Funkcjonariusze CBA zatrzymali w środę szefów podlaskiej spółdzielni mleczarskiej Bielmlek: prezesa Tadeusza R., członka zarządu Piotra Ż. oraz głównego księgowego Mikołaja R. — poinformowała PAP. Według agencji, powołującej się na prokuratura Marcina Sadusia, rzecznika Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Tadeuszowi R. mają być postawione „zarzuty działania na szkodę interesów majątkowych Bielmleku w okresie od kwietnia 2014 r. do listopada 2019 r., w tym poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków”. Podejmując „nieuzasadnione ekonomicznie decyzje” prezes miał „doprowadzić do ogłoszenia upadłości spółdzielni i wyrządzenia w jej mieniu szkody majątkowej w wysokości blisko 80 mln zł”.

Piotr Ż. ma usłyszeć zarzut działania na szkodę spółdzielni, a Mikołaj R. zarzuty dotyczące m.in. sporządzenia nierzetelnych sprawozdań finansowych oraz ułatwienie prezesowi „wyłudzenia wsparcia finansowego z NFOŚiGW i kredytów z Banku Ochrony Środowiska”.
Tadeusz R. to znany podlaski polityk i przedsiębiorca. W kadencji 2015-19 był senatorem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, a od września 2018 r. do lipca 2019 r. jednocześnie sekretarzem stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Zarówno przed objęciem ministerialnej funkcji, jak też po dymisji kierował (od 1998 r.) Bielmlekiem, producentem sera, masła i mleka w proszku.
CBA interesowało się podlaską spółdzielnią mleczarską i jej szefostwem już dwa lata temu. W listopadzie 2019 r. Temistokles Brodowski, ówczesny rzecznik prasowy CBA, mówił, że funkcjonariusze prowadzą „działania w Bielmleku w ramach śledztwa dotyczącego podejrzenia wyłudzania kredytów i niegospodarności”.
Wcześniej o problemach i fatalnej kondycji podlaskiej spółdzielni obszernie pisaliśmy na łamach „PB”. Bielmlek Jesienią 2019 r. Bielmlek stanął nad przepaścią, a do sądu trafił wniosek o ogłoszenie jego upadłości. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez władze spółdzielni, w tym jej prezesa, wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim już w sierpniu 2018 r. W październiku sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Chodziło m.in. o zasadność decyzji inwestycyjnych Bielmleku oraz to, czy podejmujący je menedżerowie nie wyrządzili spółdzielni znacznej szkody majątkowej. Zarzuty, jakie prokuratorzy zamierzają teraz postawić trzem zatrzymanym menedżerom, potwierdzają ówczesne przypuszczenia.
W listopadzie zeszłego roku wydawało się, że Bielmlek i miejsca pracy w spółdzielni zostaną ocalone. Firmę zamierzał przejąć konkurent z sąsiedztwa, czyli spółdzielnia Piątnica, jeden z największych wytwórców produktów mlecznych w kraju. Wkrótce po ogłoszeniu zamiaru potencjalny inwestor zaczął dokładniej badać sytuację Bielmleku i trzy tygodnie później… zmienił plany. Zarząd Piątnicy poinformował, że po przeanalizowaniu stanu prawnego oraz faktycznego spółdzielni z Bielska Podlaskiego uznał, że ryzyko związane z koniecznością ponoszenia kosztów jej funkcjonowania jest zbyt duże.
Przypomnijmy — z ówczesnych wyliczeń Aliny Sobolewskiej, zarządcy sądowego Bielmleku, wynikało, że zobowiązania mleczarni sięgały wtedy 246 mln zł, znacznie przewyższając wartość majątku, który oszacowano na około 140 mln zł.
Dodajmy, że — co słusznie podkreśla prokurator Marcin Saduś — ofiarami działalności szefostwa Bielmleku są rolnicy, którzy nie otrzymali pieniędzy za mleko.
Po przesłuchaniu trzech zatrzymanych osób prokurator ma podjąć decyzję o ewentualnym zastosowania wobec nich środków zapobiegawczych.