Górnicy dopięli swego. Podpis prezydenta będzie kosztować — bagatela— 98 mld zł.
Niedawnym górniczym protestom pod Sejmem ulegli nie tylko posłowie, ale także prezydent Aleksander Kwaśniewski, który podpisał wczoraj nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) oraz ustawy Karta Nauczyciela. Przypomnijmy, że dla górników oznacza to możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę po przepracowaniu 25 lat pod ziemią — bez względu na wiek.
„Górnicy jako grupa zawodowa zasługują na preferencyjne potraktowanie” — wyjaśniła w komunikacie Kancelaria Prezydenta.
Uderzenie po kieszeniach…
To preferencyjne traktowanie odbije się na reszcie społeczeństwa. Wejście w życie tej ustawy oznacza bowiem wzrost kosztów emerytalnych o 97,6 mld zł, do 2020 r. Co więcej, może się okazać, że nie będzie miał kto za to płacić.
— Ta decyzja prezydenta oznacza wzrost opodatkowania pracy. Większe koszty pracy przełożą się natomiast na wzrost bezrobocia. Za wcześniejsze emerytury górników ich dzieci zapłacą brakiem zatrudnienia — mówi Robert Gwiazdowski, szef Centrum im. Adama Smitha.
Eksperci dodają, że prezydencki podpis zrujnował system emerytalny.
— To dewastująca decyzja. Niestety argumenty polityczne przeważyły nad merytorycznymi — twierdzi Marek Góra, profesor Szkoły Głównej Handlowej i ojciec reformy emerytalnej.
Podobnego zdania jest Jerzy Hauser, były premier, a obecnie wiceszef Partii Demokratycznej.
— Prezydent dokłada się do rozmontowywania reformy emerytalnej, wielokrotnie przez niego chwalonej i wspieranej podpisywanymi wcześniej ustawami. Aleksander Kwaśniewski przedłożył doraźne interesy polityczne nad interes publiczny. Poparcie dla Włodzimierza Cimoszewicza i SLD okazało się dla niego ważniejsze niż Polska — uważa Jerzy Hausner.
Do tej opinii przychyla się także Leszek Balcerowicz, prezes NBP.
— Ustawa o emeryturach górniczych to kolejne obciążenie dla budżetu. Może to zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu — twierdzi.
…i osłabianie gospodarki
Ta decyzja nie pozostanie także bez znaczenia dla wejścia polski do strefy euro.
— Zamiast reformować finanse publiczne, po raz kolejny sytuacja została pogorszona. To musi wpłynąć negatywnie na wejście Polski do strefy euro — uważa Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan już zapowiedziała wystąpienie do Trybunału konstytucyjnego (TK) o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją. Nie wiadomo jednak, czy to pomoże.
— Wieloletnia linia orzecznictwa TK pokazuje, że praw nabytych się nie odbiera — mówi Robert Gwiazdowski.
Zdaniem Jerzego Hausera, jest jeszcze jedno wyjście.
— Ustawa wchodzi w życie w styczniu 2007 r. Nowy parlament mógłby ją zatem zastopować — podpowiada.
Jednak — jak zauważa Robert Gwiazdowski — w parlamencie ustawa przeszła nie tylko dzięki poparciu SLD, ale i opozycji, zatem po wyborach może zabraknąć chętnych do jej zablokowania.
— To sygnał dla kolejnych grup, m.in. hutników, kolejarzy, nauczycieli, że argumentem siły można osiągnąć najwięcej — podsumowuje Ryszard Petru.