Creotech leci po miliony

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-01-16 20:00

Gwiezdna spółka z GPW podpisała wielomilionowy kontrakt z ministerstwem obrony i liczy na dużą umowę z Europejską Agencją Kosmiczną. Najpierw przydadzą się jej jednak pieniądze od inwestorów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak na działalność Creotechu wpłynie duży kontrakt wojskowy,
  • co spółka może robić w kosmosie dla administracji cywilnej.
  • dlaczego Creotech myśli o przeprowadzeniu emisji akcji
  • co spółka chce robić po zakończeniu dużych kontraktów
  • kiedy analitycy giełdowi spodziewają się wyjścia przez nią na plus
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na warszawskim parkiecie nie brakuje gwiazd, ale tylko nieliczni latają w kosmos. Robi to jednak Creotech Instruments. Jego mikrosatelita obserwacyjny EagleEye w ubiegłym roku trafił na orbitę i… dość szybko urwał się z nim kontakt.

Na tym się jednak nie skończy. Już w tym roku wystrzelone zostaną trzy kolejne mikrosatelity opracowane przez spółkę, a Creotech na mocy podpisanego pod koniec ubiegłego roku i obowiązującego do marca 2027 r. kontraktu z Agencją Uzbrojenia na projekt Mikroglob ma stworzyć system mikrosatelitów obserwacyjnych na potrzeby wojska.

Wartość kontaktu to 556,7 mln zł brutto, czyli 453 mln zł netto. Tymczasem kapitalizacja giełdowa Creotechu to obecnie ok. 370 mln zł.

- Byliśmy do tej pory spółką dobrze wycenianą jak na firmę high-tech, która znajdowała się na etapie prac badawczo-rozwojowych i generowała naturalne w tym okresie straty. Sądzę jednak, że teraz rynek nas trochę nie docenia. Podpisanie kontraktu na satelity obserwacyjne dla Wojska Polskiego oznacza, że w tym roku co najmniej osiągniemy próg rentowności. Warto obserwować nasze kwartalne raporty finansowe, począwszy od raportu za pierwszy kwartał, i na bieżąco monitorować realizację kontraktu. W kolejnych latach planujemy stać się dochodową spółką, realizującą naprawdę duże projekty wdrożeniowe, a jednocześnie kontynuującą prace badawczo-rozwojowe – mówi dr hab. Grzegorz Brona, prezes i znaczący akcjonariusz Creotechu.

Wojskowe miliony

Umowa z MON przewiduje, że do końca pierwszego kwartału 2027 r. na orbicie znajdą się cztery mikrosatelity obserwacyjne, a na Ziemi – m.in. centrum przetwarzania i analizy danych. Korzystać z systemu będzie utworzony w ubiegłym roku ARGUS, czyli Agencji Rozpoznania Geoprzestrzennego i Usług Satelitarnych.

- Nie możemy mówić o szczegółach tego kontraktu ze względu na poufność umowy, ale projekt będzie realizowany w bardzo szybkim tempie, m.in. ze względu na konieczność terminowego rozliczenia funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, które posłużą do jego sfinansowania. Wykorzystamy owoce prac badawczo-rozwojowych z ponad dekady, dzięki którym powstała nasza platforma satelitarna HyperSat – mówi Grzegorz Brona.

Poza przychodami z kontraktu wojskowego spółka będzie też generować sprzedaż ze standardowej działalności.

- Backlog wszystkich realizowanych kontraktów na 2025 r szacujemy na około 160 mln zł. Mam na myśli już podpisane kontrakty plus standardowy wolumen produkowanej przez nas elektroniki, w tym systemów kwantowych - mówi prezes Creotechu.

Na koniec stycznia spółka zwołała walne zgromadzenie, które ma podjąć decyzję o emisji do 475 tys. akcji. Przy obecnym kursie giełdowym taka emisja może być teoretycznie warta prawie 90 mln zł. Ma być przeprowadzona bez prawa poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy, ale Creotech chce „w miarę możliwości zapewnić prawo pierwszeństwa dla istniejących akcjonariuszy posiadających określoną liczbę akcji".

Oferta ma być skierowana do inwestorów kwalifikowanych, czyli instytucji finansowych, oraz indywidualnych, którzy obejmą akcje za równowartość co najmniej 100 tys. EUR - z pierwszeństwem dla posiadaczy co najmniej 0,5 proc. walorów. Skoro spółka podpisała duży kontrakt, po co jej pieniądze od inwestorów?

- Realizacja kontraktu będzie wiązała się z istotnymi nakładami finansowymi. Projekt będzie rozliczany stopniowo, a my chcemy mieć zabezpieczoną gotówkę na finansowanie prac i zamówień. Nie wszystkie komponenty wytwarzamy sami, część musimy zamówić i czekać dość długo na dostawy, więc lepiej zrobić to jak najszybciej. Chodzi m.in. o panele fotowoltaiczne, które odpowiadają za ok. 20-25 proc. kosztów produkcji mikrosatelity, a których na razie nie produkujemy, choć planujemy to robić w przyszłości – tłumaczy Grzegorz Brona.

Kapitałowe potrzeby

Emisja nie jest przesądzona, spółka rozważa różne scenariusze pozyskania kapitału.

- Nie wykluczamy innych źródeł finansowania, jednak emisja akcji w naszej sytuacji pozostaje jednym z najprostszych rozwiązań. Ze względu na skalę kontraktu obecnie nie jesteśmy w stanie uzyskać dużego finansowania bankowego. Zmieni się to oczywiści w trakcie realizacji, gdy będziemy już mogli generować i pokazywać istotne przychody oraz wyniki - mówi Grzegorz Brona.

Walne ma też przegłosować uchwałę o emisji akcji dla kluczowych pracowników w ramach programu motywacyjnego.

- Akcje mają trafić do osób, które będą bezpośrednio odpowiedzialne za pozytywne zakończenie projektu Mikroglob, i tylko w przypadku, jeżeli do tego dojdzie – tłumaczy prezes Creotechu.

Europejski kontrakt

Spółka liczy, że do końca pierwszego kwartału zdobędzie jeszcze jeden duży kontrakt. Chodzi o projekt Camila, prowadzony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). W jego ramach ESA przeznaczy 55 mln EUR na stworzenie cywilnego systemu obserwacji Ziemi, analogicznego do systemu wojskowego z projektu Mikroglob. Budżet ten może zostać zwiększony w zależności od potrzeb. Mikrosatelity będą wykorzystywane przez administrację. Mogą posłużyć m.in. do monitorowania produkcji rolnej i infrastruktury krytycznej oraz zarządzania kryzysowego podczas katastrof naturalnych. Projekt będą realizowały głównie polskie firmy, co zagwarantowaliśmy sobie, znacznie zwiększając składkę wpłacaną do agencji.

Creotech i jego podwykonawcy to obecnie większość polskiej branży kosmicznej, więc – przynajmniej w teorii – trudno oczekiwać, by znaleźli się inni potencjalni wykonawcy, którzy mogliby podpisać kontrakt ze ESA.

- Nie komentujemy tego programu, bo postępowanie jest w toku. Decyzja jest po stronie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jesteśmy merytorycznie i organizacyjnie przygotowani do realizacji tego typu kontraktów. Spółka Creotech była budowana właśnie z myślą o takich przedsięwzięciach – mówi Grzegorz Brona.

Kosmiczna kolejka

Do tej pory na orbitę – latem ubiegłego roku – trafił jeden satelita opracowany przez Creotech, czyli EagleEye. Po kilku dniach spółka utraciła z nim kontakt i do tej pory go nie odzyskała.

- Wiemy, co się nie powiodło w przypadku EagleEye. To nie była usterka sprzętowa, tylko kwestia oprogramowania – w uproszczeniu wprowadzono w nim zabezpieczenie przed skokami napięcia, które sprawiło, że przy wchodzeniu i wychodzeniu z cienia Ziemi system odłączał ładowanie baterii. To sprawiło, że EagleEye nie miał wystarczająco dużo energii, by sprawnie działać. W kolejnych satelitach wyeliminujemy ten problem – zapewnia Grzegorz Brona.

W tym roku na orbitę mają trafić jeszcze trzy mikrosatelity, nad którymi pracuje Creotech. Powstają w ramach programu PIAST, prowadzonego pod kierownictwem Wojskowej Akademii Technicznej.

- My w tym projekcie dostarczamy sprzęt i zapewniamy obsługę wystrzelenia. Jesteśmy już praktycznie gotowi, ale nie znamy jeszcze dokładnej daty skierowania satelitów na orbitę – mówi prezes Creotech.

Dotacyjne potrzeby

Spółka zapowiada, że do końca pierwszego kwartału pełną parą zacznie działać jej rozbudowany zakład produkcyjny w Piasecznie pod Warszawą.

- Zatrudniamy teraz prawie 250 osób, a w związku z realizacją dużych kontraktów planujemy zatrudnić jeszcze 40-50 pracowników. Nowy zakład pozwoli nam budować rocznie ok. 10 mikrosatelitów o rozmiarach odpowiadających projektowi Mikroglob lub 20 mniejszych - takich jak w projekcie PIAST. Planujemy dalszą rozbudowę zakładu, by cały proces produkcyjny mógł odbywać się w Polsce. Dotyczy to m.in. elementów fotowoltaicznych, obecnie zamawiany z zewnątrz ze szkodą dla rentowności projektów – mówi Grzegorz Brona.

Do tej pory spółka pozyskała od inwestorów ok. 100 mln zł, a projekty badawczo-rozwojowe współfinansowała dotacjami. Nadal liczy na publiczne pieniądze, które mogłyby wspierać prace nad następnymi generacjami satelitów.

- Będziemy starali się o kolejne dotacje, bo w przyszłej dekadzie chcemy produkować dwa razy cięższe satelity, czyli o masie 200 kg. Obecnie nasze wojsko kupuje je we Francji. To naturalny krok w rozwoju – produkowane dziś mniejsze satelity są w stanie działać na orbicie przez około 5 lat, dlatego chcemy być gotowi z nową generacją po 2030 r. Na razie nasze wnioski o dotacje w tej sprawie zostały odrzucone z argumentacją, że takie projekty nie cechują się innowacyjnością na skalę krajową. Mimo to kontynuujemy starania – mówi Grzegorz Brona.

Okiem analityka
Na plusie w przyszłym roku
Lukas Cinikas
analityk BM Pekao

Kluczowym wydarzeniem dla działalności i wyników finansowych Creotechu było rozstrzygnięcie konkursu w projekcie Mikroglob. W naszym grudniowym raporcie aktualizującym wycenę spółki, w ramach programu wsparcia pokrycia analitycznego, wskazywaliśmy na możliwość zwiększenia przychodów do 96 mln zł w 2025 r., zakładając, że część przychodów z kontraktu spółka rozpozna w tym roku. Zakładamy też, że spółka zmniejszy stratę operacyjną, jednak dopiero rok 2026 powinien zakończyć się na plusie. W raporcie wskazywaliśmy też na sytuację bilansową spółki, która - biorąc pod uwagę m.in. zapotrzebowanie na kapitał na wydatki inwestycyjne i obrotowy - będzie wymagająca, co może się skończyć emisją akcji.

Polska potrafi latać w kosmos

Od czasu Kopernika Polska przez długie lata nie mogła pochwalić się większymi sukcesami w podboju kosmosu. Nie licząc pana Twardowskiego, poza Ziemią znalazł się tylko Mirosław Hermaszewski, który w 1978 r. na pokładzie radzieckiego Sojuza spędził osiem dni na orbicie.

Na początku XXI w. z udziałem polskich inżynierów i naukowców zrealizowane zostały takie misje bezzałogowe jak Cassini-Huygens (sonda badająca Saturna, jego księżyce i pierścienie) czy Rosetta (badanie komety Czuriumow-Gierasimienko), ale sytuacja zaczęła się zmieniać na lepsze dopiero w poprzedniej dekadzie, gdy uznano, że rozwój technologii kosmicznych będzie korzystny dla krajowej gospodarki. Od 2012 r. Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), a w 2014 r. utworzono Polską Agencję Kosmiczną i przez lata stopniowo zwiększano jej budżet oraz składkę, którą Polska płaci do ESA. Zadeklarowane w 2023 r. zwiększenie składki o blisko 300 mln EUR do 2025 r. wkrótce ma zaowocować m.in. wysłaniem na dwa tygodnie na Międzynarodową Stację Kosmiczną polskiego astronauty dr. Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w ramach Misji Ignis.