Bukmacherzy wygrywają na ustawie

opublikowano: 03-04-2017, 22:00

Zarejestrowanym w Polsce bukmacherom dzięki nowej ustawie przybywa klientów. Szara strefa jednak nie zniknie.

Duża nowelizacja ustawy hazardowej weszła w życie w ostatnią sobotę, a jej najważniejsze dla branży bukmacherskiej zapisy zaczną obowiązywać dopiero od 1 lipca. Przedstawiciele zarejestrowanych w kraju i płacących tu podatki bukmacherów nie mają jednak wątpliwości, że nowe przepisy już pomagają im w konkurencji z zagranicznymi operatorami, którzy — według różnych szacunków — odpowiadali w ostatnich latach za około 90 proc. obrotów branży, wycenianej na 5 mld zł.

— Pierwsza fala opuszczania rynku przez zagranicznych bukmacherów ma większy związek z prawem brytyjskim niż polskim— mówi Mateusz Juroszek.
Marek Wiśniewski

— Zgodnie z rządowymi założeniami udział legalnych bukmacherów w obrotach branży ma wzrosnąć w tym roku do 40 proc., a w przyszłym do 60 proc. Widzimy bardzo dynamiczny przyrost liczby klientów, rejestrujących się i obstawiających u licencjonowanych w Polsce bukmacherów. Rozpoczęliśmy działalność w połowie ubiegłego roku i nowelizacja ustawy na pewno pomoże nam w realizacji biznesplanu — spodziewamy się, że osiągniemy rentowność już w końcówce tego roku. Większe przychody legalnych bukmacherów i nowe regulacje w sprawie reklam powinny się też przełożyć wprost na wzrost nakładów na sponsoring drużyn sportowych — mówi Robert Grzeszczyk, prezes bukmachera Forbet.

Forbet, należący do grupy Casino Games, to jeden z najmłodszych operatorów na polskim rynku — licencję uzyskał w maju ubiegłego roku, a działalność prowadzi jeszcze krócej. Ogółem licencję polskiego Ministerstwa Finansów ma siedmiu bukmacherów. Nawet najwięksi gracze na rynku przyznają, że jest lepiej, ale czy będzie tak dobrze, jak oczekuje rząd — nie wiadomo.

— Zwiększony napływ klientów, bez wątpienia w związku z przyjęciem nowej ustawy hazardowej, obserwujemy już od początku roku, a w ostatnich tygodniach, przy okazji wycofania się części zagranicznych bukmacherów i informacji medialnych na ten temat, proces ten tylko przyspieszył. Można więc oczekiwać zwiększenia obrotów legalnej branży w tym roku, a co za tym idzie, wzrostu dochodów budżetowych. Trudno jednak szacować, jak zmniejszy się szara strefa — mówi Mateusz Juroszek, prezes STS, największego krajowego bukmachera. Problemem dla branży jest nadal to, że w Polsce obowiązuje relatywnie wysoki podatek — to 12 proc. od przychodów. W efekcie stawki oferowane przez legalnych bukmacherów są zazwyczaj gorsze niż te, które mają operatorzy z innych krajów. Duża grupa klientów nadal więc woli grać na zagranicznych serwisach. Na witrynach takich operatorów, jak Bet365, witają ich teraz informacje, że „ze względu na ostatnie zmiany prawne w twoim kraju nie oferujemy już swoich usług w Polsce”, ale takie blokady zdeterminowani gracze potrafią ominąć, u innych bukmacherów zaś w ogóle ich nie ma.

— Pierwsza fala opuszczania rynku przez zagranicznych bukmacherów ma większy związek z prawem brytyjskim niż polskim — po prostu firmy, które nie chcą ryzykować utratą licencji w Wielkiej Brytanii, nie mogą teraz prowadzić działalności w Polsce. Tym, którzy mają licencję np. na Malcie, to jednak nie przeszkadza. Sytuacja może zmienić się w lipcu, gdy ma wejść w życie blokowanie płatności i witryn nielegalnych bukmacherów. Pytanie, na ile skutecznie uda się je wyegzekwować — na stronach resortu finansów już teraz powinien być dostępny rejestr domen, oferujących gry niezgodnie z ustawą, a nadal go nie ma — mówi Mateusz Juroszek.

 

 

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Marcel Zatoński

Polecane