Jak powiedział w 2009 r. Olivier Blanchard, ceniony francuski ekonomista „Niepewność jest główną przyczyną dramatycznego załamania popytu. Po co w obliczu tej niepewności budować nowy zakład czy wprowadzać nowy produkt właśnie teraz? Lepiej zaczekać, aż sytuacja się wyklaruje”.
Niepewność - to słowo klucz ostatnich miesięcy na rynkach i w gospodarce. Przyczyny tego są jasne: Donald Trump i chaos celny. Obserwujemy wręcz alarmujące sygnały. Indeks niepewności polityki handlowej wzrósł do 603,5 pkt wobec średnio 132,2 pkt w 2024 r. Wskaźnik zmienności VIX wynosi obecnie 34,6 pkt w porównaniu do 15,6 pkt w poprzednim roku. Najwyższy w historii poziom osiągnął indeks mierzący niepewność polityki fiskalnej, rośnie też ponownie indeks ryzyka geopolitycznego.
Konsekwencje tej sytuacji są daleko idące. Gospodarstwa domowe zrezygnują z wymiany samochodu czy zakupu mieszkania na kredyt hipoteczny. Koncerny technologiczne nie ruszą z nowym projektem badawczo-rozwojowym, sieci detaliczne odłożą ekspansję na nowe rynki, a banki zaostrzą kryteria przyznawania kredytów. Pamiętajmy, że na wzrost gospodarczy składają się małe decyzje podejmowane każdego dnia. Niepewność paraliżuje ten proces decyzyjny.
Pytanie jest więc takie: co to dokładnie oznacza dla światowej gospodarki i rynków finansowych? Z analizy przeprowadzonej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy wynika, że podwyższony poziom niepewności geopolitycznej i ekonomicznej prowadzi w średnim okresie do przyrostu wskaźnika długu publicznego o 4,5 proc. PKB, obniżenia realnego PKB o 2,3 proc., a także podwyższonej inflacji i wzrostu długoterminowych stóp procentowych (ale tylko w krótkim okresie). Warto jednak podkreślić, że powyższe liczby przedstawiają średnią ważoną ze wszystkich analizowanych 57 państw, tymczasem pomiędzy poszczególnymi gospodarkami występują istotne różnice. Na przykład, na rynkach wschodzących i w krajach rozwijających się oczekiwany przyrost długu publicznego to aż 6 proc. PKB, podczas gdy w krajach rozwiniętych jest to 4 proc.
Puenta jest taka, że w nadchodzących latach będzie trudniej utrzymać wzrost gospodarczy na wysokim poziomie i utrzymać zadłużenie państwa w ryzach. Wszyscy liczyliśmy, że druga połowa tej dekady przyniesie większą stabilność i przewidywalność, przypominającą okres 2015-19, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Był to czas względnego spokoju, bez większych szoków, kiedy przyszłość wydawała się bardziej przewidywalna, a planowanie dużych projektów inwestycyjnych czy poważnych zakupów nie budziło takich obaw jak dziś. Wygląda jednak na to, że powrót do tamtych czasów jawi się jako mało prawdopodobny scenariusz. Zamiast tego musimy nauczyć się żyć w świecie naznaczonym mgłą nieprzewidywalności.
