CDM Pekao: nie sprzedajemy Polleny
CDM Pekao zapewnia, że nie rozmawia z inwestorem strategicznym dla Polleny Ewy, choć chętnych nie brakuje. Pojawiło się jednak podejrzenie, że samodzielne rozmowy prowadzi prezes spółki, drugi co do wielkości udziałowiec Polleny.
Od dłuższego już czasu spekuluje się na rynku, że Pollena Ewa, a raczej jej główny akcjonariusz CDM Pekao, prowadzi negocjacje z inwestorem branżowym gotowym do przejęcia kontroli nad spółką. Jako najbardziej prawdopodobną datę zakończenia rozmów podaje się trzeci kwartał tego roku. Nic na to jednak nie wskazuje.
Bez pośpiechu
Na rynku pojawiły się za to spekulacje, że rozmowy z innym potencjalnym inwestorem, bez udziału CDM-u, ma prowadzić prezes Polleny, drugi co do wielkości akcjonariusz spółki.
— Na brak chętnych do negocjacji nie możemy narzekać. Jednak obecnie nie prowadzimy konkretnych rozmów na temat odsprzedaży naszych udziałów. Jasne jest, że spekulacje tego typu się pojawiają, chociażby dlatego, że jesteśmy inwestorem finansowym i wiadomo, że prędzej czy później wycofamy się z tej inwestycji. Chcę podkreślić, że Pollena to firma z potencjałem, a więc bardzo nam się nie śpieszy. Uważam jednak, że spółka może pozyskać nowego partnera jeszcze w tym roku. To realny termin — mówi Maciej Trybuchowski, dyrektor zarządzający CDM Pekao.
— Mówi się, że prezes prowadzi takie rozmowy z jakimś inwestorem. Jednak takie informację mogą pochodzić od osób, które chcą zdyskredytować prezesa Krzysztofa Pawlaka w oczach CDM. Gdzie leży prawda, ciężko powiedzieć — uważa jeden z analityków, który nie chce jednak ujawniać nazwiska.
— Nic mi o takich rozmowach nie wiadomo. Nie przypuszczam, aby ta informacja była prawdziwa — dodaje Maciej Trybuchowski.
Prezes spółki jest na urlopie i nie mógł skomentować spekulacji pojawiających się na rynku.
Inwestor mniej ważny
Pollena Ewa ma obecnie ważniejsze problemy niż kwestie właścicielskie. Rynek kosmetyczny w Polsce ma się coraz gorzej, a wszystko to przez nie najlepszą sytuację majątkową społeczeństwa, co zdaniem przedstawicieli spółki nie sprzyja konsumpcji i znacząco odbija się na sprzedaży.
— Polacy są coraz biedniejsi i liczą się z każdym wydatkiem. Kosmetyki to nie jest artykuł pierwszej potrzeby. Robimy wszystko, by przy obecnej złej sytuacji na rynku kosmetycznym utrzymać sprzedaż. Będziemy zadowoleni, jeśli przychody ze sprzedaży wyniosą w 2001 r. tyle, co w 2000 r. Oczywiście nie jest to wynik dla nas satysfakcjonujący — wyjaśnia Jolanta Markowska, wiceprezes Polleny odpowiedzialna za finanse.
W minionym roku Pollena zarobiła na czysto 4,7 mln zł przy 74 mln zł przychodów ze sprzedaży. Po pierwszym kwartale było to odpowiednio 702 tys. zł i 14,05 mln zł. Potencjał, o którym wspominał Maciej Trybuchowski, to przede wszystkim nadzieje, jakie spółka wiąże ze sprzedażą eksportową. Aktualnie Pollena negocjuje kolejne kontrakty do USA i szykuje się do ekspansji na rynek chiński.
— Uzyskanie zgody na sprzedaż kosmetyków w Chinach to bardzo żmudny i czasochłonny proces. Nie muszę jednak przekonywać, że uzyskanie niezbędnego certyfikatu otwiera drogę przed wielkimi kontraktami. Potrwa to jednak jeszcze kilka miesięcy — mówi Jolanta Markowska.