Ta refleksja jest niezbędna, by w 2019 r. dokonać słusznych wyborów. Idąc przed siebie, zapatrzeni w ekran telefonu, możemy nie zauważyć, że skręcamy w niewłaściwą stronę. W 2019 r. Polska i Europa odpowiedzą sobie na fundamentalne pytania. W 2018 r. obchodziliśmy setną rocznicę odzyskania niepodległości, co skłoniło wiele osób do rozważań i debaty nad polską państwowością i dorobkiem III RP. W 2019 r. przypada również 30. rocznica obrad Okrągłego Stołu, a 4 czerwca to symboliczna data końca komunizmu i odzyskania wolności. To kluczowa data w transformacji politycznej — od socjalistycznego, zorientowanego na Wschód, autorytaryzmu do liberalnej, zorientowanej na Zachód, demokracji. Równolegle Polska przechodziła transformację gospodarczą: od gospodarki centralnie planowanej do wolnorynkowej. W grudniu 2019 r. minie 30 lat od uchwalenia pakietu reform Leszka Balcerowicza, które wyznaczyły kierunek polskiej gospodarki na kolejne dekady.

Rocznica tych wydarzeń będzie okazją do podsumowań i oceny ostatnich trzech dekad. Ostatnio przybywa krytyków polskiej transformacji, a część ich argumentów jest bardzo celna. Wierzę jednak, że rozpoczynający się rok będzie okazją do przedstawienia innej narracji — nienachalnej narracji sukcesu. Kto w regionie przeprowadził transformację lepiej? Zawsze wprawdzie można zrobić coś inaczej — jednak takie argumenty nierzadko pozostają w sferze idei. Dzięki Platonowi wiemy, że świat realny nie jest tak piękny i doskonały, jak świat idei. Dlatego warto na 1989 r. spojrzeć w sposób realistyczny i przebić się z argumentami, że rozmaite scenariusze i inne realne do wykonania warianty nie były lepsze niż ten, który zrealizowano. A zatem — III RP, z jej wadami i niedociągnięciami, to wciąż Polska najlepsza z realnie możliwych. Czy taka narracja zwycięży? Ocena ostatnich trzech dekad będzie jednym z aspektów krajowych wyborów. Polacy ocenią w nich nie tylko ostatnie cztery lata, ale pośrednio całą transformację. Te wybory mogą oznaczać ostateczne odrzucenie, przynajmniej w warstwie retorycznej i symbolicznej, modelu politycznego i gospodarczego przyjętego w 1989 r.
Nie tylko polski model zostanie poddany wyborczej ocenie w przyszłym roku — wybory do Parlamentu Europejskiego będą prawdopodobnie najistotniejsze w ich historii. O ile do tej pory Europejczycy raczej wybierali sposób rozłożenia akcentów w integracji kontynentu, o tyle teraz wypowiedzą się nad jej sensem i mogą zakwestionować jej przyszłość. Wspólnoty europejskie, a później Unia Europejska, przyniosły kontynentowi pokój, wolny handel, dobrobyt i dialog, które stały się tak oczywiste, że przestały być doceniane. To ułatwiło zadanie krytykom dorobku i sensu europejskiej integracji. Oczywistym tego przykładem jest brexit, który będzie jednym z kluczowych wydarzeń pierwszej części roku. Jednak mniej lub bardziej otwarcie antyunijną retorykę słychać też w innych miejscach, poczynając od paryskich ulic, na których protestują „żółte kamizelki”, kończąc na krajowych parlamentach.
W nadchodzących wyborach wszyscy mieszkańcy kontynentu, odpowiadając na pytanie o ocenę dorobku Unii Europejskiej i jej przeszłości, mogą przesądzić o jej losie w przyszłości. Unia Europejska, podobnie jak III RP, ma swoje słabości i wady. Nie można ignorować grup kontestujących obecny stan rzeczy. Przyczyny niezadowolenia trzeba poznać i zrozumieć, a następnie przemyśleć, w jakim stopniu wynikają one z realnych niedostatków obecnych instytucji i zasad. Jednocześnie trzeba jasno wytłumaczyć, że scenariusz alternatywny, zarówno wobec UE, jak też III RP, nie jest lepszy od tego, co obecnie posiadamy, a prawdopodobnie gorszy. Dlatego tak ważne będzie wyróżnienie się obozu proeuropejskiego z własną narracją.
Dla narracji fundamentalne znaczenie mają nowoczesne technologie i media społecznościowe. To będzie kolejne kluczowe pytanie, na które zapewne poznamy odpowiedź w 2019 r. — jak uregulować nowe media, jak sprawić, by nie stały się narzędziem propagandy i manipulacji i jak państwa mają sobie ułożyć relacje z globalnymi gigantami działającymi w świecie online? Instytucje państwa trzeba dostosować do wirtualnego wymiaru, w którym działają wielkie koncerny. Tak jak kryzys bankowy był momentem, po którym zwiększono uregulowanie sektora bankowego, tak kryzys zaufania do Unii Europejskiej, państw i tradycyjnych mediów może stać się punktem, w którym uregulowana zostanie sfera wirtualna. Dyskusja będzie się toczyć nad przepisami dotyczącymi zarządzania informacją i danymi osobowymi, a przede wszystkim wokół opodatkowania. Podatki będą musiały dogonić nowoczesność.
Rok 2019 przyniesie nowe rozdanie w trójkącie: elektorat (czyli użytkownicy nowoczesnych mediów) — nakładające podatki państwo — wielkie, międzynarodowe firmy. W 2019 r. wyłonić się może nowy porządek rzeczy, choć równie dobrze możemy pozostać w starej, dobrej rzeczywistości, którą zmieniamy na lepsze w sposób nierewolucyjny. Rozstrzygną o tym demokratyczne wybory, które będą pod wpływem narracji narzucanych przez nowe, a nie tradycyjne media. Nie będą to pierwsze wybory, w których taką rolę odegrają zdecentralizowane środki komunikacji. Rok 2019 zapowiada się nad wyraz ciekawie, natomiast nie jest jasne, czy możemy się z tego cieszyć.