Trzęsienie ziemi, które nawiedziło południowo-wschodnią Azję boleśnie uderzy teraz w biura turystyczne, linie lotnicze i ubezpieczycieli. Giełdy już nerwowo zareagowały na doniesienia z Azji. Silnie spadły notowania TUI, Lufthansy oraz Munich Re.
Przełom roku to dla firm turystycznych i linii lotniczych szczyt sezonu, kataklizm nie mógł więc przyjść w gorszym momencie. Europejscy touroperatorzy odwołali loty na Sri Lankę, Malediwy i do Indonezji. Zawieszone zostały setki połączeń czarterowych.
Tragedia mocno da się we znaki największemu europejskiemu biuru podróży — niemieckiemu TUI. W rejonach objętych żywiołem znalazło się ponad 1 tys. jego klientów, a setki następnych miały się tam udać po Nowym Roku. Jeszcze mocniej w rejonie klęski (aż 4 tys. klientów) zaangażowany był Thomas Cook — największy rywal TUI.
Chociaż największe linie lotnicze deklarują, że utrzymują normalne połączenia z Azją Wschodnią, stawiających na czartery tańszych konkurentów czekają poważne kłopotami. Podobnie jak reasekuratorów, którzy muszą liczyć się z koniecznością wypłaty miliardów dolarów odszkodowań.