Chciałem być generałem, ale zostałem prezesem

Małgorzata Zgutka, Jarosław Sroka
opublikowano: 1998-10-02 00:00

Chciałem być generałem, ale zostałem prezesem

Tylko dla orłów BCC zamierza ograniczyć liczbę firm przyjmowanych do Klubu. Będzie on otwarty dla przedsiębiorców, którzy mogą pochwalić się poważnymi osiągnięciami.

Jako mały chłopiec chciał być generałem. I choć nie zagrzał miejsca w armii, gdzie jako student SGPiS dorobił się stopnia szeregowca – podchorążego, to udowodnił, że potrafi zagrzewać do walki o swoje prawa armię polskich przedsiębiorców.

„Puls Biznesu”: Kto wymyślił BCC?

Marek Goliszewski: Chyba jednak ja. W czasach gdy działałem w Business Foundation, wielokrotnie słyszałem przedsiębiorców, którzy twierdzili, że nie ma w Polsce organizacji, która by ich zrzeszała, dbała o ich interesy, promowała, a przede wszystkim dawała możliwość wpływania na kształt tworzącej się gospodarki rynkowej. Jednocześnie brakowało im dostępu do źródeł informacji, jak poprowadzić firmę w nowej sytuacji gospodarczej, jak negocjować z partnerami zagranicznymi, wreszcie, jak napisać biznesplan.

— A kto napisał Panu biznesplan spółki Business Centre, która jest motorem finansowym Klubu?

— Zrobiłem to sam. Tworząc klub odnosiłem się do istniejących już organizacji o podobnym charakterze w Wielkiej Brytanii oraz Ameryce.

— Nie były to jednak łatwe czasy . Inne organizacje dość szybko straciły swój prestiż i znaczenie. Państwa wręcz przeciwnie — z czasem tylko rosła w siłę. Dlaczego?

— Znalazłem sposób na finansowanie istnienia BCC. Spółka Business Centre została powołana w celu zawierania kontraktów z przedsiębiorcami na świadczenie płatnych, ściśle określonych usług. Promujemy firmy w kraju i za granicą, konsultujemy, szkolimy i interweniujemy. Pomagamy znaleźć odpowiedniego partnera i pieniądze. Oprócz tego zajmujemy się lobbyingiem. Bez spółki Klub stałby się kolejnym martwym kółkiem towarzyskim. Zrzeszeni w BCC przedsiębiorcy płacą, ale i w zamian mogą wymagać.

— Czy ktoś był niezadowolony z Państwa działalności, były reklamacje?

— Jeszcze nie i raczej się na to nie zanosi. Jesteśmy bowiem skuteczni i zawsze dotrzymujemy obietnic.

— Klub liczy już sobie 7 lat. Firmy zmieniają się w rytm przemian gospodarczych. Czy teraz zakładając klub coś by Pan zmienił?

— Nie. Wszystko zostawiłbym tak, jak było. Sprawdziło się.

— Czy rzeczywiście przez ten czas formuła organizacji ani trochę się nie zdewaluowała. Nie mieliście żadnych problemów?

— Żadnych poważnych. Zawsze przygotowywaliśmy metody i struktury BCC do sytuacji na rynku.

— Czy myślał Pan o zmianie formuły prawnej Klubu. Czy szukał Pan dla spółki inwestorów, chciał sprzedać, wprowadzić na giełdę?

— Do tej pory nie, ale jak wspomniałem sytuacje się zmieniają i formuła BCC cały czas musi podlegać innowacjom.

— Jakie są obroty spółki?

-— ...

— Ile osób Pan zatrudnia.

— Około 75 na etatach i363 osoby na zlecenie.

— Jaka jest średnia płaca i do jakiej branży można ją porównać?

— ...

— Ile zainwestował pan w swoją spółkę?

— ...

— Czy powiedziałby Pan — BCC to Ja?

— Nie. BCC to przede wszystkim zrzeszeni przedsiębiorcy, a spółka działa na ich rzecz i ich firm. Dzięki nim istniejemy To oni pokazują nam, co należy robić. Uczymy się na ich doświadczeniach. To Rada Główna, Rada Organizatorów, Konwent, Loża Kanclerzy zrzeszająca gremia biznesmenów stymulują działalność programową BCC.

— Czy nie jest trochę tak, że przedsiębiorcy płacą, a Pan musi ich słuchać?

— Nie. Czasami jest tak, że mam inne zdanie niż poszczególne osoby, czy organy BCC. Ale muszę liczyć się i liczę z ich opinią. W Loży Założycielskiej, Radzie Głównej i Konwencie jest wielu mądrych ludzi, którzy mają dobre pomysły i większe doświadczenie. Zawsze dochodzimy do konsensusu. Mamy przecież wspólny cel.

— W BCC nie ma organów władzy. Najważniejsze decyzje konsultowane są ze wszystkimi członkami. Czy przy takiej strukturze można mówić jednym głosem?

— To nieuniknione, że zrzeszeni przedsiębiorcy mają różne zdania i interesy. Reprezentują odmienne branże. Ostatnio, gdy wypowiedzieliśmy się za projektem reformy podatkowej przygotowanej przez Leszka Balcerowicza, niektóre przedsiębiorstwa budowlane uznały, że nie leży to w ich interesie. Trzeba więc wypracować konsensus. Z jednej strony ulgi miałyby zostać zniesione, ale należy pamiętać, że wiąże się to z obniżeniem podatków. Jednak kiedy wydajemy opinie na zewnątrz, to główne organy BCC muszą mówić jednym głosem.

— Mówił Pan, że w BCC są także wielcy przedsiębiorcy i zarazem silne osobowości. Czy ktoś kiedyś próbował Pana zastąpić na stanowisku prezesa?

— Tak naprawdę to nie wiem. Chyba nie.

— Czy wyobraża sobie Pan BCC bez Marka Goliszewskiego?

— Wyobrażam, ale nie myślę o odejściu. Mam w BCC jeszcze dużo do zrobienia. A spółka? Oczywiście jej pracownicy uczą się i są coraz lepsi. Któregoś dnia pokierują BCC sami. Póki co jestem głównym motorem. Są inne motory, choćby Witold Zaraska czy Zbigniew Niemczycki, ale oni — oprócz BCC — zajęci są swoimi firmami. Ja staram się być koordynatorem całości.

— Co będzie, gdy najwięksi z BCC znajdą sobie inne organizacje biznesowe, a mniejsi pójdą za nimi. BCC upadnie, a Pan straci pieniądze?

— Tu nie chodzi o pieniądze. Gdybym chciał zarabiać więcej, mógłbym to robić inną drogą. Ja osobiście i BCC dostawało propozycje od różnych firm o wsparcie ich postulatów naszym lobbyingiem – za wiele setek tysięcy dolarów. Nie przyjmujemy tego. Mamy swoją misję.

— Złośliwi twierdzą, że BCC jest trampoliną mającą Pana wynieść na stanowisko premiera?

— Przed każdymi wyborami rzeczywiście dostaję propozycje od ugrupowań politycznych startowania do parlamentu w ich barwach. Czasem miałem zagwarantowane miejsce na listach krajowych i niemal pewne szanse, że wszedłbym do parlamentu. Nie skorzystałem. Jedyny powód, dla którego wszedłbym do bieżącej polityki, to sytuacja autentycznego zagrożenia tych wartości, dla których pracuję w BCC — postępu i wolności gospodarczej. Póki co mimo pozorów każda ekipa rządowa dążyła do tego samego.

— Co chciałby Pan robić w przyszłości? Może otworzyć jakieś przedsiębiorstwo produkcyjne?

— Może lodziarnię? A może sklep z ekskluzywnymi kubańskimi cygarami, francuskim koniakiem i szkocką whisky.

W BCC nie ma organów władczych. Ważną rolę w strukturze klubu odgrywa Rada Główna — zasiada tu 10 wspaniałych — wybitni przedsiębiorcy, osoby zasłużone dla rozwoju wolnego rynku. Rada opiniuje i stymuluje działania BCC. Radzie klubu przewodniczy Witold Zaraska.

Rada Organizatorów — zasiadają w niej twórcy idei BCC i najbardziej aktywni jego członkowie.

Konwent BCC — to kilkudziesięcioosobowe grono członków BCC, które wypracowuje opinie i stanowisko klubu na temat zagadnień polskiej gospodarki. Członkowie Konwentu wytyczają kierunki działalności lobbyingowej BCC. Wspólnie z Instytutem Lobbyingu realizują je.