Epidemia koronawirusa nie wpływa negatywnie na przystępowanie firm i zatrudnionych u nich osób do Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK). W każdym razie przynajmniej obecnie tego nie widać, chociaż istnieją obawy, że z uwagi na kryzys spowodowany COVID-19 kolejnych obejmowanych tym programem przedsiębiorców i ich pracowników może nie być stać na jego wdrożenie.

Obecność w PPK zmniejsza bowiem wynagrodzenia o składki odprowadzane na ten nowy system dodatkowego oszczędzania do przyszłej emerytury i obciąża finansowo pracodawców, którzy dokładają z firmowych budżetów do tych wpłat. Kierownictwo Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) jest jednak dobrej myśli, czemu dało wyraz podczas wczorajszej prezentacji dotychczasowych wyników programu i procedur przystępowania do niego małych i średnich firm jesienią tego roku.
Chętni są
— W drugim kwartale wpływ pandemii na udział w programie jest pozytywny. Po początkowym spadku w ostatnich miesiącach nastąpił wzrost liczby jego uczestników o kilkadziesiąt tysięcy. Jaka będzie dalsza partycypacja w programie, nie wiemy. Obecnie jesteśmy na poziomie zbliżonym do chwili, gdy startowała reforma. Mamy nadzieję, że w najbliższych miesiącach ten trend się utrzyma i liczba uczestników będzie rosła — mówił Paweł Borys, prezes PFR.
Przyznał jednak, że wchodzenie do programu firm z sektora MŚP jest trudniejsze niż dużych, co potwierdzają doświadczenia m.in. Wielkiej Brytanii. Dodał, że pomocne mogą okazać się przepisy i rozwiązania antykryzysowe, w tym tzw. tarczy finansowej.
— Liczymy na efekt tarczy. Oczywiście wiemy, że pracodawcy ponoszą koszty programu, jednak one nie są aż tak duże, bo mówimy o 1,5 proc. wynagrodzenia, o podejściu długoterminowym i dbałości o pracowników. Firmy dostały ostatnio duże wsparcie również od nas i wierzymy, że będzie je na to stać — stwierdził prezes PFR.
W pierwszym etapie programu, rozpoczętym w lipcu 2019 r., objęto nim 3,9 tys. dużych firm zatrudniających 3 mln osób, z których ok. 1,2 mln zdecydowało się przystąpić do PPK. Za kilka miesięcy będą mogli w nim oszczędzać chętni z 78 tys. podmiotów liczących łącznie 3,7 mln pracowników — z czego 20 tys. przedsiębiorstw liczy od 50 do 249 pracowników (łącznie 2 mln), a 58 tys. — od 20 do 49 (w sumie 1,7 mln). Pierwsza z tych grup miała wdrażać program od lipca tego roku, ale w związku z pandemią termin dla nich został przesunięty. W konsekwencji średnim i małym przedsiębiorcom dano czas do 27 października na wybór instytucji finansowej zarządzającej kontami w PPK, a do 10 listopada na ostateczne zawarcie z nimi umów w tej sprawie. Mikrofirmy przystąpią do systemu z początkiem 2021 r., a w maju powinien zakończyć się proces wdrażania programu.
100 + 100
Paweł Borys poinformował, że cześć średnich firm już jest obecnych w systemie. Przedsiębiorcy ci podpisali do tej pory z wybranymi funduszami ponad 11,3 tys. umów o zarządzanie PPK.
— Moja własność, moje zabezpieczenie ekonomiczne na starość i możliwość wycofania się z programu w każdej chwili z własnej woli — to główna motywacja do uczestnictwa w PPK — powiedział Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, powołując się na badania przeprowadzone po zakończeniu wdrażania pierwszego etapu programu w największych firmach.
Podkreślił, że jego zdaniem pracownicy przekonali się, że system działa i przynosi korzyści — że np. do 100 zł od siebie firma dopłaci drugie sto. Według przykładu danego przez PFR, osoba z 5 tys. zł wynagrodzenia brutto po 8 miesiącach udziału w PPK odprowadziła tam 800 zł składek, pracodawca — 600 zł i wraz z 370 zł opłaty powitalnej od państwa oraz stopą zwrotu na inwestycji jej stan rachunku powinien wynosić teraz 1834 zł.