Segment bio w Polsce to wciąż nisza z udziałem na poziomie poniżej 1 proc. w całym rynku spożywczym, ale jednocześnie jeden z perspektywicznych segmentów handlu detalicznego. Jego wartość szacowana jest na 1,5–2 mld zł, co przy zachodnioeuropejskich standardach wygląda skromnie. Dla porównania Niemcy i Francja, dwa największe rynki, wyceniane są odpowiednio na ponad 15 i 12 mld EUR. Na rynkach Europy Zachodniej udział produktów ekologicznych sięga od kilku do kilkunastu procent.
Rodzimi gracze liczą jednak na zmianę, argumentując, że jeśli poprawi się kondycja portfeli konsumentów, poprawi się też rotacja na półkach z ekożywnością.
Notowane na GPW Bio Planet próbuje ustawić się do tej fali. Spółka uporządkowała portfolio, wycofała kilkaset produktów o słabej rotacji i wprowadziła ponad 400 nowości, w tym 18 pod marką własną. Hitem sprzedaży są świeże owoce i warzywa bio, ale popyt – jak mówi prezes spółki Sylwester Strużyna – napędzają też chwilowe mody. Jeszcze niedawno były to np. wyroby bezglutenowe, teraz są nimi m.in. produkty wpisujące się w dietę keto i ekologiczne pistacje. Za największy hit ostatnich miesięcy spółka uznaje mąkę orkiszową jasną typ 550 oraz... tabletki na płaski brzuch.
– Trzeba być szybkim i elastycznym. Klienci zmieniają preferencje z miesiąca na miesiąc – komentuje prezes Bio Planet.
Mocne wyniki
Bio Planet zakończyło ubiegły rok z przychodami rzędu 280 mln zł. EBITDA, czyli zysk operacyjny powiększony o amortyzację, wyniosła 7,2 mln zł, a zysk netto – 2 mln zł. Oznacza to marżę netto na poziomie 0,7 proc. Ten rok zaczął się lepiej. Już pierwszy kwartał przyniósł 2,4 mln zł zysku netto (+90 proc. r/r), 3,1 mln zł zysku operacyjnego (+120 proc. r/r) i 4 mln zł EBITDA.
Przychody w pierwszym kwartale sięgnęły 81 mln zł, a po pięciu miesiącach 131,7 mln zł. To o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Giełdowa kapitalizacja oscyluje wokół 60 mln zł. Prezes Sylwester Strużyna pozostaje jednak optymistą.
– Mamy dostęp do surowców ekologicznych z całego świata. To kapitał, który chcemy lepiej zmonetyzować. Zwiększenie skali to klucz do poprawy rentowności, wzrostu EBITDA, a w dalszej perspektywie do wyższej dywidendy i wzrostu kursu akcji – przekonuje Sylwester Strużyna.
Wśród priorytetów jest rozwój segmentu świeżych produktów: ekologicznego nabiału, wędlin, ale też ich roślinnych odpowiedników. Trwa też rozbudowa podstawowego portfolio marki Bio Planet, na który składają się m.in. suszone owoce, orzechy i produkty sypkie. Na razie produkty pod marką własną odpowiadają za około 32 proc. sprzedaży (88 mln zł w 2024 r.).
Rozwój zagraniczny
Spółka rozbudowuje też platformę dropshippingową, która ma przyciągać nowych partnerów i ułatwiać start mniejszym graczom w eko-handlu. Obecnie działa w niej kilkudziesięciu klientów, generujących ok. 4 proc. przychodów spółki.
– Stopniowo dokładamy kolejne funkcjonalności, m.in. dodatkowe opcje wysyłki dla zintegrowanych e-sklepów. Stosujemy także ekologiczne wypełniacze i taśmy klejące – wylicza prezes Bio Planet.
W planach jest też ekspansja geograficzna. Spółka rozwija kontakty z partnerami z Bliskiego Wschodu i Azji, przygląda się Bałkanom i rynkom ościennym. Eksport to dziś zaledwie 3 proc. przychodów, ale to ma się zmienić.
– Uczestniczymy w targach, pozyskujemy pierwszych klientów m.in. w Kazachstanie, Hongkongu, Katarze czy Rumunii. Naszym celem jest istotne zwiększenie udziału eksportu w strukturze sprzedaży – podkreśla Sylwester Strużyna.
Nowy zakład
W dłuższym horyzoncie największym wyzwaniem dla Bio Planet pozostaje budowa nowego zakładu konfekcjonowania w Lesznie pod Warszawą. Spółka planuje wznowienie prac w drugiej połowie 2026 r., a zakończenie inwestycji na trzeci kwartał 2027 r.
Docelowo nowy obiekt o powierzchni 5,7 tys. m kw. ma zastąpić dwa wynajmowane obecnie zakłady: w Wilkowej Wsi i Kielanówce (łącznie 2,5 tys. m kw.). Spółka pakuje ok. 6 mln paczek rocznie, z czego zaledwie 0,5 mln na maszynach, reszta to ręczna robota. W nowym zakładzie ma być inaczej.
– Zwiększenie udziału maszynowego paczkowania pozwoli nam znacząco obniżyć koszty jednostkowe i poprawić czas reakcji – mówi prezes Sylwester Strużyna.
Inwestycja będzie wymagała kilkunastu milionów złotych. Spółka chce sfinansować ją częściowo ze środków własnych, a częściowo z finansowania zewnętrznego – kredytu inwestycyjnego lub, przy sprzyjających warunkach rynkowych, emisji akcji.
Żywność ekologiczna jest obecnie jednym z najszybciej rozwijających się działów produkcji żywności. Coraz więcej świadomych konsumentów poszukuje żywności bezpiecznej oraz bogatej w liczne związki biologiczne czynne i prozdrowotne. Co to znaczy, że żywność jest bezpieczna? W deklaracjach konsumentów żywność bezpieczna to żywność bez pozostałości środków ochrony roślin, antybiotyków i hormonów. W systemie produkcji ekologicznej mamy zakaz stosowania m.in. syntetycznych środków ochrony roślin. W produkcji pierwotnej stosowane są tylko nawozy organiczne. Ochrona jest skoncentrowana na prewencji, czyli zapobieganiu wystąpieniu zjawiska niebezpiecznego. Oczywiście dopuszczone są środki ochrony, ale tylko naturalnego pochodzenia. Są to wszelkiego rodzaju wyciągi z roślin, ekstrakty, wywary, maceraty. W produkcji zwierzęcej uwzględnia się bardzo szczegółowo zachowanie dobrostanu zwierząt, a pasze, które są im podawane, komponuje się tylko na bazie surowców ekologicznych. Żywność ekologiczna w porównaniu z produktami konwencjonalnymi charakteryzuje się wyższą wartością odżywczą, czyli zawartością białek, tłuszczów i węglowodanów oraz ważnych dla zdrowia kwasów tłuszczowych.