aut dla miasta. Oskarżenie magistrackiego kierowcy o nieczyste konszachty z dilerem uznał za bezzasadne, gdyż stworzony przez niego opis zamawianego przez miasto auta był typowy i zawarte w nim warunki mogły spełnić pojazdy różnych marek. Z kolei zarzuty wobec urzędnika, który pytał o możliwość wymiany miejskiego auta, zostały uznane za bezpodstawne, gdyż tylko pytał, a nie składał zamówienia, co — jak zauważył sąd — prokuratura sama potwierdziła w uzasadnieniu aktu oskarżenia. Brak przy tym jakichkolwiek dowodów wskazujących na podjęcie konkretnych działań celem finalizacji tej wymiany.

— Pytaliśmy o możliwość wymiany samochodu na model z mocniejszym silnikiem. Okazało się jednak, że zgodnie z prawem nie możemy tego zrobić, więc po prostu zrezygnowaliśmy — wyjaśnia Jacek Karnowski.

Dziwne nagrania

Treści nagrań, które zapoczątkowały całą aferę, są obecnie bazą jedynego zarzutu wobec prezydenta Sopotu, który nie został oddalony, ale odesłany prokuraturze do uzupełnienia. Sławomir Julke twierdzi, że zniszczył dyktafon użyty do nagrania rozmowy, w której Jacek Karnowski miał zażądać mieszkaniowej łapówki. Z ekspertyzy fonoskopijnej Instytutu Ekspertyz Sądowych wynika zaś, że treści tych samych rozmów na plikach udostępnionych przez Sławomira Julkego istotnie różnią się „tłem rozmowy oraz poziomem i rodzajem zakłóceń”. Zdaniem sądu, niezbędne jest więc wykonanie ekspertyzy, która jednoznacznie określi, czy wynika to z ich wielokrotnego kopiowania, czy też „świadomej manipulacji”.

— Dziwię się, że prokuratura nie wyjaśniała motywów Sławomira Julkego. Dlaczego dostarczył jej tylko część ze zrobionych nagrań, i to nie oryginalne nagrania, ale kopie z kopii zrobionej fonicznie? — pyta Jacek Karnowski.

Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu, który rozpozna je 23 kwietnia. Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, powiedział reporterce Polsatu, że do tego czasu prokuratura nie będzie się wypowiadać w tej sprawie. Zaznaczył przy tym, że prokurator, który wniósł oskarżenie, nadal je popiera.

Państwo w państwie

Program tworzony przez redakcje Polsat News oraz „Pulsu Biznesu” jako jedyny w Polsce piętnuje przypadki nadużywania prawa oraz korupcji i nepotyzmu w relacjach państwo-przedsiębiorca. Scenariusz każdego z programów osnuty jest wokół szczególnie jaskrawego przypadku samowoli urzędniczej, której skutkiem jest bankructwo przedsiębiorstwa, przedsiębiorcy oraz utrata pracy przez pracowników. Dziennikarze ścigają takie przypadki, piętnują nieuczciwych urzędników i upominają się o sprawiedliwość. Ideą przewodnią programu jest walka z powszechnym w klasie urzędniczej przekonaniem, że wszyscy prowadzący działalność gospodarczą to potencjalni przestępcy

Harmonogram

W każdy piątek w „Pulsie Biznesu” — opis przypadku przedsiębiorcy pokrzywdzonego przez urzędników

W każdą niedzielę o 19.30 — start programu w głównym Polsacie, o godz. 20 — kontynuacja w Polsat News

W każdy poniedziałek — relacja z programu na stronie głównej pb.pl, stronie dedykowanej programowi pwp.pb.pl oraz w kanale wideo na stronie wideo.pb.pl.

W każdy wtorek — relacja z programu na łamach „Pulsu Biznesu” wraz z zapowiedzią tematu kolejnego programu.

Zgłoś swój problem

Masz kłopoty z państwowym lub samorządowym urzędem czy instytucją? Czujesz, że jesteś krzywdzony, prokuratura bezpodstawnie Cię oskarża, Twój biznes jest niszczony, a urzędnicy nie dają Ci żyć? Zgłoś się do nas. Zajmiemy się najbardziej kontrowersyjnymi przypadkami. Będziemy je opisywać w „PB” i przedstawiać w Polsacie w programie „Państwo w państwie”. Nie ograniczymy się do jednorazowego nagłośnienia sprawy. Będziemy ją monitorować, naciskać urzędników, polityków i rząd. Nie zostawimy Cię samego. Pisz na adresy: [email protected] oraz [email protected].