PKP Polskie Linie Kolejowe zapowiedziały, że 2014 r. to czas znacznego przyspieszenia realizacji inwestycji. Spółka, która w ubiegłym roku na nowe tory wydała około 5 mld zł, w tym zamierza przelać na konta wykonawców 9 mld zł. Kolejne 7-8 mld zł trafić ma w roku 2015. Spory z wykonawcami dotyczące wykonywania dodatkowych, nieprzewidzianych robót mogą jednak popsuć sielankę.
![RAZEM
CZY OSOBNO:
Zbigniewowi
Jakubasowi,
właścicielowi Feroco
oraz Centrum
Nowoczesnych
Technologii, które
od lat modernizują
polskie tory,
współpraca z PLK,
nadzorowanymi
przez Arkadiusza
Krężla, układa się
kiepsko. Wkrótce
wyjaśni się,
czy strony dojdą
do porozumienia
w sprawie realizacji
i dodatkowego
finansowania
kontraktów,
czy zdecydują się
rozstać.
[FOT. WM, TP] RAZEM
CZY OSOBNO:
Zbigniewowi
Jakubasowi,
właścicielowi Feroco
oraz Centrum
Nowoczesnych
Technologii, które
od lat modernizują
polskie tory,
współpraca z PLK,
nadzorowanymi
przez Arkadiusza
Krężla, układa się
kiepsko. Wkrótce
wyjaśni się,
czy strony dojdą
do porozumienia
w sprawie realizacji
i dodatkowego
finansowania
kontraktów,
czy zdecydują się
rozstać.
[FOT. WM, TP]](http://images.pb.pl/filtered/23ee78ec-cb59-45dd-86d3-88b42a47c412/f604e6fd-55b5-59f0-9453-fd65e3c38dac_w_830.jpg)
— W czarnych barwach widzę współpracę wykonawców z PLK. Bez dialogu, zrozumienia problemów, odwagi i chęci po stronie zamawiającego do szybkiego ich rozwiązywania doprowadzi do sytuacji podobnej jak w inwestycjach drogowych — twierdzi Zbigniew Jakubas, inwestor działający na rynku kolejowym.
Przypomina, że rok temu powołano Forum Inwestycyjne PLK, dzięki któremu można przygotować rzetelne i precyzyjne zasady oraz sposób rozwiązywania problemów w realizacji kontraktów, wynikających ze złego przygotowania projektów oraz występowania zdarzeń nieprzewidzianych.
— Zamiast tego PLK szykują nowe zasady nakładania kar dla wykonawców. Pamiętajmy jednak, że kij ma dwa końce. Większość realizowanych obecnie projektów jest źle przygotowana przez zamawiającego. W trakcie realizacji występują problemy, wynikające z błędów projektowych lub odmiennych warunków gruntowych.
Zgłaszane rzez wykonawców problemy rozwiązywane są przez PLK miesiącami, a nawet latami, co podraża i wydłuża realizacje inwestycji. Oczywiście nie bez winy są też wykonawcy, którzy dają oferty w wysokości 50-60 proc. budżetu inwestorskiego. Cała branża wykonawcza realizująca projekty kolejowe wykrwawia się w wyniku zaniżonych cen oraz niepartnerskich warunków współpracy z zamawiającym — twierdzi inwestor.
Kumulacja za rok
Branżowi eksperci prognozują, że problem będzie narastał.
— W kontraktach kolejowych dotyczących modernizacji czy remontu, po zapoznaniu się z projektem trudno od razu oszacować wartość koniecznych prac dodatkowych. Dopiero kiedy wykonawca zaczyna rozbierać nasyp, okazuje się, ile faktycznie potrzebuje kruszywa itp. W efekcie im bardziej zaawansowany stan realizacji, tym większy problem wykonania nieprzewidzianych prac dodatkowych i związanych z tym dodatkowych płatności, których nie chce zaakceptować zamawiający. Spodziewam się, że w tym roku narastać będzie problem roszczeń kolejowych wykonawców, a kumulacja nastąpi w roku 2015 — mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
— Wadliwe projekty są istotną przyczyną nieprzewidzianych prac dodatkowych, za które PLK nie chcą płacić. Realizowaliśmy kiedyś kontrakt kolejowy, w którym zamawiający dysponował rezerwą na dodatkowe prace, co znacznie ułatwiało realizację — podkreśla Wiesław Nowak, prezes ZUE.
Wraz z innymi przedsiębiorcami stara się przekonać PLK oraz urzędników ministerstwa, by zgodzili się wykonawcom płacić za prace faktycznie wykonane, niezależnie od tego czy przewidywał je pierwotny projekt.
— Wiemy, że wykonawcy kwestionują jakość projektów. Niektóre być może mają mankamenty. Trudno nam jednak zaakceptować płatności, jeśli nie przewidywał ich kontrakt. Skąd PLK mają wziąć pieniądze na dodatkowe prace, których nikt nie przewidział — odpowiada Arkadiusz Krężel, szef rady nadzorczej PLK. Pierwsze konflikty, dotyczące dodatkowych robót, za które zamawiający nie chciał płacić, pojawiły się w kontvraktach autostradowych, z których realizacji w ostatnich latach masowo rezygnowali wykonawcy.
— Decyzja o zerwaniu kontraktu jest trudna, bo w sądzie będziemy latami dochodzić roszczeń. Jednocześnie zamawiający może uruchomić gwarancje bankowe czy ubezpieczeniowe, co fatalnie wpłynie na bilans każdej firmy. Dlatego też staramy się jednak rozwiązywać problemy przy negocjacyjnym stole — podkreśla Wiesław Nowak.
Część firm zaczyna jednak tracić cierpliwość. Mirosław Siemieniec, rzecznik PLK, informuje, że z modernizowanej linii Łódź — Warszawa zszedł właśnie jeden z podwykonawców. Nie ujawnia jego nazwy. Podkreśla jednak, że PLK „będą egzekwować realizację robót zgodnie z harmonogramem”.
(Nie) warto budować
Wykonawcy żartują, że czasem lepiej zejść z placu budowy, niż wykonać kontrakt na czas i latami walczyć o pieniądze. Przekonał się o tym Bilfinger Infrastructure.
— Przez 17 miesięcy rozmawialiśmy z PLK o rozliczeniu kontraktu na budowę stacji i tunelu z dworca Warszawa Stadion do lotniska Chopina, który wykonaliśmy przed EURO 2012 — informuje Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Infrastructure. To jedna z niewielu transportowych inwestycji, które udało się zrealizować przed piłkarskimi mistrzostwami.
— Dotychczasowe negocjacje zakończyły się fiaskiem i musieliśmy zgłosić do sądu roszczenie wartości około 90 mln zł. Szkoda, bo mieliśmy już uzgodniony projekt ugody, zgodnie z którym zamawiający zapłaciłby nam 11-12 mln zł — dodaje Piotr Kledzik.
Marcin Lewandowski, wiceprezes spółki, precyzuje, że Bilfinger w ramach ugody chciał zrezygnować z walki o około 70 mln zł roszczeń związanych z opóźnieniem PLK w przekazaniu placu budowy w zamian za zapłacenie przez tego inwestora za wykonane prace, które nie były przewidziane w pierwotnym projekcie.
— Już na etapie przetargu było jasne, że projekt jest wadliwy, więc modyfikowaliśmy go w trakcie realizacji kontraktu. Konieczne było dokonanie 300 zmian i w konsekwencji zwiększenie zakresu robót, które — jak się dziś okazuje — wykonaliśmy na własny koszt i ryzyko — twierdzi Marcin Lewandowski.
Realizacja kontraktów autostradowych przyczyniła się do bankructwa albo zerwania kontraktu przez wiele polskich oraz światowych firm. Pierwszy odwrót odtrąbił chiński COVEC. Za nim było sopockie NDI i lawina ruszyła. Zbankrutowała grupa PBG, z polskich dróg wycofały się też, realizujące wraz z nią kontrakty autostradowe, irlandzkie firmy SRB praz SIAC. Upadłość ogłosił Poldim i Dolnośląskie Surowce Skalne. Na skraju bankructwa stanął Boegl and Krysl, samodzielnie kończący rozpoczęte wraz z tymi firmami kontrakty. Głośnym echem w Europie odbiła się upadłość Alpine Bau. Tylko dzięki wsparciu państwa uniknął jej Polimex Mostostal, który niedawno zerwał toksyczne kontrakty autostradowe. Jeden z głównych powodów to brak płatności za nieprzewidziane prace. Skarżą się na to wszyscy drogowi wykonawcy, więc w nowych przetargach Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad znalazła sposób na uniknięcie problemu. W przetargu na budowę obwodnicy Marek dała firmom budowlanym możliwość korekt. Jednak jeśli w trakcie realizacji okaże się, że wykonać trzeba dodatkowe roboty, wykonawca ma obowiązek zrobić je w cenie kontraktu. Pomysł nie podoba się firmom budowlanym. Protest już złożył Budimex.