BLACHOWNIA LICZY NA INWESTORÓW
Koncerny z Czech i Niemiec mogą uratować produkcję spółek Tarpolu i Poltaru
ALTERNATYWA: Kazimierz Kaliński, prezes Blachowni, liczy na to, że sprzedając nieruchomości i udziały w spółkach holdingu spłaci zadłużenie i uchroni firmę przed upadłością, nawet jeżeli nie znajdzie się inwestor dla Tarpolu i Poltaru. fot. Borys Skrzyński
Zakupem Tarpolu i Poltaru, spółek Holdingu Blachownia, zainteresowane są firmy czeska i niemiecka — potentaci w przerobie smoły koksowniczej. Zdobycie inwestorów pomoże odsunąć od holdingu widmo upadłości — na 25 września jest bowiem przewidziana rozprawa dotycząca ogłoszenia upadłości.
Istnieniu Holdingu Blachownia z Kędzierzyna-Koźla zagroziła ogłoszona w połowie tego roku upadłość dwóch jego spółek: Tarpolu i Poltaru. Spłata 40 mln zł spadła na barki Blachowni. Jak zapewnia Kazimierz Kaliński, prezes holdingu, zadłużenie udało się zmniejszyć o 1/4.
— Grozi nam utrata płynności finansowej. Nasze długi nie przekraczają jednak wartości majątku przedsiębiorstwa — zapewnia Kazimierz Kaliński.
Smoła ma przyszłość
Kłopoty Blachowni zaczęły się, kiedy u schyłku 1999 roku amerykański koncern ICF Kaiser Coke Chemicals, inwestor w Tarpolu, nie radził sobie na rynku. Sytuację pogorszyły też trudności z pozyskiwaniem dla tych spółek surowca — smoły koksowniczej. Zagraniczni konkurenci kupują ten surowiec w Polsce, oferując lepsze ceny.
— Spółka potrzebuje inwestycji rzędu 10 mln zł. Holding nie jest w stanie sfinansować modernizacji instalacji do destylacji smoły koksowniczej, dzięki której przerób smoły mógłby wzrosnąć ze100 do 200 tys. ton rocznie — mówi Kazimierz Kaliński.
Jego zdaniem, przerób smoły koksowniczej w Polsce ma przyszłość.
— Jednak w obecnej sytuacji tylko inwestorzy branżowi z zewnątrz mogą zapewnić dalsze funkcjonowanie Tarpolowi i Pol-tarowi. Spółkami zainteresowane są firmy z Czech i Niemiec. Są to potentaci w przerobie smoły koksowniczej. Nawet jeżeli ich nie pozyskamy, będziemy zabiegać o wycofanie wniosku o ogłoszeniu upadłości lub o odroczenie terminu jej ogłoszenia. Rozprawa jest zaplanowana na 25 września — informuje Kazimierz Kaliński.
Nie koniec kłopotów
Holding z Kędzierzyna-Koźla, składający się z 14 spółek, ma także kłopoty z Poli-Chemem. Firmie grozi wyczerpanie się źródeł podstawowego surowca — etylenu. Wytwarza sią ona rocznie około 20 tys. ton polietylenu.
— Do tej pory sprowadzaliśmy ten surowiec z PKN oraz Rafinerii Litwinowice w Czechach. PKN ogranicza dostawy przerabiając etylen u siebie. Jesteśmy w trakcie negocjacji kontraktu z Kombinatem Petrochemicznym w Kuszu na Ukrainie. Dotyczy on dostaw wysokości 30 tys. ton etylenu rocznie. Planujemy podpisanie umowy w połowie września. Chcemy wynegocjować korzystniejszą cenę surowca. Jeżeli to się nie powiedzie, załamie się sytuacja finansowa Poli-Chemu — twierdzi Kazimierz Kaliński.
Odzyskać pozycję
Trudności finansowe przeżywa też inna spółka Blachowni, Chem-Pack. Po 7 miesięcach tego roku zanotował stratę netto.
— Chem-Pack jest co prawda monopolistą na rynku krajowym w zakresie worków wentylowych, jednak kłopoty przemysłu nawozowego — głównego ich odbiorcy — spowodowały spadek sprzedaży. Liczymy, że w czwartym kwartale tego roku spółka zacznie odzyskiwać utracony rynek. Spodziewamy się też, że pod koniec 2000 roku Chem-Pack wygeneruje zysk. Wówczas rozpoczniemy zmianę profilu produkcyjnego spółki w kierunku folii cienkich, mających szersze zastosowanie — dodaje Kazimierz Kaliński.