BIK nie może doczekać się premiery
BLIŻEJ NIŻ DALEJ: Zdaniem Tomasza Mospana, większość przeszkód została już pokonana. Na drodze do szczęścia (czytaj: rozpoczęcia działalności Biura Informacji Kredytowej) stoi tylko emisja dla podwyższenia kapitału spółki. fot. Tomasz Zielinski
W listopadzie miało ruszyć Biuro Informacji Kredytowej — instytucja wspomagająca banki w likwidacji złych portfeli kredytowych. Terminy inauguracji działalności biura były już kilkakrotnie przekładane. Najbliższy prawdopodobny — styczeń 1999 roku.
Udziałowcami BIK-u jest 21 banków działających w Polsce. Idea przyświecająca tworzeniu tej jedynej tego rodzaju instytucji w Europie Środkowej była prosta: powołanie organu, który zająłby się monitorowaniem kredytobiorców. Zarówno klientów indywidualnych banków, jak i klientów korporacyjnych.
Kolejny termin
— Najbardziej prawdopodobny termin oficjalnego rozpoczęcia działalności przez BIK to styczeń 1999 roku — twierdzi Tomasz Mospan, prezes Biura Informacji Kredytowej.
Co stanęło na przeszkodzie dotrzymania pierwszych obietnic?
Powodem był brak decyzji, z jakiego systemu komputerowego będzie BIK korzystał. Warunkiem jego wyboru była nie tylko zgoda wszystkich akcjonariuszy, ale fakt, że musi być on dostępny bez przeszkód dla banków korzystających z usług BIK-u. 21 instytucji — udziałowców Biura opiera przecież swoją działalność na różnych technologiach — aby móc w pełni wykorzystać możliwości nowej instytucji BIK musi zaoferować bankom system zrozumiały dla komputerów wszystkich jego klientów.
— Mogę powiedzieć jedynie, że na ukończeniu są testy konkretnego systemu — odpowiada wymijająco Tomasz Mospan.
Zainteresowani bankowcy nie chcą ujawnić nazwy i kosztów zakupu proponowanego systemu komputerowego. Nikt też nie potrafi powiedzieć, czy jego wdrożenie zakończy się przed końcem tego roku.
Potrzeba pieniędzy
Kapitał akcyjny BIK wynosi 15,5 mln zł. Według prezesa biura, taki był zakładany koszt jego uruchomienia i utrzymania w pierwszym okresie działalności. Akcjonariuszom zostanie zaproponowane do końca roku podwyższenie kapitału drogą skierowanej do nich emisji. Potrzeba przynajmniej 3-5 mln zł więcej, aby biuro mogło bez problemów działać.
W założeniach BIK będzie osiągał zyski z opłat poszczególnych banków, które będą się do niego zwracały z prośbą o udzielenie informacji na temat wybranego kredytobiorcy. Najprawdopodobniej opłata będzie uzależniona od ilości pobieranych przez bank tzw. raportów kredytowych, czyli informacji na temat kredytobiorcy. Ta zawierać ma m.in. dane, czy osoba bądź firma nie jest zadłużona już w innym banku, a także informacje o ewentualnej historii kredytowej ubiegającego się o kolejną pożyczkę.
— Działalność biura poprawi bankom portfele złych kredytów. Już nawet z tego powodu, że nieuczciwi, nie spłacający zobowiązań kredytobiorcy zostaną umieszczeni w centralnej bazie danych, a ich kolejne wnioski kredytowe będą od razu eliminowane z rozpatrzenia — uważa jeden z bankowców.
Na razie „kredytowa” informacja międzybankowa praktycznie nie istnieje.