Bumar stawia na innowacje

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-04-25 00:00

Zbrojeniowa grupa powalczy o pozycję lidera w rankingu firm najwięcej inwestujących w badania i rozwój.

— Przez lata Wielki Brat pilnował, by nasz przemysł obronny zbytnio się nie rozwinął — mówi Krzysztof Krystowski, prezes Bumaru. Tym tłumaczy zapóźnienia w innowacyjności naszej zbrojeniówki i zapowiada spore zmiany.

— W tym roku na badania i rozwój innowacyjnych technologii i wprowadzenie na rynek nowych produktów wydamy 336,9 mln zł, czyli około 100 mln zł więcej niż w poprzednim — mówi Krzysztof Krystowski. W rankingu Polskiej Akademii Nauk ubiegłoroczne wydatki dają grupie Bumar drugą lokatę na liście firm najwięcej inwestujących w nowe technologie. Pozycja lidera od lat należy do Fiata.

— W kolejnych latach planujemy, że nakłady na badania i rozwój przekroczą nawet 400 mln zł, więc może uda nam się nawet powalczyć o pozycję lidera — mówi prezes Bumaru.

W tym roku najwięcej na innowacje przeznaczy należąca do zbrojeniowej grupy Dywizja Amunicja, która 133,8 mln zł wyda na inwestycje w nowe pociski. Prawie 100 mln zł na innowacje wyda też Bumar Elektronika, który pracuje nad unowocześnieniem systemów radarowych i programem Tytan, czyli wyposażeniem żołnierza XXI wieku. Inwestycje rozwojowe w tej grupie już przynoszą pierwsze efekty.

— W tym roku podpisaliśmy kontrakty dotyczące dostaw produktów z Bumaru Elektronika wartości 1 mld zł — mówi Krzysztof Krystowski. Największym odbiorcą grupy jest oczywiście polskie wojsko. W 2012 r. kupiło broń za 2,3 mld zł, przy całkowitych obrotach grupy 2,6 mld zł. Na eksport trafiły towary za 365 mln zł. W tym roku przychody zwiększą się do 2,76 mld zł, w tym zagraniczne dostawy broni wyniosą 490 mln zł.

— Jeśli dodamy do tego zamówienia na maszyny górnicze, które realizujemy w ramach kontraktu Bumaru Łabędy, kwota eksportu będzie o 100 mln zł wyższa — szacuje prezes Bumaru.

Obecnie zbrojeniowy holding eksportuje broń głównie do państw azjatyckich i południowoamerykańskich. Bumar otwiera jednak biuro w Brukseli, licząc, że inwestycje w nowe technologie pozwolą zdobyć także bardziej wymagających klientów z Europy Zachodniej czy Ameryki Północnej.

— Do tej pory Bumar był jak uśpiony nosorożec, którego do niedawna mieliśmy w logo. Do tego nosorożca przychodzili zagraniczni partnerzy i mówili: my mamy technologię, więc możemy razem zjeść dużo marchewek z twojego ogródka. Nas jednak już nie interesuje rola wyłącznie partnera zagranicznej firmy, która wygrywa kontrakt na polskim rynku. Mówimy: jeśli ktoś jest dostawcą na naszym rynku, niech także wpuści nas na swoje podwórko — mówi Krzysztof Krystowski.

Wkrótce kilka firm holdingu podpisze kontrakty na dostawy do państw z Europy i Ameryki Północnej. Szczegółów na razie prezes nie ujawnia.