Elektroniczna baza danych o odpadach (BDO) ma pomóc w uszczelnianiu systemu gospodarki odpadami i walce z szarą strefą. Obowiązek raportowania do niej wszystkich ilości wytwarzanych, transportowanych i odbieranych odpadów wszedł w życie 1 stycznia. Wiele firm nadal ma jednak wątpliwości, czy ten obowiązek ich dotyczy. Te, które zarejestrowały tam konta, wciąż narzekają.

Chaos skłonił niedawno Sejm do przyjęcia nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości gminach, w której jeszcze do 31 czerwca dopuszcza się (w przypadku awarii systemu) prowadzenie obu form ewidencji — elektronicznej oraz papierowych kart ewidencji czy przekazania odpadów. Senat wniósł siedem poprawek do projektu i odesłał go do Sejmu.
— W Senacie wprowadzono m.in. poprawki postulowane przez Konfederację Lewiatan, a dotyczą one sprawozdawczości za 2019 r. — mówi Dominik Gajewski, radca prawny, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Poprawki
Senacka komisja przesunęła obowiązek złożenia sprawozdań w BDO z 31 stycznia o pół roku. Mogą się też zmienić niektóre wymagania związane z bieżącą ewidencją odpadów (sprawozdawczość dotyczy raportów rocznych). Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, postuluje, by nowe przepisy pozwalały na papierową ewidencję tylko podmiotom, które nie zarejestrowały się w systemie.
Obawia się, że korzystanie z uchylonej wcześniej przez parlamentarzystów furtki będzie nadużywane i w efekcie huty zostaną zasypane przez dostawców, np. złomu, lawiną papierów. Wnioskuje też o przywrócenie możliwości składania skonsolidowanych miesięcznych deklaracji, a nie — jak zaproponowano w projekcie — osobnych dla każdej dostawy. Inne firmy nie tylko chcą więcej czasu na przygotowanie się do nowych wyamgań, ale też technicznych poprawek w BDO.
— Baza działa, ale jest mnóstwo błędów wprowadzonych przez samorządy. Marszałkowie popełnili ich tyle, że w tej chwili przedsiębiorcy nie mogą normalnie funkcjonować, a system nie dopuszcza możliwości zrobienia korekty. Popieram BDO, ona wspiera przedsiębiorców, ale nie znajdę dzisiaj firmy, która nie zgłaszaałby uwag — mówi Adam Małyszko ze Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów (FORS).
Brak możliwości korekty — podkreślają przedsiębiorcy — powoduje, że gdy ktoś raz pomyli się o jedno zero, wpisując liczbę ton odpadów, błąd na zawsze zostaje w systemie.
— BDO nie jest intuicyjnym narzędziem, nie przewiduje wielu możliwości występujących w realnej gospodarce odpadami i często się zawiesza — twierdzi Piotr Szewczyk, wicedyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw.
Awarie
Izba Gospodarcza Metali Nieżelaznych i Recyklingu (IGMNiR) też ma liczne zastrzeżenia.
— Dotychczas firmy ewidencjonowały ilość wytwarzanych odpadów zbiorczo co miesiąc, teraz muszą to robić za każdym razem, gdy ktoś je odbiera — podkreślaMarek Suchodolec, przedstawiciel IGMNiR.
Zwraca uwagę, że choć w takiej sytuacji należałoby jak najbardziej uprościć funkcjonalności systemu, to jest on nieprzyjazny dla użytkownika. Istnieje też ryzyko wyciekudanych z firmy poprzez BDO (wgląd w nie mają wszyscy użytkownicy systemu). Raz zarejestrowany użytkownik nie może być usunięty z bazy, nie ma też możliwości importowania i eksportowania plików z powszechnie używanych formatów.
— System zawiesza się czasem na dwie godziny, co powoduje korki i zastoje w produkcji — twierdzi Kinga Zgierska z Izby Przemysłowo- Handlowej Gospodarki Złomem.
Serwery
Instytut Ochrony Środowiska (IOŚ) broni przyjętych rozwiązań.
— System funkcjonuje. Musimy pamiętać, że jest to system webowy, to znaczy, że awarie są związane z tym, czy komputer użytkownika jest odpowiednio przygotowany, czy ma odpowiednią przeglądarkę. Wszystkie instrukcje przygotowania komputera, tabletów i urządzeń mobilnych są dostępne na naszej stronie. Są też dostępne webinaria, w ciągu trzech godzin szkolimy tysiące osób — twierdzi Krystian Szczepański, dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska, dodając, że w BDO zarejestrowało się już ponad 180 tys. użytkowników.
Ministerstwo Klimatu (MK) nie potwierdza doniesień o awariach systemu.
— Od początku roku w systemie nie było żadnych poważnych awarii. Nasze serwery są obecnie wykorzystywane w kilkunastu procentach, co oznacza, że mamy jeszcze bardzo duży potencjał przetwarzania danych i jesteśmy gotowi na znacznie większy ruch niż obecnie — mówi Aleksander Brzózka, rzecznik MK.