Bacardi-Martini może kupi Polmos

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 1999-06-22 00:00

Bacardi-Martini może kupi Polmos

Włoska firma przymierza się do przejęcia producenta wódek z Bielska-Białej

MARKOWE ZAINTERESOWANIA: Nie ukrywamy możliwości zainteresowania się jednym z popularnych znaków ogólnopolmosowskich — mówi Alberto Cortese, członek zarządu Bacardi- -Martini Polska. fot. Grzegorz Kawecki

Bacardi-Martini Polska, spółka należąca do włoskiego Bacardi Limited, zamierza powalczyć z innymi koncernami o jednen z wiodących ogólnopolmosowskich znaków towarowych. Być może kupi też Polmos z Bielska-Białej — nawet jeśli nie wygra on batalii o żaden z wiodących znaków.

Bacardi-Martini Polska od września ubiegłego roku współpracuje ze Śląską Wytwórnią Wódek Gatunkowych Polmos z Bielska-Białej. Do 31 marca fabryka wyprodukowała na włoskiej licencji 40 tys. dziewięciolitrowych skrzynek wódki Eristoff.

— Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy, choć na razie trudno przewidzieć jej dalszy przebieg. Wszystko zależy od sposobu i tempa prywatyzacji — mówi Alberto Cortese, członek zarządu Bacardi-Martini Polska.

Możliwe, że jeśli dojdzie do prywatyzacji sektora spirytusowego, BM kupi ten Polmos, niezależnie od tego, czy stanie się on właścicielem jednego z najlepszych znaków polmosowskich, czy nie. Powalczy też o Polmos, który otrzyma jedną z wiodących marek.

Szef krajowego oddziału koncernu nie podaje, ile pieniędzy Bacardi-Martini gotowe jest zainwestować w polskie fabryki.

Drogie znaki

Alberto Cortese nie chce też powiedzieć, ile — jego zdaniem — mogą być warte ogólnopolmosowskie marki.

— Kupując znaki towarowe ginu Bombay Sapphire i whisky DewarŐs Label Scotch, musieliśmy zapłacić 1,5 mld USD (6 mld zł). Przy wycenie polskich marek nie można jednak używać tych samych parametrów — uważa szef Bacardi-Martini.

Promocja nie reklama

Bacardi-Martini, oprócz inwestycji w krajowe Polmosy, zamierza też rozszerzyć promocję własnych marek. Firma w ciągu pięciu lat zamierza wydać na to 2 mln USD rocznie (8 mln zł).

— Mimo zakazu reklamy wysokoprocentowych alkoholi musimy przecież dotrzeć do klienta. Nie podam jednak szczegółów tej kampanii — tłumaczy Alberto Cortese.