Dane o sprzedaży detalicznej i produkcji w Stanach Zjednoczonych i Chinach są zawsze dobrym momentem na podsumowanie kondycji największych gospodarek świata, odpowiadających za dwie trzecie globalnego PKB. Ostatnie dane pokazują dwie ważne kwestie. Po pierwsze, amerykańska gospodarka jest w mocniejszej kondycji cyklicznej niż chińska. Po drugie, w obu gospodarkach sprzedaż detaliczna rośnie znacznie wolniej niż produkcja. Zapotrzebowanie na towary jest słabsze niż ich ilość trafiająca na rynek, co niesie dobre konsekwencje w postaci złagodzenia napięć cenowych, ale i złe – w postaci ryzyka recesji.
W październiku sprzedaż detaliczna w Chinach obniżyła się realnie aż o 2,5 proc. Mamy zatem do czynienia z recesją popytu na towary w tym kraju, mimo że próbuje on wyjść z polityki zero covid. Chiński konsument trzyma się słabo. Niektóre banki inwestycyjne, jak Goldman Sachs, uważają, że chińska gospodarka wkrótce dozna wyraźnego ożywienia. Może, ale na razie wciąż jest w fazie spowolnienia.

W tym samym czasie sprzedaż w USA wzrosła realnie o 0,5 proc. rok do roku. To jest wbrew pozorom niezły wynik w warunkach spadku realnych dochodów konsumentów oraz bardzo wysokiej bazy odniesienia z zeszłego roku. Amerykański konsument trzyma się mocno, zwiększa wydatki m.in. dzięki redukcji wysokich oszczędności z czasów pandemii.
Niektórzy ekonomiści uważają, że siła amerykańskiego konsumenta i jego poduszka finansowa w postaci nagromadzonej gotówki (głównie wśród bardziej zamożnych obywateli) pozwolą przejść gospodarce przez okres turbulencji bez recesji.
Jednak to optymistyczne spojrzenie trafia na wiele problemów. Przede wszystkim siła konsumentów utrudnia walkę z inflacją – bank centralny będzie dociskał gospodarkę podwyżkami stóp procentowych, aż popyt się nie podda. Ponadto produkcja towarów rośnie szybciej niż popyt na nie. Roczna dynamika produkcji w Chinach i USA utrzymuje się w granicach 3-5 proc., jest więc wyższa niż dynamika sprzedaży. To sprawia, że inflacja cen producentów spada na całym świecie – jest wciąż wysoka, ale wyraźnie się obniża. Ale to też sprawia, że firmy mają na tyle dużo zapasów, że redukują nowe zamówienia. Wkrótce sam przemysł może wpaść w recesję i zwalniać ludzi, co z kolei przełoży się na popyt na usługi.
Ostatnio na rynkach pojawiło się sporo optymizmu, wynikającego z odżywania nadziei na to, że światowa gospodarka uniknie recesji. W bieżących danych rzeczywiście nie ma bardzo wielu recesyjnych sygnałów. Ale cały układ zdarzeń nie jest pozytywny.
