Ostatnie tygodnie dla TVN nie były najłatwiejsze — doskwierała spadająca wycena spółki, kiepskie wyniki, plotki o wycofaniu koncernu medialnego z WIG 20, a do tego gorączkowe oczekiwa nie na reakcje widzów na nową ramówkę. Całość podsycały zakulisowe doniesienia o tym, jakoby między TVN a Vivendi (właścicielem Canal+) zaczęło zgrzytać, a to przecież Vivendi ma być strategicznym partnerem TVN w projekcie platformy „n”.
Umowę parafowano w kwietniu, jednak obie strony musiały poczekać na zgodę UOKiK. Urząd nad decyzją debatował przez niemal pół roku, po tym jak upoważniła go do tego Komisja Europejska. Efekt: jest zgoda, co nie było wcale tak oczywiste.
— Koncentracje będą miały największy wpływ na krajowe rynki licencjonowania kanałów telewizji płatnej, usług dostępu do telewizji płatnej oraz usług dostępu do reklamy. Na żadnym z tych rynków nie dojdzie jednak do istotnego ograniczenia konkurencji — podkreśla Małgorzata Krasnodębska- Tomkiel, prezes UOKiK.
— Prace nad połączeniem „n” i Cyfry+ rozpoczną się natychmiastpo zamknięciu transakcji w celu jak najszybszego osiągnięcia efektywności operacyjnej oraz planowanej synergii — komentuje Markus Tellenbach, prezes Grupy TVN.
Zdaniem niektórych analityków, inwestycja Vivendi w platformę „n” to wstęp do przejęcia całego TVN. W takim scenariuszu, jeśli projekt synergii „n” i Canal+ przyniesie oczekiwane efekty, za 2-3 lata Vivendi sięgnie głębiej do kieszeni.
— Decyzja UOKiK jest istotna z perspektywy ostatnich spekulacji rynkowych, dotyczących ryzyka związanego z zamknięciem transakcji. Obecnie nasi inwestorzy mogą być spokojni, że proces jest na dobrej drodze — zapewnia prezes TVN.