Bezwstydny Gdańsk dał 14 proc.

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2017-01-12 22:00

Chociaż nagi Neptun podpadł ostatnio administratorom Facebooka, trudno o widok z okna, który dałby więcej zarobić.

W końcówce roku ceny spadły w prawie wszystkich analizowanych miastach, wynika z raportu Metrohouse — z trendu wyłamał się tylko Gdańsk. Nawet jeśli tabele z tymi zmianami wyglądałyby ponuro, miesiąc to zdecydowanie za mało, żeby wnioskować o trwałych tendencjach, bo na wahania cenowe wpływ mogą mieć jakieś nietypowe, rzadkie sprzedaże. Tym bardziej że Gdańskowi wcale taki kontrast nie jest potrzebny, bo popisał się znacznie lepiej w zestawieniu zmian rocznych — przeciętna nieruchomość była w czwartym kwartale 2016 14 proc. droższa niż przed rokiem.

Oprócz Łodzi, z wyniku na plusie mogą być zadowoleni inwestujący we wszystkich badanych miastach, jednak tylko wzrost w Gdańsku przebił próg 10 proc. Jako jedną z głównych przyczyn tego osiągnięcia autor raportu wskazuje właśnie inwestycyjny potencjał miasta, które daje zarobić i na wynajmie długoterminowym, i na dobowym, zwłaszcza w letnim sezonie. Poza transakcjami z przedziału 4,5-5 tys. zł za mkw. w Gdańsku zdarzały się też sprzedaże za blisko 9 tys. zł za mkw., co po uśrednieniu dało 5,7 tys. zł za mkw. w ostatnim kwartale roku.

Mimo tych danych, po wyczerpującym spacerze plażą na zachód, inwestora spotka rozczarowanie — przecinek też przemieści się w lewo i z rocznego wyniku 14 proc. zostanie 1,4 proc., bo tyle średnio wzrosła wartość mieszkań w Gdyni. Tam za przeciętną nieruchomość płacono w czwartym kwartale 4,9 tys. zł za mkw., a więc ponad 1 tys. zł mniej niż np. w całkowicie pozbawionym plaży Krakowie. Jak wynika z tabeli z cenami, dawna stolica nie musiała się natomiast przesadnie starać, bo nawet smog nie powstrzymał rocznego wzrostu powyżej 7 proc.

Na podobny wynik zapracował też Poznań z mieszkaniami wartymi średnio 5,4 tys. zł za mkw., a Warszawa — w której mkw. kosztuje ponad 2 tys. zł więcej — wypadła na tym tle tak sobie, ze zwyżką 5,4 proc. Z siedliska dzisiejszych biznesmenów do miasta dawnych przemysłowców niby niedaleko, ale w Łodzi na mkw. lokalu potrzeba już tylko 3,7 tys. zł — gdyby miała się więc jakoś reklamować, to może chociaż stabilnością.