CBA w Elewarze po publikacji „PB”

Piotr Nisztor
opublikowano: 2012-07-20 00:00

Informacje o nieprawidłowościach w spółce wpływały do premiera w 2008 r. Analizował je… resort rolnictwa

Słynna, dzięki ujawnieniu przez „Puls Biznesu” rozmowy Władysława Łukasika, byłego szefa Agencji Rynku Rolnego (ARR), z Władysławem Serafinem, szefem kółek rolniczych, spółka zbożowa Elewarr znalazła się pod lupą Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). Powód? Podczas rozmowy były szef ARR wskazywał, że w nadzorowanym przez agencję przedsiębiorstwie miało dochodzić do gigantycznych nadużyć finansowych. Wczoraj agenci weszli do Elewarru.

— Kontrola dotyczy przestrzegania procedur rozporządzania mieniem oraz wydatków na koszty zarządu i kierowania spółką w latach 2008-12 — powiedział Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. Kontrola ma potrwać do 19 września. Do czasu zamknięcia numeru Elewarr nie skomentował rozpoczęcia kontroli przez CBA.

Minister zbadał donos

Informacje na temat nieprawidłowości i upolitycznienia przez PSL Elewarru trafiły do premiera już w maju 2008 r. Informacje na ten temat przekazał Daniel Korona, były prezes zbożowego przedsiębiorstwa, szef Stowarzyszenia Interesu Społecznego. Poinformował szefa rządu o zatrudnieniu w Elewarze i podległych spółkach rodziny polityków PSL, m.in. brata Eugeniusza Kłopotka i brata Jarosława Kalinowskiego. Stwierdził również, że konkurs na prezesa Elewarru został ustawiony. Powód? Jednym z kryteriów było posiadanie certyfikatu dostępu do informacji niejawnych.

„Trudno (…) zrozumieć dlaczego żąda się certyfikatu od kandydata na prezesa w warunkach, gdy nie wszyscy członkowie rady taki certyfikat posiadają (…)” — podkreślił Korona.

W piśmie pojawiło się też nazwisko jednego z głównych bohaterów afery taśmowej: „Wątpliwości musi budzić nowa podpisana umowa o pracę w dniu 9 kwietnia z prezesem Andrzejem Śmietanką, która jak donoszą media zapewnia mu znaczne dochody w przypadku odwołania” — pisał Dariusz Korona.

Co stało się z pismem? Centrum Informacyjne Rządu nie udzieliło odpowiedzi na przesłane przez „PB” pytania. Jednak na środowej konferencji premier starał się tłumaczyć.

— Nie możliwa jest osobista reakcja na każdy raport czy informację, która pojawia się w kancelarii. W 2011 r. trafiło ponad 1,8 tys. raportów — stwierdził Donald Tusk.

Z informacji „PB” wynika, że pismo byłego prezesa Elewarru zostało przekazane do kierowanego przez Marka Sawickiego, ministerstwa rolnictwa. To właśnie stamtąd dwa miesiące później do Daniela Korony wpłynęła odpowiedź. Na dwóch stronach wiceminister Kazimierz Plocke nie odniósł się do przedstawionych zarzutów.

— To przejaw arogancji ministerstwa. Napisałem o nieprawidłowościach, a ministerstwo umyło od tego ręce. Niestety to, co pisałem, potwierdziło się, i to jeszcze z nawiązką — podkreśla były szef Elewarru w rozmowie z „PB”.

Zbieranie twardych dowodów

Działania biura kierowanego przez Pawła Wojtunika nie są zaskoczeniem. W środę prześwietlenie zbożowej spółki zapowiadał premier Donald Tusk.

— Możecie być pewni, że w ciągu najbliższych kilku dni spółka Elewarr będzie najbardziej prześwietloną spółką, jak tylko można sobie wyobrazić — zapowiadał szef rządu. Już kilka dni temu kolejną kontrolę w Elewarze zapowiedziała Najwyższa Izba Kontroli. Jacek Cichocki, minister spraw wewnętrznych, powiedział wczoraj, że CBA już przed wybuchem afery taśmowej prowadziło kontrole w spółkach związanych z ministerstwem rolnictwa.

— To jest oręż CBA, by mając pewne poszlaki czy wskazówki, wejść z kontrolą i pozyskać twarde dowody, dokumenty potwierdzające różnego rodzaju nieprawidłowości i wtedy podjąć działania procesowe, np. składając zawiadomienie do prokuratury — mówił minister na antenie TOK FM.

Jego zdaniem, raport na ten temat już wczoraj powinien znaleźć się na biurku premiera. W wywiadzie dla „PB” szef CBA ujawnił, że kilka miesięcy temu zlecił analizy dotyczące oświadczeń majątkowych i konfliktu interesów w instytucjach i spółkach podległych skarbowi państwa. Powód?

— Nepotyzm i kumoterstwo mogą stwarzać poważne zagrożenie dla interesów ekonomicznych państwa — podkreślał Paweł Wojtunik.