Jak podaje gazeta na swojej stronie internetowej, powołując się na dane Narodowego Banku Białorusi, we wrześniu odnotowano ponaddwukrotny wzrost kupna walut w porównaniu z sierpniem. W październiku popyt gotówkowy na dewizy wyniósł netto 253 mln dolarów - 11 razy więcej niż we wrześniu.
Według "Naszej Niwy" dochodzi do paniki na rynku walutowym, ponieważ Białorusini obawiają się dewaluacji. Dzieje się tak mimo dobrego tempa wzrostu gospodarczego kraju i podejmowanych przez władze prób utrzymania stabilizacji. Białoruś ma jednak wysoki deficyt na rachunku bieżącym, a sytuację może pogorszyć wzrost cen na ropę i gaz z Rosji.
Cytowany przez niezależną internetową gazetę "Biełorusskije Nowosti" analityk Walery Pochłowski ocenia, że obawy o dewaluację mają głównie przyczyny psychologiczne: zbliżają się wybory prezydenckie (19 grudnia), pogorszyły się relacje Białorusi z Rosją.
Prezydent Alaksandr Łukaszenka powiedział w zeszłym tygodniu, że "o żadnej
dewaluacji nie ma mowy". Podobne zapewnienia padały też jesienią 2008 roku,
kiedy również Białorusini masowo kupowali dewizy. Wówczas po kilku miesiącach, w
styczniu 2009 roku, przeprowadzono dewaluację.