Cud nad pompą słono Unimot kosztował

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2023-11-23 16:26

72,4 mln zł – na tyle Unimot szacuje swoją kwartalną utratę korzyści wynikającą z anomalii na rynku oleju napędowego. Słowa „Orlen” prezes nie wymawia, ale sytuację opisuje bardzo dokładnie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile Unimot stracił na cudzie nad pompą
  • co o tym zadecydowało
  • czy anomalia może się powtórzyć w przyszłości i co ma do tego Saudi Aramco
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Unimot to notowany na warszawskiej giełdzie importer paliw i operator sieci stacji Avia w Polsce. Do najwyższej biznesowej ligi wskoczył po przejęciu aktywów logistycznych i paliwowych dawnego Lotosu, sprzedawanych w wyniku jego fuzji z Orlenem.

W opublikowanych w czwartek wynikach finansowych Unimotu trzeciego kwartału widać efekt przedwyborczej anomalii na polskim rynku paliw. Orlen, czyli największy gracz na polskim rynku paliw, przez wiele tygodni trzymał ceny na stacjach benzynowych sztucznie nisko, wpływając tym samym na ceny na całym rynku i utrudniając biznes importerom.

- W naszym przypadku oznaczało to utratę korzyści rzędu 72,4 mln zł. Nie byłoby jej, gdyby otoczenie rynkowe w trzecim kwartale nie odbiegało w znacznym stopniu od warunków obserwowanych w poprzednich okresach – mówi Adam Sikorski, współzałożyciel i prezes Unimotu.

Logistyka napięta, ale stacje otwarte

Nazwy Orlen w trakcie wideospotkania z inwestorami Adam Sikorski nie wymówił, ale nienormalną sytuację na polskim rynku oleju napędowego opisał bardzo dokładnie i z wykresami. Wyjaśniał, że kiedy na polskim rynku ceny z poziomu ok. 6,5 zł zaczęły iść w dół, zagraniczne rynki odbywały marsz w górę.

- Ceny w Polsce były o 20 proc. niższe niż na świecie – podkreślał Adam Sikorski.

Unimot, podobnie jak wielu innych graczy, jest importerem, więc kupował za granicą drożej, niż sprzedawał potem w Polsce. Nie brał pod uwagę czasowego wyhamowania biznesu ani zamknięcia stacji i wywieszenia tabliczki „zamknięte”.

- Cały czas dostarczaliśmy paliwa klientom, wykorzystując wszelkie możliwości logistyczne, co było trudne. Popyt rósł, bo klienci przecież rozumieli, co się dzieje i wiedzieli, że 15 października (data wyborów parlamentarnych – red.) to się skończy. Nie pamiętam czegoś takiego w historii rynku. Polska stała się najtańszym miejscem do tankowania na świecie – mówił Adam Sikorski.

Saudi Aramco znormalizuje rynek

Wybory za nami, ceny oleju napędowego rosną, ale sytuacja – jak podkreśla Adam Sikorski - wciąż nie jest normalna.

- Jeszcze trochę brakuje do tego, byśmy wrócili do cen normalnych z punktu widzenia historycznych zależności rynkowych. Tego braku normalności nic nie tłumaczy. Gdyby rynek był słaby i popyt niski, to byłoby to zrozumiałe, ale popyt jest mocny, Ukraina też kupuje – wyjaśnia szef Unimotu.

Jeśli chodzi o przyszłość, to jest optymistą.

- W długim terminie rynek nie będzie tak się zachowywał – uważa Adam Sikorski.

Przypomina, że do Polski weszło Saudi Aramco, gracz potężny w skali świata, który ma 30 proc. udziałów w rafinerii Gdańskiej i ogrywa role na hurtowym rynku paliw. W normalnych warunkach, ze względu na koszty transportu, opłaca mu się sprzedawanie paliw w kraju.

- Widząc jednak anomalie w Polsce, racjonalne byłoby wywożenie przez nich paliw do portów ARA lub do państwa bałtycki i sprzedawanie ich tam z premią – mówi Adam Sikorski.