Największą dynamiką mogą się pochwalić Sosnowiec (w którym jest relatywnie najtaniej, bo mediana cen to 3750 zł) i Toruń, w których stawki urosły o 20-21 proc. w ciągu 12 miesięcy. Bliską 20-procentowej dynamikę zaobserwowano także w innych miastach średniej wielkości — Szczecinie, Białymstoku i Częstochowie. Sporo podrożały też mieszkania w Radomiu (o 16 proc.), a względnie najsłabiej wypadły Łódź i Gdynia, gdzie ceny zwyżkowały o mniej niż 10 proc. W porównaniu ze stanem z końca kwietnia tego roku dynamika cen najwyższa była w Lublinie (7 proc.) i Toruniu (5 proc.), obniżyły się natomiast mediany w Gdańsku (o 3 proc.) i Katowicach (1 proc.).

— Na rynku w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo informacji i opinii. Jedni mówią, że to koniec górki na rynku nieruchomości, inni — że dopiero początek długoterminowych zwyżek. Przedstawione przez nas dane należy interpretować w taki sposób, że ceny ofertowe przestały rosnąć. Obecnie zarówno sprzedający, jak i kupujący, czekają na sygnał, który wskaże kierunek na nadchodzące miesiące lub nawet lata. Istnieją bowiem wiarygodne argumenty wskazujące zarówno za kontynuacją zwyżki, jak i takie, które mogę sugerować, że nadejdą spadki cen. Na rozstrzygnięcie tego dylematu musimy zaczekać przynajmniej kilka miesięcy — mówi Anton Bubiel z Rentier.io.