Niemal wszystkie dzisiejsze dzienniki zamieszczają informacje i komentarze o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla byłemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Jimmy'emu Carterowi. "Nobel Cartera Bushem podszyty" wybija tytuł na pierwszej stronie "Gazeta Wyborcza". Dziennik drukuje opinie na temat tej nagrody "Carter był pierwszym prezydentem USA, który wprowadził do polityki , w tym także międzynarodowej, odwołanie do praw człowieka Jego kandydaturę wysuwano do pokojowej Nagrody Nobla wiele razy. Nie sadzę więc , żeby była to jakaś przestroga dla obecnych władz USA przed atakiem na Irak" - powiedział "Gazecie" profesor Bronisław Geremek.
Dla marszałka Senatu Longina Pastusiaka przyznanie Carterowi Pokojowej Nagrody Nobla również nie jest zaskoczeniem. "To szlachetna postać. Jako prezydent uczynił obronę praw człowieka sztandarowym hasłem polityki zagranicznej USA. Dla nas przyjemne było, że podczas pierwszej wizyty w Polsce w grudniu 1977 roku podniósł sprawę obecności rakiet radzieckich SS-20. Gdziekolwiek był na świecie, mówił o prawach człowieka. Dał również praktyczny przykład rozwiązywania problemów. Mam na myśli jego inicjatywę podpisania porozumienia w Camp David w 1979 roku" - powiedzial Gazecie Wyborczej Longin Pastusiak.
Zdaniem komentatora "Rzeczpospolitej" Krzysztofa Gottesmana my, Polacy, mamy szczególne powody do radości z przyznania Carterowi Pokojowej Nagrody Nobla. Publicysta przypomina, że jego prezydentura wypadła w czasie dla nas szczególnym. To właśnie wówczas - w latach 1977 - 1980 - zaczęła się w Polsce kształtować opozycja demokratyczna, powstawały pierwsze niezależne inicjatywy i instytucje obywatelskie, narodziła się "Solidarność".
Pamiętać powinniśmy drobne z dzisiejszej perspektywy, ale wówczas bardzo ważne i potrzebne gesty Cartera wobec opozycji Kościoła, gdy w grudniu 1977 roku odwiedził Warszawę.
Przede wszystkim jednak zostanie Carter w pamięci Polaków dzięki temu, że na początku grudnia 1980 roku - zachęcany mocno przez Zbigniewa Brzezińskiego i wspomagany przez Ojca Świętego - zdecydowanie i skutecznie przeciwstawił się próbie sowieckiej interwencji i zdławieniu "Solidarności". - czytamy w komentarzu "Rzeczpospolitej" .
"Prztyczek w nos Busha" - tak pisze o nagrodzie dla Cartera "Życie Warszawy". Władysław Bartoszewski powiedział dziennikowi, że zszokowało go, iż pierwszy raz w dziejach przedstawiciel noblowskiego komitetu wydał opinię polityczną. "Właśnie usłyszałem jak mówił, że jest to nagroda przeciw polityce obecnego prezydenta Busha. Ja tego kompletnie nie rozumiem. Jak można przyznając Nagrodę Nobla, przeciwstawiać byłego prezydenta obecnemu. Nie krytykuję samej decyzji. Zdumiewa mnie uzasadnienie" - oznajmił Władysław Bartoszewski, którego opinię przytacza "Życie Warszawy" .
IAR/GW/Rzeczpospolita/łut/gaj