Kiedy wśród ptactwa obserwujemy ożywienie, widoczny to znak, że zbliża się wiosna. Kiedy na Nowym Mieście dyskretnie przemieszczają się grupki tajemniczo uśmiechających się smakoszy, to znak, że Paweł Oszczyk zmienia menu w kultowej restauracji La Rotisserie. Natychmiast tam pofrunęliśmy. Spróbowaliśmy wszystkiego. Był czarujący eskalop z gęsiej wątróbki z esencją z suszonych ulęgałek w powiewach bławatka (92 zł). Także maleńka wysepka z tuńczykowego tatara w smakowitym kremie z karczochów (36 zł). Mimo że wyraźnie kokietowała nas dorada w oparach świeżej bazylii, wyczekiwaliśmy tylko jednego. Pieczonej polędwicy cielęcej BIO (118 zł).
Cielaczki spod tego znaku odcięte są od wszelkiej chemii, a mięso z nich smakowite. Zwłaszcza gdy cielęcina występuje w sosie tymiankowym, do tego w pianie z żuru. W La Rotisserie BIO była zjawiskowa. Delikatnie podsunęliśmy jej do spróbowania czerwonego niemca z Palatynatu. Kręciła nosem. Zdecydowanie wolała jego białego kuzyna z Austrii — Charming Gruner Veltliner, 2005, Kamptal, Laurenz (33 zł kieliszek). Podana zaś na deser pomarańczowa paleta w towarzystwie Muscato d'Asti to już prawdziwy odlot. Tajemniczym łącznikiem dla tej parki była osobno podana na łyżeczce nostalgiczna PRL-owska oranżada w proszku.
Pieczona polędwica cielęca BIO w sosie tymiankowym, do tego w pianie z żuru
Restauracja La Rotisserie,
hotel Le Regina,
ul. Kościelna 12, Warszawa
Stanisław J. Majcherczyk