Czwartek może być przełomowy

Marek Rogalski
opublikowano: 2011-07-20 00:00

Natura rynków finansowych bywa przewrotna. Gdy dominuje pesymizm, nagle krótkoterminowe trendy zaczynają się odwracać. Tak było w poniedziałek. Na giełdach mocno taniały banki, gdyż inwestorzy uznali, że stress testy nie były zbyt wiarygodne, a sektor może być narażony na spore straty w przypadku dalszych perturbacji. Martwiła widoczna przecena hiszpańskich i włoskich obligacji. Dominowały obawy, że europejscy politycy nie mają pomysłu, co zrobić z Grecją, i będą nadal tkwić w decyzyjnym pacie z Europejskim Bankiem Centralnym (ECB). Ten cały czas utrzymywał twarde stanowisko w sprawie Grecji.

Sytuacja bez wyjścia? Okazało się, że nie do końca. We wtorek rano Ewald Nowotny, jeden z członków ECB, nieoczekiwanie przyznał, że krótkookresowe, ale kontrolowane, selektywne bankructwo Grecji powinno zostać rozważone jako jedna z możliwych opcji. Nadmienił przy tym, że ECB nie jest uwiązany ocenami agencji ratingowych, co nie oznacza, że podzieliłby ich zdanie w przypadku Grecji. To mogłoby oznaczać, iż bank centralny mógłby uczynić precedens, podobnie jak w przypadku obligacji Portugalii, gdzie bezterminowo zniesiono minimalne wymagania dotyczące ratingu. Oczywiście to nie oznacza, że ECB tak zrobi, ale szanse na kompromis w sprawie Grecji wzrosły. We wtorek notowania euro na świecie zaczęły iść mocno w górę.

Niektórzy inwestorzy nadal obawiają się, że czwartkowy szczyt będzie porażką ze względu na stanowisko Niemiec, które najwidoczniej chcą zmusić Europę do akceptacji swoich wizji dotyczących Grecji. Angela Merkel, kanclerz Niemiec, to jednak wytrawna dyplomatka, która dobrze wie, na ile może sobie pozwolić. We wtorek na rynku pojawiły się spekulacje na temat trzech możliwych opcji w przypadku Grecji. Pierwsza, najbardziej radykalna, zakłada spore zaangażowanie sektora prywatnego i wykup greckich obligacji za część ich wartości, a także zastąpienie ich długoterminowymi papierami gwarantowanymi przez Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej. Druga wersja zakłada zrolowanie obecnego zadłużenia na dłuższe terminy i obniżenie oprocentowania pożyczek. Trzecia, najbardziej dyskusyjna, ale teoretycznie najmniej łagodna w skutkach, zakłada nałożenie podatków na sektor finansowy, by uzyskać dodatkowe, publiczne środki na pomoc Grecji. Zobaczymy, która opcja zwycięży. Jeśli uda się osiągnąć kompromis, na rynki wróci optymizm.