Pracownicy Ministerstwa Cyfryzacji nie mają łatwego życia. W kuluarach cyklicznie, zwłaszcza przed wyborami, pojawiają się plotki o likwidacji resortu przy ul. Królewskiej i rozparcelowaniu jego kompetencji między inne ministerstwa i ewentualnie Kancelarię Premiera. Spekulacje były szczególnie nasilone przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, ale na razie się nie sprawdziły. Teraz jednak znów słychać głosy, że przyszłość resortu rozstrzygnie się w maju. Fakt, że obszar działania MC nieustannie jest przedmiotem politycznych układanek i targów, świadczy o jego znaczeniu dla państwa. Nie ułatwia to jednak ministerstwu pracy i rekrutowania specjalistów.

Kluczowa dziedzina
Józef Orzeł, przewodniczący Rady ds. Cyfryzacji (RC), państwowego think tanku (więcej w ramce), uważa, że ten obszar działania państwa trzeba wzmocnić.
— W wielu firmach osoba odpowiedzialna za cyfryzację pełni funkcję wiceprezesa zarządu. Odpowiedzialny za nią minister powinien mieć analogiczną pozycję w państwie. Politycy nie zdają sobie jednak w pełni sprawy z tego, jak ważna jest cyfryzacja, w tym cyberbezpieczeństwo — mówi Józef Orzeł.
Krzysztof Głomb, wiceprzewodniczący RC, nie ma wątpliwości, że MC to bardzo potrzebny resort.
— Mamy wiele nowych obszarów technologicznych, które w ciągu 10 lat zmienią świat. Sztuczna inteligencja, chmura obliczeniowa, big data, VR, blockchain — te i inne technologie cyfrowe zdemolują dotychczasowy sposób myślenia w wielu dziedzinach. Będą wymagały nowoczesnej i profesjonalnej reakcji ze strony władz publicznych. Wymuszą na nas nowe rozwiązania prawne i organizacyjne. W ciągu tej dekady musimy także dokonać zmiany modelu świadczenia cyfrowych usług publicznych. Rządy i samorządy stają przed wieloma wyzwaniami cyfrowej rewolucji o skali i zakresie dotychczas niespotykanym. Aby im sprostać, konieczne jest centrum kompetencji na poziomie centralnym, którym jest właśnie Ministerstwo Cyfryzacji — argumentuje Krzysztof Głomb.
Zdaniem Józefa Orła system prawny nie nadąża za rozwojem niektórych usług cyfrowych, bo politycy koncentrują się na rozwiązywaniu zaległych problemów. Tymczasem powinni patrzeć w przyszłość.
— Trzeba oderwać się od części tych problemów i popatrzeć, jakie zadania są realizowane w krajach najbardziej rozwiniętych cyfrowo. Przydałaby się w rządzie instytucja projektująca strategię rozwoju państwa w oderwaniu od wszystkich obecnych ograniczeń, dla której cyfryzacja byłaby podstawą — uważa Józef Orzeł.
Cyberżycie
Jednym z kluczowych zadań Ministerstwa Cyfryzacji jest realizacja zadań związanych z szeroko rozumianym cyberbezpieczeństwem. Zdaniem wiceszefa RC biznes jest już w pełni świadomy jego znaczenia, a administracja jeszcze nie.
— Cyberbezpieczeństwo nie jest odrębną, samodzielną dziedziną — to część naszego codziennego bezpieczeństwa. Żyjemy w środowisku cyfrowym, z którego nie możemy się wyłączyć. Świat cyfrowy jest dziś zintegrowany ze światem realnym. Dla młodych ludzi z pokoleń Z czy alfa jest to naturalne, tymczasem starsi żyją wciąż w paradygmacie dualizmu: tego, co ich zdaniem „realne”, i tego, co „wirtualne”. Prowadzi to do fundamentalnych problemów, m.in. w procesach edukacji i wychowania — mówi Krzysztof Głomb.
Ustawa o systemie cyberbezpieczeństwa wprowadziła funkcję pełnomocnika ds. tego obszaru, w randze sekretarza lub podsekretarza stanu, powoływanego i odwoływanego przez Radę Ministrów. W listopadzie ubiegłego roku z jej pełnienia (i stanowiska sekretarza stanu w MC) zrezygnował Karol Okoński. Od tego czasu pozostaje nieobsadzona.
— Cyberbezpieczeństwo jest warunkiem prowadzenia biznesu, wolności obywateli i bezpieczeństwa państwa. Jeśli połączymy te trzy sfery, dojdziemy do wniosku, że stanowisko pełnomocnika powinno być bardzo wysoko umiejscowione, na pewno wyżej niż teraz — uważa Józef Orzeł.
Niewystarczające umocowanie w rządzie przekłada się na sprawność działania.
— Oczekiwania pełnomocnika zawsze będą sprzeczne z interesami resortów, bo ich spełnienie będzie dużo kosztować i wymagać bardzo dużego wysiłku organizacyjnego. Jeśli nie może on zlecić niezbędnych działań, powinien przynajmniej rozmawiać z ministramiz co najmniej równej pozycji. Inaczej nie przebije się przez przeszkody wynikające z autonomii resortów — mówi szef rady.
Strategiczne 5G
Już od dłuższego czasu trwa dyskusja o bezpieczeństwie sieci 5G, m.in. w kontekście ewentualnych zagrożeń ze strony dostawców sprzętu. To odprysk globalnego starcia między USA i Chinami. Najważniejszy sojusznik Polski próbuje naciskać, by sprzęt Huaweia nie został dopuszczony do budowy sieci 5G, uzasadniając to m.in. cyberbezpieczeństwem. Polski rząd nie zajmuje twardego stanowiska, widać jednak, że dystansuje się od chińskiej firmy. Przykładowo porozumienia o współpracy ws. cyberbezpieczeństwa podpisał do tej pory m.in. z Cisco, Ericssonem i Nokią. Wcześniej zapewniał, że nie zamierza nikogo wykluczać, i odwoływał się do wytycznych UE w tej sprawie. We wrześniu premier Mateusz Morawiecki oraz Mike Pence, wiceprezydent USA, podpisali deklarację w sprawie bezpieczeństwa budowy sieci 5G.
Mówi ona m.in. o wnikliwej ocenie dostawców. W styczniu Ministerstwo Cyfryzacji przekazało do konsultacji projekt rozporządzenia do prawa telekomunikacyjnego w sprawie bezpieczeństwa sieci 5G. Niektóre kraje UE lawirują w kwestii dopuszczenia Huaweia do 5G, inne jasno deklarują, że nie wykluczą tego dostawcy. Nie zamierzają tego robić np. Francja, Szwecja i Norwegia, a Wielka Brytania — jeden z najbliższych sojuszników USA w Europie — zdecydowała się jedynie ograniczyć obecność chińskiego giganta w swoich sieciach. Podobny model mają zastosować Niemcy. Józef Orzeł zwraca uwagę na stanowisko Borisa Johnsona, brytyjskiego premiera, który stwierdził, że obywatele mają prawo do najnowocześniejszych rozwiązań, a jeżeli ktoś uważa, że należy zrezygnować z usług konkretnego dostawcy, to powinien zaproponować alternatywną opcję.
— To bardzo ciekawe postawienie sprawy: najpierw zadbajmy o interesy obywateli, a jeśli pojawiają się zagrożenia, koszty i ograniczenia, państwo musi je wziąć na siebie, bo taka jest jego rola. To rozsądne podejście, ale wiąże się ono z bardzo dużą odpowiedzialnością — komentuje Józef Orzeł.
Uważa, że w dyskusji o rozwiązaniu dla telefonii 5G należy wziąć pod uwagę głos operatorów telekomunikacyjnych.
— Sprzęt Huaweia to 40-80 proc. ich infrastruktury i nie da się tego obejść, bo nikt nie będzie wszystkiego wymieniał — mówi przewodniczący RC.
Przedstawiciele polskich telekomów twierdzili, że usunięcie spośród trzech dostawców najbardziej zaawansowanego technologicznie, a zarazem tańszego spowoduje, że budowa sieci nowej generacji będzie droższa i potrwa dłużej. Firmy są niezadowolone z braku jednoznacznej decyzji. Józef Orzeł podkreśla, że decyzja o wdrożeniu telekomunikacji nowej generacji jest dla Polski strategiczna.
— Z jednej strony mamy możliwość wykonania skoku technologicznego, społecznego i biznesowego, a z drugiej pojawia się ryzyko — zarówno polityczne, jak i techniczne. Państwo musi to wyważyć. Rzadko podejmuje się decyzje zero- -jedynkowe. Polska w tej sprawie chyba bardziej kieruje się realiami politycznymi niż ekonomiczno-społecznymi — mówi szef RC.
Co robi Rada ds. Cyfryzacji
Rada to think tank, którego członkowie wspierają wiedzą i doświadczeniem MC oraz Komitet Rady Ministrów ds. Cyfryzacji. Zgodnie z ustawą o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne rada m.in. opiniuje dokumenty strategiczne i inne związane z cyfryzacją, łącznością i rozwojem społeczeństwa informacyjnego. Współpracuje w takich obszarach jak integracja cyfrowa, ochrona prywatności w sieci, likwidacja barier rozwoju gospodarki elektronicznej czy reforma prawa własności intelektualnej w sieci. Do zadań RC należy też m.in. przygotowywanie projektów i podsuwanie urzędnikom pomysłów. Może ona inicjować działania na rzecz informatyzacji, rozwoju rynku technologii informatyczno-komunikacyjnych oraz rozwoju społeczeństwa informacyjnego Istnienie rady nie zależy od istnienia Ministerstwa Cyfryzacji. W myśl przepisów jest ona ciałem doradczym ministra odpowiedzialnego za dział „informatyzacja”, który może zmienić jej skład.